Zmienniczki

03 grudnia 2013 00:01 / 2 osobom podoba się ten post
I tak trzymaj, bo jak nie to na gołą pupę dostaniesz manto:)))
 
03 grudnia 2013 12:43 / 8 osobom podoba się ten post
Mycha, piszesz o zmienniczce, której się role pomyliły. Trafiałam też na takie. Jeden przypadek, to pani, która znała niemiecki dużo lepiej odemnie, zarabiała tyle co ja i zarabiała się po pachy, bo ledwie przestąpiła próg mieszkania już przymierzała się do mycia okien. Tak zupełnie od serca, dobra kobiecina. Już tu kiedyś pisałam, kobiety, opamiętajcie się, weżcie sobie zapakujcie do Kofferków wasze ulubione rozrywki, aby nie skusić się na pucowanie szyb i kątów, bo to NIE NASZ OBOWIĄZEK! Nie wiem jaką terapię szokową trzebaby takiej nadgorliwej pani zastosować, by zrozumiała, że za to Niemcy płacą dodatkowo. Jak Ci wcześniej nikt nie powie, że Ci za to zapłaci, to się nie wyrywaj, bo potem możesz być rozczarowana, a ta która przyjedzie po tobie nie musi brać na siebie dwóch etatów. Firma ma potem kłopot, jak tu znależć rodzince równie nakręconą zmienniczkę. Przecież kiedy jedna sprząta piwnice, myje okna, kosi trawniki, to rodzina oczekuje, że druga być może na jesieni kawałek ogrodu przekopie. Same sobie drogie panie dołek kopiecie. Wiem z mojego doświadczenia, że nawet jak ograniczycie się do podstawowych naszych obowiązków, a traficie przy tym na wdzięczną za Waszą pracę rodzinę, to i tak dostaniecie od nich jakieś ekstra podziękowania. Szanują nas bardziej, kiedy grzecznie, ale stanowczo przypominamy im, co jest a co już nie jest naszym obowiązkiem.
03 grudnia 2013 13:03 / 9 osobom podoba się ten post
Opisze Wam jeszcze inny przypadek. Zmieniam moją poprzedniczkę. Zastaję w domu zestresowaną, przepracowaną kobietę. Do opieki kobieta z wagą ok. 100kg i mieszkanie bez żadnych udogodnień. Masakra! Dostaję od mojej poprzedniczki długą listę moich obowiązków. Było w tym regularne generalne sprzątanie z myciem okien, drzwi i czyszczeniem na mokro dywanów, sprzątanie piwnicy i korytarza przed drzwiami mieszkania. Nic na temat stałych wolnych od pracy i obowiązków godzin. Dziewczyna z wielką ulgą żegnała się ze mną. Nie zamierzała tam wracać. Jakież było moje zdziwienie kiedy po dwóch godzinach zadzwoniła z autobusu, bym nie daj Boże nie zapomniała podlać kwiatów, które stały w kącie pokoju. Do dzisiaj nie mogę rozgryżć, jaką logiką kierowała się ta kobieta? Po jaką cholerę dzwoniła jeszcze i zawracała sobie tym głowę. Wytresowały ją czy jak? Macie na to odpowiedż? Dlaczego tam w tych warunkach siedziała dwa miesiące, tez nie rozumiem, bo jej niemiecki był dobry. Po tygodniu firma znalazła mi inną Stellę. Po co się tak katować? Dla kogo? Następne miejsce jakie mi znalezli było jak u Pana Boga za piecem. Warto myśleć o sobie, by nie wrócic do domu jak strzępek nerwów.
03 grudnia 2013 15:52 / 3 osobom podoba się ten post
Bo niektórym paniom ,nawet takim co przyzwoicie znaja język to sie zdaje,że jak odgruzują zapyziały niemiecki dom,wypucują wszystko 1000x i jeszcze w ogrodzie zrobią ekstra porzadek ,to Niemcy je będa po rękach całować....
I do takich "opiekunek"/celowo w cudzysłowie/ żadne racjonalne argumenty nie docierają.Jeszcze się dobrze nie rozpakują a już na szmacie jeżdżą.......Nam pozostaje tylko obserwować i robić swoje:)
03 grudnia 2013 15:58
Ano żadne argumenty nie docierają. Wróć po takiej na swoje miejsce ;-///
Tak na prawdę to prawdziwy problem mają te "opiekunki". To się wiąże z poczuciem wartości własnej i całą resztą ....
03 grudnia 2013 20:10 / 2 osobom podoba się ten post
fado

Opisze Wam jeszcze inny przypadek. Zmieniam moją poprzedniczkę. Zastaję w domu zestresowaną, przepracowaną kobietę. Do opieki kobieta z wagą ok. 100kg i mieszkanie bez żadnych udogodnień. Masakra! Dostaję od mojej poprzedniczki długą listę moich obowiązków. Było w tym regularne generalne sprzątanie z myciem okien, drzwi i czyszczeniem na mokro dywanów, sprzątanie piwnicy i korytarza przed drzwiami mieszkania. Nic na temat stałych wolnych od pracy i obowiązków godzin. Dziewczyna z wielką ulgą żegnała się ze mną. Nie zamierzała tam wracać. Jakież było moje zdziwienie kiedy po dwóch godzinach zadzwoniła z autobusu, bym nie daj Boże nie zapomniała podlać kwiatów, które stały w kącie pokoju. Do dzisiaj nie mogę rozgryżć, jaką logiką kierowała się ta kobieta? Po jaką cholerę dzwoniła jeszcze i zawracała sobie tym głowę. Wytresowały ją czy jak? Macie na to odpowiedż? Dlaczego tam w tych warunkach siedziała dwa miesiące, tez nie rozumiem, bo jej niemiecki był dobry. Po tygodniu firma znalazła mi inną Stellę. Po co się tak katować? Dla kogo? Następne miejsce jakie mi znalezli było jak u Pana Boga za piecem. Warto myśleć o sobie, by nie wrócic do domu jak strzępek nerwów.

Fado, czy to było w okolicach Osnabruck? Bo ja do takiej Stelli też trafiłam, ale... nawet walizki nie rozpakowałam i na drugi dzień do Polski wracałam. No i pożegnałam firmę, która przekazuje niecałkiem prawdziwe informacje, a nawet kłamie i nie podaje kontaktu do zmienniczki.
03 grudnia 2013 20:17
Moim zdaniem ,jeśli firma odmawia podanie kontaktu do zmienniczki, czy do rodziny jak sie jedzie jako 1sza opiekunka ,to już to powinno byc wyraźnym sygnałem ,że cos jest nie halo.
03 grudnia 2013 20:32 / 3 osobom podoba się ten post
Nie Malgi, to nie tam, ale takich miejsc jest przeciez dziesiątki i trafiamy czasem na takie niewypały. Tez mam zasadę, że jeśli firma posyła mnie w takie miejsce,to jest to nasz ostatni kontrakt.
03 grudnia 2013 21:56 / 1 osobie podoba się ten post

Marsz do Regulaminu! Moderator

03 grudnia 2013 21:59
fado

Nie Malgi, to nie tam, ale takich miejsc jest przeciez dziesiątki i trafiamy czasem na takie niewypały. Tez mam zasadę, że jeśli firma posyła mnie w takie miejsce,to jest to nasz ostatni kontrakt.

tak tylko czasami opiekunka nie zgłasza firmie, ze cos nie tak , tylko ucieka pod płaszczykiem problemów rodzinnych.
Ja własnie też tak trafiłam. zmienniczka  nic firmie nie powiedziala , ze ma problemy z babcia. Ogólnie babcia i dziadek bardzo mili, zabierali mnie na wycieczki, do restauracji. Ale.... babcia pracocholiczka i domagała sie pomocy od opiekunki. Niby była sprzataczka raz w tygodniu, ale ona znalazła prace dla sprzataczki , dla siebie i dla opiekunki.
Wytrzymałam tam miesiac, ale zgłosiłam firmie jaka jest babcia, zmienniczka wiedziała gdzie jedzie , rozmawialysmy przez telefon.
Juz w dzien po przy6jezdzie dostała w kość, bo jsak twierdziła nie chciała pierwszego dnia zamętu robic.
Po jakims czasie zadzwoniłam do niej.
Stwierdziła , ze babcia ma fobie na punkcie pracy, płakała juz przez nia, ale chce wrocic do Pl dopiero po Swiętach. Firmie zgłaszała
03 grudnia 2013 23:08 / 1 osobie podoba się ten post
wisienka

tak tylko czasami opiekunka nie zgłasza firmie, ze cos nie tak , tylko ucieka pod płaszczykiem problemów rodzinnych.
Ja własnie też tak trafiłam. zmienniczka  nic firmie nie powiedziala , ze ma problemy z babcia. Ogólnie babcia i dziadek bardzo mili, zabierali mnie na wycieczki, do restauracji. Ale.... babcia pracocholiczka i domagała sie pomocy od opiekunki. Niby była sprzataczka raz w tygodniu, ale ona znalazła prace dla sprzataczki , dla siebie i dla opiekunki.
Wytrzymałam tam miesiac, ale zgłosiłam firmie jaka jest babcia, zmienniczka wiedziała gdzie jedzie , rozmawialysmy przez telefon.
Juz w dzien po przy6jezdzie dostała w kość, bo jsak twierdziła nie chciała pierwszego dnia zamętu robic.
Po jakims czasie zadzwoniłam do niej.
Stwierdziła , ze babcia ma fobie na punkcie pracy, płakała juz przez nia, ale chce wrocic do Pl dopiero po Swiętach. Firmie zgłaszała

Tamta opiekunka godziła się na taką pracę i wiele razy firmie zgłaszała co trzeba robić. Ale firma była nie fair, wolała ukryć pewne rzeczy, a potem udawać że rodzina nie podawała prawdy.
 Żadna "normalna" opiekunka nie pozwoliłaby się aż tak wykorzystywać.
04 grudnia 2013 00:24 / 1 osobie podoba się ten post
No nie oszukujmy sie... jak jest babcia straszna i dzwoni zmienniczka z pytaniami - to ona o niczym innym nie mysli jak tylko o domu....
Powie, ze jest zle i zeby nie przyjezdzala ??? Beda szukac nastepnej, a to sie wiaze z czasem ....
Dzis Pani opowiadala ze byla taka kobieta 3 tygodnie.... nie chciala nawet taksowki na dworzec....wziela dwie walizki plecak i poszla pieszo...
Ja sie jej nie dziwie, mi tez bylo by obojetne... byle jak najdalej stad ....
04 grudnia 2013 10:40
Ja jestem właśnie po telefonicznej rozmowie z moją znajomą.... hmmm i mam takie dziwne mysli....
Przyjechała na to miejsce w zastepstwie za jakiegoś pana opiekuna....Już pierwszego dnia zadzwoniła do mnie dawaj obsmarowywać tego Pana.... noż podniosła mi ciśnienie i poprostu kazałam jej zamknąć buzię i powiedziałam jej, żeby zadzwoniła do mnie jak pozna pdp i jego rodzinkę i zapozna się z całą sytuacją ( przed nią w ciągu 2 lat było 6 opiekunek i 2 opiekunów i dłużej jak 6 tyg. nie wytrzymywali)
No i masz dzisiaj po paru dniach pobytu słyszę od niej coś innego.... teraz nagle twierdzi coś innego... teraz nagle zmieniła zdanie ... Pan opiekun nie jest tym h....em który zostawił bez opieki pdp ale człowiekiem który dobrze zrobił bo sama ma zamiar ( jak da radę ) zostac do świąt i wracać do domu....
hmmmm jak jej się zapytałam no ok ale dlaczego tak diametralnie zmieniła zdanie powiedziała mi,że poprostu nie uwierzyła w to co jej powiedzieli w firmie....nie uwierzyła poprzednikowi bo myślała ,że wyolbrzymił wszystko....
04 grudnia 2013 10:43 / 4 osobom podoba się ten post
Joasia

Ja jestem właśnie po telefonicznej rozmowie z moją znajomą.... hmmm i mam takie dziwne mysli....
Przyjechała na to miejsce w zastepstwie za jakiegoś pana opiekuna....Już pierwszego dnia zadzwoniła do mnie dawaj obsmarowywać tego Pana.... noż podniosła mi ciśnienie i poprostu kazałam jej zamknąć buzię i powiedziałam jej, żeby zadzwoniła do mnie jak pozna pdp i jego rodzinkę i zapozna się z całą sytuacją ( przed nią w ciągu 2 lat było 6 opiekunek i 2 opiekunów i dłużej jak 6 tyg. nie wytrzymywali)
No i masz dzisiaj po paru dniach pobytu słyszę od niej coś innego.... teraz nagle twierdzi coś innego... teraz nagle zmieniła zdanie ... Pan opiekun nie jest tym h....em który zostawił bez opieki pdp ale człowiekiem który dobrze zrobił bo sama ma zamiar ( jak da radę ) zostac do świąt i wracać do domu....
hmmmm jak jej się zapytałam no ok ale dlaczego tak diametralnie zmieniła zdanie powiedziała mi,że poprostu nie uwierzyła w to co jej powiedzieli w firmie....nie uwierzyła poprzednikowi bo myślała ,że wyolbrzymił wszystko....

Zawsze pisalam nie chwal dnia przed zachodem slonca, a pdp przed zakonczeniem kontraktu. Ma nauczke .
04 grudnia 2013 11:33
Joasia

Ja jestem właśnie po telefonicznej rozmowie z moją znajomą.... hmmm i mam takie dziwne mysli....
Przyjechała na to miejsce w zastepstwie za jakiegoś pana opiekuna....Już pierwszego dnia zadzwoniła do mnie dawaj obsmarowywać tego Pana.... noż podniosła mi ciśnienie i poprostu kazałam jej zamknąć buzię i powiedziałam jej, żeby zadzwoniła do mnie jak pozna pdp i jego rodzinkę i zapozna się z całą sytuacją ( przed nią w ciągu 2 lat było 6 opiekunek i 2 opiekunów i dłużej jak 6 tyg. nie wytrzymywali)
No i masz dzisiaj po paru dniach pobytu słyszę od niej coś innego.... teraz nagle twierdzi coś innego... teraz nagle zmieniła zdanie ... Pan opiekun nie jest tym h....em który zostawił bez opieki pdp ale człowiekiem który dobrze zrobił bo sama ma zamiar ( jak da radę ) zostac do świąt i wracać do domu....
hmmmm jak jej się zapytałam no ok ale dlaczego tak diametralnie zmieniła zdanie powiedziała mi,że poprostu nie uwierzyła w to co jej powiedzieli w firmie....nie uwierzyła poprzednikowi bo myślała ,że wyolbrzymił wszystko....

Ha.... to ja jestem w takim miejscu , gdzie 17 grudnia minie 2 lata jak babka jest po udarze i mieszka z mezem , a ja podobno jestem tu juz 20 opiekunka . Niby nie jest ciezka robota , ale tak jakos dziwnie. Nie mialam okazji poznac jeszcze corki , ktora to ponoc wprowadza zamieszanie , ale ta jest po operacji kregoslupa i na dodatek jeszcze cos sobie zlamala . Tez nie mam zamiaru tu wracac