No,to się babcia nie popisała-))))
No,to się babcia nie popisała-))))
Wstrętna,żółta kasza kukurydzianaz sokiem malinowym -serwowana na podwieczorek 3-4x w tygodniu przez mamę-o fuj!!!!!Kopczyk z dziura w srodku i w tym dołku sok.
Tran lubiłam,na zagrychę była szyneczka-zawsze sie drugi raz w kolejke pchałam po te szynkę-pani higienistka jedną łychą każdemu do dzioba wlewaął:)
Ja pamietam wielkie zapłakane oczy mojej mamy.....i radosc całej rodziny ,której nie rozumiałam wtedy. Miałam niewiele...3-4 latka. Mama zabrała mnie i brata do babci na wieś, tam miałam dostep, cały dzień do zwierząt. Byłam przeszczęśliwa, a moim ulubieńcem został duzy owczarek Niemiecki-Sonia. Pewnego dnia po zabawie z Sonią weszłam za nią do budy i zasnełam. Sonia położyła się w wejsciu i mnie pilnowała. Nie wiem ile spałam, ale rodzina zdążyła przeszukać wszystkie studnie i połowę lasu otaczajacego wieś.Wyszłam jak sie wyspałam i zgłodniałam.:) Oj,nie raz podniosłam cisnienie mojej św, pamięci mamie.