a czytałaś " wyłowione z sieci" tam magrolcia dała się wkręcić.Pierwszy raz uśmiałam się jak pszczoła w tej stresującej pracy.A Tobie mozah w nagrodę,że poszłaś za mną jak w dym oprawię grandel w srebro bo w złocie się nie trzyma.
a czytałaś " wyłowione z sieci" tam magrolcia dała się wkręcić.Pierwszy raz uśmiałam się jak pszczoła w tej stresującej pracy.A Tobie mozah w nagrodę,że poszłaś za mną jak w dym oprawię grandel w srebro bo w złocie się nie trzyma.
A wiesz , że ja taką myśliwską biżuterię widziałam ? Właśnie w srebrze był zrobiony pierścionek a grandel jako oczko . Mam znajomego , miłośnika lasu , selekcjonera w kole myśliwskim i autora książek o takiej tematyce - dużo ciekawych rzeczy opowiada .
Boooo, w tym całym kieracie zapomnialam o tym, że mamy 01.04 ! Mysle, ze nikt od Angeli nie czyta tego forum, bo mogliby wpaść na ten diabelski pomysl!
margolcia nie gniewaj się na mnie,nie wiele jest osób,które potrafią smiać się z siebie nie tylko z innych i to jest miarą naszej wyższości nad miernotą tego świata.a ja mam dzisiaj wplne do 17-tej,jestem już po zakupach i teraz oddam się kontemplacji.
A wiesz , że ja taką myśliwską biżuterię widziałam ? Właśnie w srebrze był zrobiony pierścionek a grandel jako oczko . Mam znajomego , miłośnika lasu , selekcjonera w kole myśliwskim i autora książek o takiej tematyce - dużo ciekawych rzeczy opowiada .
ach,widzę,że z Tobą mogła bym spędzić resztę życia(nie opiekunki nie potrzebuję).
Tak a propos różnicy między psami a kotami.
Pies mysli-Hmmm..mój pan, głaszcze mnie, dba o mnie, daje mi jeść, chyba jest bogiem.
Kot myśli- Hmmm...mój pan, głaszcze mnie, dba o mnie, daje mi jeść, chyba jestem bogiem:)
Cała prawda o kociej i psiej naturze . Nie ma to jak mieć jedno i drugie w domu . Kiedys miałam szczeniaczka i kociatko . Wychowywaly sie raze i strasznie slodko sie bawily . Byly jak rodzenstwo i nawet jak dorosly to potrafily spac jedno wtulone w drugie .
Fajne.No Mycha nie mow ze nie wroci przeciez mrowiska nadal jeszcze sa:)
Oj tam,oj tam.Mycha my polskie dziewczyny jestesmy zawsze ladne.A dojrzale kobiety nieraz sie lepiej prezetuja niz te silikonowe lale z solarium z tymi no tipsami
Acha zapomnialam dodac.Ze kiedys jak mialam prace taka normalna w Polsce moja znajoma z tejze pracy uchodzila za pieknosc ojojoj.Nawet fajna laska byla do mometu kiedy to zaspala do pracy i przyszla bez makijazu.O ezusiczku jak ona wygladala ne ta osoba.To teraz wiem na czy ta jej pieknosc polegala.Meikap chyba tona,tsz.pomadka ile sie da.
A odnośnie rajdu. Na którymś tam rajdzie z kolei nie było w stodołach dużo siana (bo harcerze spali w stodołach na sianie - gdyby ktoś zapomniał) i miałam duży problem z zakwaterowaniem trasy. Jakiś ubogi rok się trafił, małe zbiory itp. Musiałam się nieźle nagimnastykować ale co tam, poszło jakoś. Miałam grupkę młodzieży, którą jak widziałam to serce się radowało. Reprezentowali sobą wszystko co najcudniejsze w harcerstwie. No i do pary trafiła się zupełnie przeciwnych wartości grupa. Tacy, co to którym błoto przeszkadza ( a padało ), wieś śmierdziała i ogólnie hotel przynajmniej 3-gwiazdkowy potrzebny. Nie wiem po co oni w ogóle poszli na ten rajd. Na ognisku zarzucili mi brak przygotowania, bo w wiejskim sklepie zabrakło dla nich chleba. Ja chleb zamówiłam, tylko że krzyżująca się z nami trasa zapobiegawczo ogołociła półki. Moja cudna grupa ( nie wymienię skąd byli ) rozumiejąc moje zakłopotanie ( toż ja niewinna ) zaproponowała im, że oddadzą im swój cały chleb jaki mają. Wystarczą im kartofle z pola pieczone w ognisku. Odmówili. Cały czas zachowywali się, delikatnie mówiąc wrednie. Naprawdę nie wiem po co im był rajd, na którym tak jak pisała Emilia, czasami buty w błocie trudno było odszukać. To był mój pierwszy raz, kiedy ktoś mnie wkurzył do bólu !! Zresztą nie tylko mnie wkurzali. No i trafiła się wioska, w której siano w stodole miał tylko sołtys (hahaha ). Reszta gospodarzy wyglądała w tym pechowym roku, na tle jego zapasów biednie ale gdzieś trzeb było spać. Wszyscy uczestnicy rajdu to widzieli i rozumieli. Co tam, dla nich to nie pierwszyzna. Byle można gdzieś głowę przytulić i oko na parę godzin zamknąć. We wsi były tylko 3 stodoły do zakwaterowania. Trasa spała "na śledzia" i nikt nie narzekał. Poza oczywiście jedną, wredną grupą. Wpakowałam ich perfidnie do stodoły, w której po jednej stronie było siano i to nawet dużo, ale po drugiej stronie stało bydło. Innej możliwości nie było, chyba że pod gołym niebem. Nie muszę Wam objaśniać dokładnie co było później... wynieśli się i mieliśmy spokój. Czasami dobrze jest być wrednym ....dla spokojności.