Co do koordynatorek, to moja nie ma doświadczenia w opiece.
Moja siostra miała też styczność z ofertą pracy jako taka koordynatorka i nie wymagano doświadczenia w opiece.
Co do koordynatorek, to moja nie ma doświadczenia w opiece.
Moja siostra miała też styczność z ofertą pracy jako taka koordynatorka i nie wymagano doświadczenia w opiece.
No, to smutne , bo stąd się pewnie takie Łapoki biorą; w kontaktach w sumie z 5 różnymi koordynatorkami, każda poza Łapokiem deklarowała, że jakieś dam doświadczenie ma.
Moim zdaniem, po przepracowaniu roku z hakiem jako opiekunka, to powinien być wymóg na stanowisku koordynatora, bo jakby mi ktoś przed 2 laty powiedział, czego sie mogę spodziewać, to pewnie i tak by nie zrobiło to na mnie wrażenia; wydaje mi sie, że opiekunki z czasem nabywaja inna wrażliwość, zwracaja uwagę na takie szczegóły tej pracy, na które osoba spoza branży lekko machnie ręka. tymczasem na ogół to bardzo istotne szczegóły. Ale już kłamstwo w żywe oczy dla własnej wygody i narażanie zarówno opiekunki jak i pacjenta jest przegięciem pały na całej linii. Tego sie nie da wytłumaczyć.
Maly offtop z mojej strony:
Ten problem z koordynatorkami w PL jest jak rzeka, niestety :(
Jeszcze jeden aspekt: prawdomówność opiekunki o kontrakcie. Ja jestem taką osobą, że nigdy nic nie ukrywam i nawet jeśli koordynatorka uważa mnie za upierdliwą czy trudną, to dzwonię do skutku i mówię jak jest faktycznie na miejscu. I ona ma info z pierwszej ręki, co zobowiązuje ją (teoretycznie) do przekazania następnej opiekunce moich informacji. Zdaję sobie sprawę, że są opiekunki, które ukrywają fakty z różnych przyczyn (teraz nie wnikam). Ale i są koordynatorki, które notorycznie mówią półprawdy o kontrakcie lub świadomie kłamią. Ciekawa jestem czy dostają jakieś wewn wytyczne, że muszą tak robić czy po prostu chcą utrzymać klienta za wszelką cenę i kłamią o trudnych stellach. Tylko, że my opiekunki pokładamy wiarę w słowach koordynatorki na temat kontraktu (min. zaufania) a na miejscu okazuje się coś, na co się zupełnie nie zgadzałyśmy.
Uważam, że powinnyśmy mieć prawo do telefonicznej rozmowy z aktualną opiekunką w DE PRZED podjęciem decyzji o przyjęciu oferty.
I teraz krótka opowieść: jedna dziewczyna z firmy mi opowiadała, że kontrakt miał być super-hiper a na miejscu się okazało że dziadek ma GRONKOWCA o czym koordynatorka nie poinformowała mimo, że wiedziała. Jak tak można?!
To ja byłam tak fajna, że sama zdobywałam numer do opiekunek - moich zmienniczek(był podany w ofercie, jaka przyszła do dziadka) i im opowiadałam, co i jak.
Biorąc też trochę w obronę firmy - na pewno są takie sytuacje, że stan podopiecznego zmienia się po jakimś czasie, a rodziny, czy opiekunki właśnie nie informują o tym firmy.
Tylko z drugiej strony tak sobie myślę, że koordynatorka też by mogła co jakiś czas zadzwonić do rodziny i dopytać o aktualny stan zdrowia.
Święta słowa kłamstwo w wielu agencjach jest na porządku dziennym.Ja zawsze dzwonie do aktualnej zmienniczki,ale nawet one nie zawsze mówią prawdę.
Boją się że ciężko będzie o wymiane na ich miejsce i będa siędzieć nie wiadomo jak długo.Właśnie teraz trafiłam do takiego miejsca,przez telefon cuda wianki a w rzeczywistości nic tylko głową w ścianę walić.