Opiekunki poszły w las

02 kwietnia 2013 08:33
Boooo, w tym całym kieracie zapomnialam o tym, że mamy 01.04 ! Mysle, ze nikt od Angeli nie czyta tego forum, bo mogliby wpaść na ten diabelski pomysl!
02 kwietnia 2013 09:40
termit

a czytałaś " wyłowione z sieci" tam magrolcia dała się wkręcić.Pierwszy raz uśmiałam się jak pszczoła w tej stresującej pracy.A Tobie mozah w nagrodę,że poszłaś za mną jak w dym oprawię grandel w srebro bo w złocie się nie trzyma.                                                                                                             

A wiesz , że ja taką myśliwską biżuterię widziałam ? Właśnie w srebrze był zrobiony pierścionek a grandel jako oczko . Mam znajomego , miłośnika lasu , selekcjonera w kole myśliwskim i autora książek o takiej tematyce -  dużo ciekawych rzeczy opowiada .

02 kwietnia 2013 09:52
margolcia

Boooo, w tym całym kieracie zapomnialam o tym, że mamy 01.04 ! Mysle, ze nikt od Angeli nie czyta tego forum, bo mogliby wpaść na ten diabelski pomysl!

margolcia nie gniewaj się na mnie,nie wiele jest osób,które potrafią smiać się z siebie nie tylko z innych i to jest miarą naszej wyższości nad miernotą tego świata.a ja mam dzisiaj wplne do 17-tej,jestem już po zakupach i teraz oddam się kontemplacji.

02 kwietnia 2013 09:53
mozah

A wiesz , że ja taką myśliwską biżuterię widziałam ? Właśnie w srebrze był zrobiony pierścionek a grandel jako oczko . Mam znajomego , miłośnika lasu , selekcjonera w kole myśliwskim i autora książek o takiej tematyce -  dużo ciekawych rzeczy opowiada .

ach,widzę,że z Tobą mogła bym spędzić resztę życia(nie opiekunki nie potrzebuję).

02 kwietnia 2013 16:02 / 1 osobie podoba się ten post
efka66

Tak a propos różnicy między psami a kotami.


 


Pies mysli-Hmmm..mój pan, głaszcze mnie, dba o mnie, daje mi jeść, chyba jest bogiem.


Kot myśli- Hmmm...mój pan, głaszcze mnie, dba o mnie, daje mi jeść, chyba jestem bogiem:)

Cała prawda o kociej i psiej naturze . Nie ma to jak mieć jedno i drugie w domu . Kiedys miałam szczeniaczka i kociatko . Wychowywaly sie raze i strasznie slodko sie bawily . Byly jak rodzenstwo i nawet jak dorosly to potrafily spac jedno wtulone w drugie .

06 kwietnia 2013 20:31 / 3 osobom podoba się ten post
Jako młoda harcerka chodziłam na rajdy i należałam do obsługi tras. Często byłam kwatermistrzem i taki był z tego pożytek, że swojego plecaka jak się dało to nie nosiłam, bo wychodziłam z punktu noclegowego ostatnia, regulując należności itp. a powinnam być w następnym pierwsza. Miałam wypracowane dobre tempo. Pewnego razu zmęczona siadłam sobie na pagórku w cieniu drzew. Akurat w tej miejscowości krzyżowały się 3 trasy. Zawitali znani mi druhowie z trasy namiotowej, fajni, wysportowani chłopcy. Połowa dziewczyn w liceum za nimi szalała. A ja biedna siedząc na tej górce nie zauważyłam, że tam bliziutko jest mrowisko !! Chyba machałam rączką do nich odpowiadając na pozdrowienia ( oni też obsługa trasy ) aż tu poczułam, że coś najnormalniej łazi po mnie !! Chyba znieruchomiałam i musiało to dziwnie wyglądać albo głupia mina przykuła ich uwagę. Nie wiem jak to wyglądało ale ja byłam przestraszona i spanikowana. No, ale 3 trasy to sporo ludzi, nie będę się drzeć.... Podbiegło do mnie 2-3 chłopaków i pytają co jest grane a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Siedziałam a właściwie kręciłam się zakłopotana i czerwona. Starałam się "coś" zrobić. Wreszcie jeden z nich się kapnął o co chodzi i zaczął mnie rozbierać z bluzy ( wszyscy mieliśmy jednakowe ), potem z bluzki ..... a wszystko to na pagóreczku przy skrzyżowaniu wiejskich dróg. No musielibyście widzieć zainteresowanie pozostałych uczestników rajdu. Moi przystojni koledzy nie rozebrali mnie do imentu, zachowali się przytomnie. Dokończyliśmy zabiegu troszkę na uboczu ale zostałam okrzyknięta Telimeną. Wściekła byłam ale cóż. Pożytek z tego taki, że choć raz w życiu rozbierało mnie ze 3ch naprawdę przystojnych chłopaków.
I to se ne wrati !!! AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA !!
06 kwietnia 2013 20:44

Fajne.No Mycha nie mow ze nie wroci przeciez mrowiska nadal jeszcze sa:)

06 kwietnia 2013 20:46
Tylko kto mnie będzie chciał teraz !! ochoczo rozebrać. BEA !! Prędzej mi swoją kurtkę na głowę zarzuci niż moją zdejmnie !!
06 kwietnia 2013 20:53

Oj tam,oj tam.Mycha my polskie dziewczyny jestesmy zawsze ladne.A dojrzale kobiety nieraz sie lepiej prezetuja niz te silikonowe lale z solarium z tymi no tipsami


Acha zapomnialam dodac.Ze kiedys jak mialam prace taka normalna w Polsce moja znajoma z tejze pracy uchodzila za pieknosc ojojoj.Nawet fajna laska byla do mometu kiedy to zaspala do pracy i przyszla bez makijazu.O ezusiczku jak ona wygladala ne ta osoba.To teraz wiem na czy ta jej pieknosc polegala.Meikap chyba tona,tsz.pomadka ile sie da.

06 kwietnia 2013 21:26
BEA dzięki. Ja nie mam kompleksów. Jestem na takim etapie, że potrafię ( i co ważniejsze lubię ) z siebie żartować. Znam swoją wartość, jaka by ona nie była i bardzo lubię ten stan ducha. ;-))
06 kwietnia 2013 21:26
I tak trzymaj!!!!!!
06 kwietnia 2013 21:58 / 2 osobom podoba się ten post
Hmm, wspominki widac naszly, no to doloze:
Czasy szkoly podstawowej, siodma klasa, pojechalismy w Gory Swietokrzyskie. Przyszlo mlodziezy czysto miejskiej pokonac 15 km pasmem Lysogorskim ... Pogoda piekna, tylko ze jakies dwa dni wczesniej popadalo solidnie. A ze trasa wiedzie w dol i pod gorke, ze gleba tam bardziej gliniasta niz chodniki w miescie - to zaliczalismy wszyscy po kolei zjazd malo kontrolowany, nie szlo panowac nad pozycja, ani nad miejscem ladowania. Tego nie zapomne, jak dlugo zyc bede, wiekszosc z nas wracala do schroniska z czyms, co bylo kiedys obuwiem, nawet sportowym w rekach, bo po kolejnym ladowaniu buty wszelakie obrosly glina i zmienily sie w cos trudnego do zmycia pod hydrantem, sami wygladalismy, jak zbior wiedzm z Lysej Gory ... Bylo na co popatrzec ...
Ale pozniej chodzilam na Rajdy Swietokrzyskie tez w obsludze (Klub Turystyki Pieszej) i juz nie trafila sie taka slizgawka, szkoda. Natomiast, zalatwiajac po drodze noclegi dla grupy, co do mnie nalezalo zaliczylam kontakt z psiskiem slusznych rozmiarow, do dzis mam slad niczym order na nodze. Gadalam z chlopem, byl bardzo oporny na wpuszczenie gromady do stodoly. Pies mial dluugi lancuch, nocleg zalatwilam, przy okazji szczepienie przeciw czemus tam tez ...
06 kwietnia 2013 22:31
No to niezle.Gory Swietokrzyskie piekne tereny.
08 kwietnia 2013 21:46 / 2 osobom podoba się ten post

A odnośnie rajdu. Na którymś tam rajdzie z kolei nie było w stodołach dużo siana (bo harcerze spali w stodołach na sianie - gdyby ktoś zapomniał) i miałam duży problem z zakwaterowaniem trasy. Jakiś ubogi rok się trafił, małe zbiory itp. Musiałam się nieźle nagimnastykować ale co tam, poszło jakoś. Miałam grupkę młodzieży, którą jak widziałam to serce się radowało. Reprezentowali sobą wszystko co najcudniejsze w harcerstwie. No i do pary trafiła się zupełnie przeciwnych wartości grupa. Tacy, co to którym błoto przeszkadza ( a padało ), wieś śmierdziała i ogólnie hotel przynajmniej 3-gwiazdkowy potrzebny. Nie wiem po co oni w ogóle poszli na ten rajd. Na ognisku zarzucili mi brak przygotowania, bo w wiejskim sklepie zabrakło dla nich chleba. Ja chleb zamówiłam, tylko że krzyżująca się z nami trasa zapobiegawczo ogołociła półki. Moja cudna grupa ( nie wymienię skąd byli ) rozumiejąc moje zakłopotanie ( toż ja niewinna ) zaproponowała im, że oddadzą im swój cały chleb jaki mają. Wystarczą im kartofle z pola pieczone w ognisku. Odmówili. Cały czas zachowywali się, delikatnie mówiąc wrednie. Naprawdę nie wiem po co im był rajd, na którym tak jak pisała Emilia, czasami buty w błocie trudno było odszukać. To był mój pierwszy raz, kiedy ktoś mnie wkurzył do bólu !! Zresztą nie tylko mnie wkurzali. No i trafiła się wioska, w której siano w stodole miał tylko sołtys (hahaha ). Reszta gospodarzy wyglądała w tym pechowym roku, na tle jego zapasów biednie ale gdzieś trzeb było spać. Wszyscy uczestnicy rajdu to widzieli i rozumieli. Co tam, dla nich to nie pierwszyzna. Byle można gdzieś głowę przytulić i oko na parę godzin zamknąć. We wsi były tylko 3 stodoły do zakwaterowania. Trasa spała "na śledzia" i nikt nie narzekał. Poza oczywiście jedną, wredną grupą. Wpakowałam ich perfidnie do stodoły, w której po jednej stronie było siano i to nawet dużo, ale po drugiej stronie stało bydło. Innej możliwości nie było, chyba że pod gołym niebem. Nie muszę Wam objaśniać dokładnie co było później... wynieśli się i mieliśmy spokój. Czasami dobrze jest być wrednym ....dla spokojności. 

28 kwietnia 2013 17:12
Lubię te wspominki. To był cudny i trudny czas. Wydaje mi się, że obecne pokolenie zostało zubożone, wciśnięto ich,wmanewrowano w świat innych wartości. Smutne to jest. Moja młodość to wypisz wymaluj film "Marcowe idy". Ta sama atmosfera, ta sama prowincja, to samo pojęcie przyjaźni. I gdzie ja teraz mam szukać odbicia tych wartości, przepadły !!