Nasze małe i duże sukcesy

25 maja 2014 17:14 / 4 osobom podoba się ten post
efka66

To ja tez coś napiszę, jeszcze nie ochłonęłam, ale przed godziną miałam telefon od przewodniczącej Rady nadzorczej mojej byłej firmy. Dostałam propozycję awansu na głównego księgowego i zastępcę prezesa w jednym.....masakra...
Nie wiem czy to mój sukces, pewnie tak bo od roku w firmie nie pracuję a szykują się zmiany na stanowiskach i sobie o mnie przypomniano, pracowałam tam od początku, ostatnie 10 lat jako prawa ręka gł.księgowej. Powiedziałam że muszę przespać się z tematem, ale nie skorzystam, wiem czym to się je, ile nerwów straciłam, mało w depreche nie wpadłam. Teraz każdy mówi, że kwitnę, jakbym zrzuciła jakiś ciężar z siebie, niektórzy ,mnie o kochanka podejrzewają:))
Znowu budzić się i zasypiać z zestawieniami przed oczami, należnościami i zobowiązaniami, a mi u dziadka tak dobrze, no powiedzcie, że mam racje, że nie jestem głupia....

Nie jesteś głupia,wybierasz to co dla Ciebie najlepsze. Jak przeczytałam Twój post to od razu sobie przypomniałam jak ja jeszcze w zeszłym roku zasuwałam,pot lał się po plecach ze stresu, telefon dzwoniący na okrągło,trzeba było ciągle o wszystkim pamiętać. Co z tego ,że konto zasilone sporą sumką jak psychika siadała.
Jeśli miałaś rok przerwy to wypadłaś z tamtego rytmu,a przyzyczajenie organizmu do pracy na pełnych obrotach to niemaly wysiłek. Można zawał sobie zafundować. Pomimo,że praca w opiece jest raczej mało ambitna,zdecydowanie wolę spokojną głowę i pełne konto niż pełne konto okupione stresem.
 
25 maja 2014 17:14 / 2 osobom podoba się ten post
efka66

To ja tez coś napiszę, jeszcze nie ochłonęłam, ale przed godziną miałam telefon od przewodniczącej Rady nadzorczej mojej byłej firmy. Dostałam propozycję awansu na głównego księgowego i zastępcę prezesa w jednym.....masakra...
Nie wiem czy to mój sukces, pewnie tak bo od roku w firmie nie pracuję a szykują się zmiany na stanowiskach i sobie o mnie przypomniano, pracowałam tam od początku, ostatnie 10 lat jako prawa ręka gł.księgowej. Powiedziałam że muszę przespać się z tematem, ale nie skorzystam, wiem czym to się je, ile nerwów straciłam, mało w depreche nie wpadłam. Teraz każdy mówi, że kwitnę, jakbym zrzuciła jakiś ciężar z siebie, niektórzy ,mnie o kochanka podejrzewają:))
Znowu budzić się i zasypiać z zestawieniami przed oczami, należnościami i zobowiązaniami, a mi u dziadka tak dobrze, no powiedzcie, że mam racje, że nie jestem głupia....

Nie jesteś:)Skoro łaskawie po roku sobie o Tobie przypomniano i prezesurę daja ,to byc może w firmie cieniutko i szukaja jakiegos kozła ofiarnego-prezesem dziś sie jest a jutro juz nie.No i jesli kwitniesz to bo cholerę to zmieniać?:):):):)Tobie ma byc dobrze-firma sobie przez rok bez Ciebie radziła,teraz tez sobie poradzą:)
25 maja 2014 17:18 / 1 osobie podoba się ten post
efka66

To ja tez coś napiszę, jeszcze nie ochłonęłam, ale przed godziną miałam telefon od przewodniczącej Rady nadzorczej mojej byłej firmy. Dostałam propozycję awansu na głównego księgowego i zastępcę prezesa w jednym.....masakra...
Nie wiem czy to mój sukces, pewnie tak bo od roku w firmie nie pracuję a szykują się zmiany na stanowiskach i sobie o mnie przypomniano, pracowałam tam od początku, ostatnie 10 lat jako prawa ręka gł.księgowej. Powiedziałam że muszę przespać się z tematem, ale nie skorzystam, wiem czym to się je, ile nerwów straciłam, mało w depreche nie wpadłam. Teraz każdy mówi, że kwitnę, jakbym zrzuciła jakiś ciężar z siebie, niektórzy ,mnie o kochanka podejrzewają:))
Znowu budzić się i zasypiać z zestawieniami przed oczami, należnościami i zobowiązaniami, a mi u dziadka tak dobrze, no powiedzcie, że mam racje, że nie jestem głupia....

Znam ten ból, mimo że już dlugo nie pracuję w tym zawodzie i też bym nie chciała wracać do papierków cyferek .bilansów,  sprawozdań itd.
Moje gratulacje z awansu, ale wybrałaś słusznie.
25 maja 2014 17:28 / 8 osobom podoba się ten post
Jak fajnie, że mnie rozumiecie, ale obawiam się że wiele ludzi nie zrozumie, jak można mieć prace na miejscu, (4km) i do Niemiec jeździć, niestety nie da się pracować kosztem swojego zdrowia. Ja to nawet chyba mężowi nie powiem, że taką propozycje dostałam, bo też pewnie nie zrozumie i na serio będzie podejrzewał, że ja tu kogoś mam:)))
To co Kasia pisze to prawda, firma cienko przędzie,choć nie jest tragicznie, już jak się zwalniałam było cienko, oni nie mają za bardzo kogoś swojego na to stanowisko wsadzić, nie chcą obcego, a prędzej czy później tym kozłem ofiarnym mogłabym się stać.
I jeszcze mnie ivanilia zawałem straszy:)))
A co tam, młoda jeszcze jestem, na takie poważne stanowiska mam czas:)
25 maja 2014 21:02 / 6 osobom podoba się ten post
efka66

Jak fajnie, że mnie rozumiecie, ale obawiam się że wiele ludzi nie zrozumie, jak można mieć prace na miejscu, (4km) i do Niemiec jeździć, niestety nie da się pracować kosztem swojego zdrowia. Ja to nawet chyba mężowi nie powiem, że taką propozycje dostałam, bo też pewnie nie zrozumie i na serio będzie podejrzewał, że ja tu kogoś mam:)))
To co Kasia pisze to prawda, firma cienko przędzie,choć nie jest tragicznie, już jak się zwalniałam było cienko, oni nie mają za bardzo kogoś swojego na to stanowisko wsadzić, nie chcą obcego, a prędzej czy później tym kozłem ofiarnym mogłabym się stać.
I jeszcze mnie ivanilia zawałem straszy:)))
A co tam, młoda jeszcze jestem, na takie poważne stanowiska mam czas:)

Ja też miałam możliwość powrotu ale zdążyłam poczuć luz i spokój. Wolę "dostać" od szurnietej babci, niż znosić przedurne kierowniczki. Ich głupota jest paraliżująca a choroby PDP tak na mnie nie działają. Oni sami też nie. Na dodatek mój sąsiad będzie przejmował firmę. Coś podchodzi mnie za bardzo ;-)))  Ja już nie chcę pracowac w PL. Za stara jestem i nie dam się nabrać. Mogę marudzić na podopiecznych ale nie chcę zmian. 
25 maja 2014 21:08 / 2 osobom podoba się ten post
Mycha

Ja też miałam możliwość powrotu ale zdążyłam poczuć luz i spokój. Wolę "dostać" od szurnietej babci, niż znosić przedurne kierowniczki. Ich głupota jest paraliżująca a choroby PDP tak na mnie nie działają. Oni sami też nie. Na dodatek mój sąsiad będzie przejmował firmę. Coś podchodzi mnie za bardzo ;-)))  Ja już nie chcę pracowac w PL. Za stara jestem i nie dam się nabrać. Mogę marudzić na podopiecznych ale nie chcę zmian. 

Właśnie, ja tez poczułam ten luz i spokój i nie mam zamiaru tego zmieniać, a nawiasem mówiąc, Mycha, to byłam kierowniczką:))))
25 maja 2014 21:14
efka66

Właśnie, ja tez poczułam ten luz i spokój i nie mam zamiaru tego zmieniać, a nawiasem mówiąc, Mycha, to byłam kierowniczką:))))

Aj tam księgowość !!!  ;-))))  Tam nie ma się co dziać. 
25 maja 2014 21:20 / 3 osobom podoba się ten post
Takich tekstów mi dziś potrzeba:)
25 maja 2014 21:27 / 9 osobom podoba się ten post
Ja w pewnym momencie  swojego życia zrezygnowałam z  pracy zawodowej  podjełam decyzje,że dość walki z  wiatrakami , użerania się z przełożonymi, pracy po godzinach za "dziękuję" i że  trzeba zacząć robić coś innego .Po roku zaproponowano mi powrót a ja powiedziałam, sory nie stać  was na mnie .
25 maja 2014 21:40 / 2 osobom podoba się ten post
joannagda

Ja w pewnym momencie  swojego życia zrezygnowałam z  pracy zawodowej  podjełam decyzje,że dość walki z  wiatrakami , użerania się z przełożonymi, pracy po godzinach za "dziękuję" i że  trzeba zacząć robić coś innego .Po roku zaproponowano mi powrót a ja powiedziałam, sory nie stać  was na mnie .

O, dobre, też tak jutro powiem do telefonu:))
26 maja 2014 00:18 / 22 osobom podoba się ten post
A ja z innej beczki.Chciałam się pochwalić małym dzisiejszym sukcesem, który odczułam materialnie (50 euro do kieszeni).
Byłam dziś na coniedzielnym spacerze w lesie (chyba wiecie czego mogłam szukać - bez rezultatów) i na końcu ścieżki pieszo-rowerowej znalazłam leżący dokument ze zdjęciem i pieczęciami - niemiecki dowód osobisty, obok niego porozrzucane fotki młodych chłopaków. Wtedy jeszcze nie wiedziałam że to jest Dowód. Zabrałam go do domu PDP i oddałam jej córce pokazując na mapie w Google-maps gdzie to było. Okazało się, że w tym lesie spacerowała właścicielka tego dokumentu z psem, ale jacyś młodzi chłopcy porwali jej torebkę z dokumentami, kluczami i portfelem. Ona zgłosiła napaść na Policję, ale moje znalezisko przyczyniło się do szybkiego odnalezienia reszty skradzionych przedmiotów. W tamtej okolicy w niedalekich krzakach porzucili niepotrzebne łupy. Chyba tylko gotówkę ukradli. Właścicielka dokumentu bardzo mi dziękowała, że tak przytomnie zabrałam dowód i szybko dostarczyłam - w podzięce wcisnęła mi 50 eurasków do ręki. Taka mała premia od losu na koniec mojej pracy w tym miejscu.
26 maja 2014 06:50 / 5 osobom podoba się ten post
Malgi,50ątka należała się bez dwóch zdań,ale podreperowałaś reputacje wszystkim rodakom,a to jest bezcenne.
26 maja 2014 08:26 / 2 osobom podoba się ten post
Malgi ,brawo i plusik za wzorową postawę polskiej opiekunki:}:}!!
26 maja 2014 08:28 / 2 osobom podoba się ten post
Jednak uczciwość popłaca, brawo Malgi
26 maja 2014 08:40
a ja w sukcesach malych i duzych napisze ze moge ogladac cos polskiego.lapek lata bez zarzutow,balam sie ze tu ta reanimacja sie nie uda ale jest sukcesik.moge ogladac filmy.nic sie nie wiesza.nie blokuje,full wypas.)nawiasem mowiac jestem szczesliwa,ye mam odskocznie od nonstop krzyczacej edith.,cicha jest tylko na spacerze.jeszcze tylko musze opanowac przestawione literki,ale to drobiazg