A ja jestem Amelka i czasami z imprezy wymykam się "po angielsku":-))
A ja jestem Amelka i czasami z imprezy wymykam się "po angielsku":-))
Z imprezy czasem zdarza mi sie wyjsc "po angielsku",natomiast w takich przypadkach nie wychodze po cichu,bo................................Bo jak zaczynam odpalac miotle,to jest halas:)
Znaczy, trza kupić nową.
Albo wydech wymienić:)
Znaczy, trza kupić nową.
Nie trzeba.Jest dobra miotla i mam do niej sentyment:)
W moim długoletnim stazu pracy zawod zmienialam kilkakrotnie.O wyuczonym zawodzie napisze tylko tyle,ze jest wciagajacy po uszy,wymaga poswięceń,ma nie normowany czas pracy i jest tylko i wyłącznie dla romatykow.
Obecnie wykonuje obowiazki opiekunki osoby starszej bez poswieceń,malo romantycznie tylko nie normowany czas pracy mi pozostał. Ale wybrałam ta pracę świadomie i chętnie,poniewaz oprocz korzyści materialnych odczuwam też inne wynikajace z niej korzyści.
Moj mąż nigdy nie gotował - a teraz gotuje,
nigdy sam nie pral - a pierze
nigdy sam nie sprzatał - teraz sprzata
nigdy nie placił r- kow - teraz płaci nawet wie gdzie nizsze opłaty,
nigdy nie czekal na mnie - a teraz czeka i tęskni
nigdy nie podejmował sam decyzji - a teraz musi (czy zla czy dobra ale jego)
A ja cieszę się z wyboru,bo podreperowany budzet domowy a tym samym i samopoczucie jest lepsze.Kazdy zawod ma swoje blaski i cienie.Oby nie dosięgnął mnie tylko jeden zawód - zawod miłosny.
Nie trzeba.Jest dobra miotla i mam do niej sentyment:)
To miotła firmy Harley Dawidson, więc nie może być cicha.
No, dawać te zawody, bo ostatnie parę stroniczek wcale o nich nie jest! Dawno temu w polskim radiu zadawano zagadki - podawano nazwę, najczęściej oryginalną i mało znaną zawodu, i radiosłuchacze mieli dzwonić z odpowiedziami, czym się zajmuje dana osoba. Zapamiętałam zawód - seksistka. Była to pracownica sprawdzająca płeć kurczaków.
Mój zawód wyuczony to technik ekonomista, specjalność finanse i rachunkowość. Nigdy w nim nie pracowałam, po ukończeniu szkoły nie miałam kasy na studia, ciągnął mnie świat i na 3 lata wyemigrowałam- zarobić na studia, pracowałam też m.in. w opiece we Włoszech. Ale nie udało mi się... Podczas jednego ze zjazdów poznałam w spożywczaku mojego męża i doszłam do wniosku, że szkoda życia na włóczęgę. Zostałam, ale bezrobocie było takie, że byłam szczęśliwa jak znalazłam pracę za barem. I tak w tej mojej 15 letniej karierze przeplata się handel i gastronomia. Po urodzeniu średniego znalazłam fajną pracę w centrum rozrywki rodzinnej, udało mi się tam nawet awansować na kierownika zmiany. Ale zaszłam w ciążę i praca zakończyła się z dniem porod. Miałam wrócić po półrocznym macierzyńskim, ale macierzyński wydłużyli do roku, więc skorzystałam z całego urlopu, bo już pewnie do emerytury taka szansa się nie trafi. Pod koniec urlopu próbowałam wrócić, ale jakoś opornie ze strony mojej szefowej to szło, więc stwierdziłam, że nie będę się narzucać. Zapytałam szwagierkę o opiekę, nie znała nikogo, zaproponowała ogłoszenie w gazecie- jakoś nie wierzyłam, że to coś da- 10 dni poźniej byłam w De...