emiliaPoniewaz ostatnimi czasy stan mojej podopiecznej zmierza szybko do klinicznego obrazu - chce sie podzielic swoimi spostrzezeniami. Moze sie to przyda opiekunkom, ktore zaczynaja dopiero trudna droge poznawania tematu.
Jedna, wazna sprawa:
Bez wspolpracy z rodzina, osoba prawnie odpowiedzialna, lekarzem - zapomnijcie o mozliwosci "przezycia" w spokoju kontraktu !
Moja podopieczna, u ktorej jestem 7 miesiecy (z 2 tygodniowa przerwa swiateczna), z osoby absolutnie bezkonfliktowej zmienia sie z dnia na dzien w chodzaca agresje. Dlaczego tak sie dzieje?
Poniewaz w tej rodzinie mam do dyspozycji lekarza-psychologa i lekarza - interniste - pytalam i udzielono mi sporo informacji. Po pierwsze i najwazniejsze - pacjent nie jest agresywny, "bo ma taki charakter". Przyczyna jest to, ze mozg wylacza po kolei rozne funkcje i pacjent jest coraz bardziej zagubiony. Nie rozpoznaje osob, otoczenia, przedmiotow. I to powoduje jego agresje. To nie jest tak, ze opiekunka cos robi zle, zeby opiekunka byla aniolem w ludzkiej postaci - nie da rady bez srodkow medycznych - zwyczajnie sie NIE da !
Ostatnie kilka dni moja babcia dawala krotkie pokazy swoich mozliwosci, ale nie do mnie - nadal bylam dla niej ta jedna, zaufana osoba. W sobote - niestety przyszla kolej na mnie. Doprowadzila do tego, ze musialam w sobotni wieczor, chowajac sie w lazience, wezwac corke. Przyjechali, trwalo ok. 1 godziny, zanim emocje opadly, zanim pojela, ze to jest jej corka i ziec.
Moja podopieczna miala do soboty 3 x 1/2 Lorazepamu. Jak to dziala? Ano, jak narkotyk. Powoduje uzaleznienie i cos w rodzaju glodu narkotycznego. Jak lek przestaje dzialac - chory jest "wsciekly", wszystko go denerwuje, wystarczy jakies nieopatrzne slowo, gest i atak agresji murowany...
Co zrobiono:
Po pierwsze - mam przykazane natychmiast, jak jest taki atak dzwonic do corek, ktoras przyjedzie, mam sama sie z tym nie meczyc. Dolozono 1/2 tabletki po poludniu. Calej babcia brac nie moze, bo i tak chwieje sie na nogach.
Powiedziano mi, ze nie ma innej drogi, niz stopniowe powiekszanie lekow uspokajajacych. Po pewnym czasie ta ilosc przestanie dzialac i w tym przypadku babcia bedzie musiala isc do szpitala w celu przetestowania i ustawienia lekow. A nastepnie stanie w kolejce do domu opieki (czas oczekiwania - okolo 6 miesiecy). I NIE ma na to innego sposobu.
Corka - psycholog powiedziala mi, ze niestety, oni zdaja sobie z tego sprawe i ze nie ma innego wyjscia, poniewaz praca "na sile" z osoba o zaawansowanym stopniu demencji zwyczajnie wykonczy osobe opiekunki, a i moze byc niebezpieczna fizycznie, poniewaz nie jest niczym nowym "nadzwyczajna" sila fizyczna w stanie ataku. Obydwie corki sa pelne podziwu, ze tak dlugi czas daje sobie rade z babcia, ale to osobny rozdzial, moze potrafie unikac tematow i zachowan, ktore sa drazniace. Jednak teraz - nie ma to juz nic wspolnego z tym, co robie, albo nie robie. To sa zachowania majace podstawe w halucynacjach, tabletka przestaje dzialac - i juz nie da sie nad takim zachowaniem panowac. Mozna jednak przewidziec stan pacjenta (o ile opiekunka jest na miejscu dostatecznie dlugo i zna podopiecznego). Ja od soboty bacznie obserwuje oczy babci. W momencie, kiedy widze, ze sa rozbiegane, ze dlonie wykonuja jednostajne ruchy - wiem, ze poinnam znalezc sposob na uspokojenie jej. Albo serdeczny gest, albo zejscie z oczu, albo cos do jedzenia, albo podanie o pol godziny wczesniej leku.
Do czego zmierzam:
Mamy tu na forum AnneSun, ktora zostala rzucona na szerokie wody i ma potworne problemy. Moze ten tekst pomoze innym, moze sie z nim nie zgadzacie, ale mysle, ze taki temat przyda sie. Jesli kazda z nas doda swoje uwagi, spostrzezenia - moze z tego wyjsc jakis poradnik albo cos w tym rodzaju.
W kazdym razie - problemy z agresja - nie sa w 90 % powodowane przez opiekunke - TO JEST taka choroba, nie wolno nam brac zachowania pacjentow do siebie i w kazdym przypadku, gdzie nie ma zrozumienia i wspolpracy z rodzina, czy osoba prawnie odpowiedzialna - nasza praca to igranie z ogniem. Problem demencji w DE jest szeroko naglasniany, czesto sa programy informacyjne na ten temat. Dlaczego jest tak duzo osob z demencja? Tez wiem od rodziny babci. Jedno pokolenie wstecz dlugosc zycia w DE wynosila ok. 70 - 75 lat, teraz jest dobrze powyzej 80 lat, ale mozg ludzki, niestety, zamiera i nie ma na to ani lekarstwa, ani sposobu postepowania. Za to przybywamy my, opiekunki z PL i walczymy do chwili, kiedy przeniesienie pacjenta do domu opieki staje sie jedynym wyjsciem ...
Tak jak piszesz pomoc rodziny, ja pomocy nie miałam, od agencji również. Wartościowy komentarz, dziękuję Emilio.