LiliAnia, dokładnie taka sama (bo wiem ze są różne odmiany) u mojej mamy stała w pokoju chyba z 10 lat i tylko sobie rosła spokojnie. Na czas remontu zabrałam ją do siebie do kuchni i tam już została. Raz - że zaczęła rosnąć bardzo szybko, a dwa - średnio trzy razy w roku kwitnie. I jak zacznie to wieczorami trzeba się z kuchni ulatniać w przyspieszonym tempie, bo aż dusi, a parapet to szoruję z miodu na bieżąco, a i tak wiecznie się wszystko lepi :-)
Ale trzeba przyznać - wygląda pięknie.
Masz dobrą rękę do kwiatów.
Ja jestem wyjątkowy niszczyciel kwiatów. Niszcze wszystko włącznie z kaktusami. Mam jednak jeden jedyny kwiat czyli własnie Hoje. Nie do zajechania, nawet dla mnie. Kwitnie bez opamiętania kilka razy w roku, mimo tego, ze podlewana jest baaaardzo okazjonalnie. W tym roku dostała eksmisję i poszła do mojej mamy, bo spodobała się bardzo mrówkom i miałam istne mrowisko w niej i na niej. Kwiat jest bardzo dekoracyjny moim zdaniem i mam go tez juz ponad 10 lat. Jakos wiosną dostałam od kolezanki Polki tutaj mieszkającej, Grudnika. Sama go wwyhodowała . Nie mogłam uwierzyć, ale on również zakwitł. Wprawdzie ma tylko chyba 3 kwiatki, ale jednak. Widać szczerze dany. Zabiorę go do domu, jak juz będę miała krótsze turnusy. Hoja paskudnie brudzi, bo kwiatostan się sypie i zapach ma kontrowersyjny, nie kazdy lubi.