Dziewczyny, czy zdarzało się Wam dostawać coś ekstra od rodziny bądź podopiecznej?
Kilka lat temu pracowałam we Włoszech, wtedy sprzątałam na godziny w kilku domach i miałam między innymi dom, w którym mieszkali starsi państwo wraz z synem rozwodnikiem i jego dwójką dzieciaków. Trzy razy w tygodniu byłam u syna, a dwa razy u dziadków. Syn handlował na targach gotowym jedzeniem typu kurczaki z rożna, miał taki samochód, którym każdego dnia był gdzie indziej. Często zdarzało się, że w kieszeniach fartucha, który nosił znajdowałam jakieś drobne sumy euro, zwykle wypadały mi z pralki, gdy wieszałam pranie. Za każdym razem, gdy taką kasę wyprałam dostawałam ją potem ekstra od niego. Miałam wtedy 7 euro/h więc te dodatkowe 20-30 euro to był fajny bonus. W miesiącu zdarzało się, że na "praniu brudnych pieniędzy" dorobiłam 150 -200 euro ;-)
Miałam też sympatyczną pracowdawczynię, która na Boże Narodzenie dała mi w prezencie złotą bransoletkę typu charms, z zawieszkami. Byłam bardzo mile zaskoczona i noszę ją do dziś.
Gdy pracowałam w domu, w którym były dzieciaki często dostawałm ciuchy dla mojego syna, zawsze chętnie korzystałam z takich możliwości, bo pewnie same wiecie, że te fajne markowe szmatki są świetne jakościowo. Niektóre mam do dziś i korzysta z nich mój młodszy ;-)
Wszystkie te sytuacje miały jednak miejsce we Włoszech, tutaj gdzie jestem od czasu do czasu moja babcia wcisnie mi w rękę na odjezdnym 100 euro dla dzieci, jak to mówi. Za każdym jednak razem jest to miłe i świadczy chyba o tym, że ludzie nas po prostu lubią.
Pochwalcie się!