Aniu - bo naszym częstym błędem jest to , że my lubimy wszystkich , tylko nie siebie . Więc przeżywamy i zadręczamy się problemami całego naszego otoczenia - nie tylko najbliższych . A nawet w przypadku najbliższych - nie umiemy bądz nie chcemy wymagać , aby oni przejmowali się nami.Ja długo brałam na siebie wszystko- bo załatwię , zorganizuję , dam radę . Oduczyłam najpierw załatwiać . Okazało się , ze mąż doskonale to robi. Potem oduczyłam zawracać głowę drobiazgami , które już nastepnego dnia wydają się nieważne. Dało się. Ale jest jeszcze coś , czego trzeba się oduczyć. Nie wolno nam żyć życiem podopiecznych .To człowiek potrzebujący takiej pomocy , jaką możemy mu dać jako opiekunka - nie wnuczka , córka , krewna . Nie jesteśmy rodziną . Wyobraźmy sobie , że lekarz czy pielęgniarka przeżywa cierpienie każdej rodziny tracącej kogoś bliskiego. Na trudnym oddziale - kilka razy tygodniowo , czasem codziennie patrzy na ludzkie tragedie . Kto to psychicznie wytrzyma ? Współczuć - tak , zrobic , co możliwe - tak .ale na tym koniec .Czy będzie z pelnym zaangażowaniem merytorycznym zajmował się następnym potrzebującym ? Nie - musi mieć jasny , spokojny umysł bo błędu popełnic nie może .Musi zostawić ,,pracę '' w pracy - oddzielić ją od życia ,,po'' . Ewentualnie zastanawiać się , co jeszcze da się zrobić , zajrzeć i skontrolować. I my też tak musimy. Bo sami się wykończymy psychicznie i wypalimy. A my patrzymy na pdp 24 godz na dobę.Więc - pracujmy , uważajmy na pdp i szanujmy siebie i dbajmy o siebie.