25 czerwca 2014 18:55 / 3 osobom podoba się ten post
LiliUśmiechnęłam się czytając Cię, bo prawda to co napisałaś, ale jeszcze się tym nie zamartwiam :))) Junior raczej do korpo nie trafi, ma inne marzenia i nie przepada za wyścigiem szczurów (w gimnazjum też takowe bywają...) On z zasady nie siedzi i nie wkuwa, bywało że musiałam go z lekka pogonić, po prostu sporo łapał sam. Ale cieszę się tym dlatego, bo lekarze podczas pobytu w szp. prognozowali raczej większe problemy przynajmniej początkowo, a tu taka niespodzianka :)))
A co do korporacji i innych tego typu na zasadach " obcy właściciel, swój szef" - pracowałam w pewnej firmie produkującej podzespoły dla BMW... To co tam sie działo wołało o pomstę do nieba i nie nadaje się do opisywania ze wzgledu na konieczną zawartość słów nieprzyzwoitych. Toteż odpuszczę sobie resztę i powiem tylko że po 4 m-cach powiedziałam DOŚĆ i jakoś nie potrafię żałować tej decyzji...
Lili,trzeba się cieszyć z sukcesów latorośli bez poczucia winy:)To nie ma nic współnego z wyścigiem szczurów,jeżeli się rozwija ,aby spełnić swoje marzenia:)Zawsze mówiłam to moim dzeciom,aby nie poddawały się trendom i rozwijały się w kierunkach które je interesują.Na razie się sprawdza.Młodszy maturzysta,wyniki w piątek,starszy juz inżynier,rozpoczął pracę jako programista,zawsze chciał to robić i praca sprawia mu autentyczną przyjemność.Korporacja w której pracuje,nie zarzyna swoich pracowników.Normalny etat,8 godz pracy dziennie,może przyjśc do pracy między 7 a 9 godziną rano,wybór należy do pracownika,do tego dodatkowe prywatne ubezpieczenie w Lux medzie,karnet na siłownie,integracyjne wyjazdy.Jest szczęśliwy,bo robi to,co lubi i jeszcze mu za to płacą.Jestem dumna z tego,że miał samozaparcie,żeby realizowac swoje marzenia,i to jest chyba najwłasciwsza droga rozwoju,niezależnie od wykonywanego zawodu:)