Jak to z tymi zakupami? Dla nas i pacjenta

26 stycznia 2013 17:51
nie widzialam,patrzylam w zakupach,ale nie znalazlam,wiec dodalam jako nowy temat...

dzieki,bede lepiej wertowac forum :)
26 stycznia 2013 18:26
Andrea,mam nadzieje,ze potraktujesz z przymruzeniem oka,ale czasem mam wrazenie,ze zostałaś moderatorką tego forum:):):)
03 października 2013 13:40
Sylwunia

Ja nie mam wyznaczonej kwoty na zakupy... jak potrzebuję czegoś, to mówię dziadkowi, że muszę iść na zakupy i mi daje, ile potrzebuje... oczywiście kupuję dziadkowi jego ulubione alkohole, jak gin czy campari, a one kosztują :))) obiad czasem zamawiamy z pobliskiej restauracji, więc nie zawsze gotuję... nie potrafię określić dokładnej kwoty jaką wydałam odkąd jestem ( 3 tyg)...

Witam,muszę stwierdzić,że masz fajowo,oj fajowo!
 
03 października 2013 13:45
A ja jestem miesiąc i co i zawsze jak zaplanuje jakis obiad pójde do sklepu i plan jakis na nastepny dzien mam to babcia go zawsze zmieni pomimo ze dzien wczesniej sie zgodziła.... no i teraz co robic? wymyslac te posiłki czy babci zostawic problem obiadowy ja juz sama nie wiem,, szukam tych przepisów zeby babbi zasmakowało bo polskiej kuchni nie chce jesc....i guzik z petelką...
03 października 2013 13:47
Ja teraz uważam , że mam dobrze z zakupami.Jedziemy raz w tygodniu na zakupy kupuję wszystko co potrzebuję, na co mam ochotę. Nikt mi nie mówi że za dużo, nawet ostatnio spytała mnie wnuczka ,czy nie moglabym robić jej zakupów do domu bo ona za dużo wydaje hheheehe. Nie jestesmy głodne , potrzebne to czy tamto nikt nic nie marudzi , ze zamiast 50 euro wydałam 70. Pasuje mi ta sytuacja ,że nie mam ich pieniędzy ,a jak coś jest potrzebne w tygodniu , wystarczy, ze zadzwonię i mam popołudniu.
03 października 2013 13:49 / 1 osobie podoba się ten post
czarna11

A ja jestem miesiąc i co i zawsze jak zaplanuje jakis obiad pójde do sklepu i plan jakis na nastepny dzien mam to babcia go zawsze zmieni pomimo ze dzien wczesniej sie zgodziła.... no i teraz co robic? wymyslac te posiłki czy babci zostawic problem obiadowy ja juz sama nie wiem,, szukam tych przepisów zeby babbi zasmakowało bo polskiej kuchni nie chce jesc....i guzik z petelką...

Proponuję zostawić babci problem,niech sobie sama wymyśla,zobaczysz,ze jej się to znudzi.Powodzenia!
 
03 października 2013 13:52 / 3 osobom podoba się ten post
czarna11

A ja jestem miesiąc i co i zawsze jak zaplanuje jakis obiad pójde do sklepu i plan jakis na nastepny dzien mam to babcia go zawsze zmieni pomimo ze dzien wczesniej sie zgodziła.... no i teraz co robic? wymyslac te posiłki czy babci zostawic problem obiadowy ja juz sama nie wiem,, szukam tych przepisów zeby babbi zasmakowało bo polskiej kuchni nie chce jesc....i guzik z petelką...

Jak marudzi , to kup jej puszkę zupy niech sobie zagrzeje, przecież to taki pyszne niemieckie jedzonko:)) fujjjj
03 października 2013 15:36 / 1 osobie podoba się ten post
Z moja "frau" to dopiero byly cyrki na poczatku! Nic jej nie smakowalo.Przejmowalam sie i denerwowalama z w reszcie powiedzialam jej ze jak nie chce to niech nie je...I zaczela jesc! Teraz nie kaprysi bo albo zje co ugotuje (dziadek sobie zawsze chwali i zjada wszystko) albo bedzie glodna.
03 października 2013 16:33 / 1 osobie podoba się ten post
Mój dziadek też był bardzo wymyśly w obiadach , a jak go pytałam co ugotować to zawsze mi gadał ,że nic mam nie gotować , bardzo mnie denerwowało gotowanie . Na tydzień na dwie os. miałam 50E , a nie raz jeczał jak musiał dawać kasę na zakupy ....
03 października 2013 16:54
alinka1339

Mój dziadek też był bardzo wymyśly w obiadach , a jak go pytałam co ugotować to zawsze mi gadał ,że nic mam nie gotować , bardzo mnie denerwowało gotowanie . Na tydzień na dwie os. miałam 50E , a nie raz jeczał jak musiał dawać kasę na zakupy ....

Miałam mniej ... i też dawane z takim bólem, że.... szkoda gadać.. Tu dostałam kasę, ale szczerze to nawet nie umiem jej wydawać... Pojechałam do miasta... i wydałam aż 35 e. Nie wiem jak to sobie  teraz odkęcić, że wolno mi kupić co uważąm, jak przez rok kupować musiałam dużo i tanio... Wreszcie się odważyłam w tej Francji ruszyć du*ę do sklepu, ale wydać "ciepłą rączką" nie umiałam ....))))
03 października 2013 17:13
nowadanuta

Miałam mniej ... i też dawane z takim bólem, że.... szkoda gadać.. Tu dostałam kasę, ale szczerze to nawet nie umiem jej wydawać... Pojechałam do miasta... i wydałam aż 35 e. Nie wiem jak to sobie  teraz odkęcić, że wolno mi kupić co uważąm, jak przez rok kupować musiałam dużo i tanio... Wreszcie się odważyłam w tej Francji ruszyć du*ę do sklepu, ale wydać "ciepłą rączką" nie umiałam ....))))

Och jak ja ciebie rozumiem :) Tez dostawałam 50 euro (bez bólu wprawdzie ale musiało mi starczyc) Tak sie nauczyłam je rozsadnie wydawać że jak przyjechałam w nowe miejsce i dostałam 100e to nie moglam wydać przez tydzien :) Ale mi zmienniczka powiedziala ze MUSZE wydawac bo nam obetną :) A teraz mam spokój. Robię dwa razy w tygodniu liste, córka jedzie i kupuje co napisze. I to mi chyba najbardziej odpowiada. No i dźwigac nie musze :))
03 października 2013 17:18 / 1 osobie podoba się ten post
Asik

Och jak ja ciebie rozumiem :) Tez dostawałam 50 euro (bez bólu wprawdzie ale musiało mi starczyc) Tak sie nauczyłam je rozsadnie wydawać że jak przyjechałam w nowe miejsce i dostałam 100e to nie moglam wydać przez tydzien :) Ale mi zmienniczka powiedziala ze MUSZE wydawac bo nam obetną :) A teraz mam spokój. Robię dwa razy w tygodniu liste, córka jedzie i kupuje co napisze. I to mi chyba najbardziej odpowiada. No i dźwigac nie musze :))

Ja mam 50 Euro na dwa tygodnie ale dla siebie samej. Babci obiady przywożą, a ja kupuję jej parówki, chleb, masło, zapas dżemu jest w domku. Za wszystkie zakupy dla niej zwraca mi pieniądze. Żyję oszczednie, jak kupię coś, na co mnie najdzie ochota, to później muszę zacisnąć pasa.Głodna nie chodzę, za to jak wrócę do domku, to już po drodze kupię sobie ogromną białą czekoladę i lody i będę je jadła każdego dnia przez tydzień .
03 października 2013 20:46
Annika

Ja mam 50 Euro na dwa tygodnie ale dla siebie samej. Babci obiady przywożą, a ja kupuję jej parówki, chleb, masło, zapas dżemu jest w domku. Za wszystkie zakupy dla niej zwraca mi pieniądze. Żyję oszczednie, jak kupię coś, na co mnie najdzie ochota, to później muszę zacisnąć pasa.Głodna nie chodzę, za to jak wrócę do domku, to już po drodze kupię sobie ogromną białą czekoladę i lody i będę je jadła każdego dnia przez tydzień :-).

50 na 2 tygodnie to malo bardzo,oszczednosc oszczednoscia ale to akurat to przesada,dziwi mnie czasem to ,ze rodziny niemieckie dajac takie pieniadze ,zwyczajnie nie maja poczucia wstydu.
03 października 2013 20:59 / 2 osobom podoba się ten post
Nie chcę nikogo zdenerwować ;-))) ale my jemy tylko produkty "bio" i 50 euro to tak prawie u rzeźnika zostawiamy. A gdzie tam reszta. Pierwszy raz tak mam i owszem, owszem podoba mi się.
03 października 2013 21:04
Annika

Ja mam 50 Euro na dwa tygodnie ale dla siebie samej. Babci obiady przywożą, a ja kupuję jej parówki, chleb, masło, zapas dżemu jest w domku. Za wszystkie zakupy dla niej zwraca mi pieniądze. Żyję oszczednie, jak kupię coś, na co mnie najdzie ochota, to później muszę zacisnąć pasa.Głodna nie chodzę, za to jak wrócę do domku, to już po drodze kupię sobie ogromną białą czekoladę i lody i będę je jadła każdego dnia przez tydzień :-).

To trochę za mało ja w pewnej rodzinie nie dojadałam,poprostu dziadkowie jedli codziennie to samo,w małych ilościach,dogadałam się z rodziną i dodatkowo do tygodniówki dostawałalam 30 euro na zakupy dla siebie,więc mało masz.