Hihihihihi :) Ale jaja, po kryjomu przed matką na jedzenie dla niej :)
Właśnie najsmutniejsze jest, jak się czyta, że dzieciaki skąpią na swoich schorowanych rodziców, bo załatwią agencję i jeszcze co, niby karmić trzeba ?? Ależ po co ...
Ja nie narzekam za bardzo na dziadkową rodzinę, żyją sobie na poziomie niemieckiej niższej klasy średniej (więc dla nas komfortowo), ale też dziadek wymaga nie tylko opiekunki, ale całej fury kosztownych leków (nie wszystkich refundowanych), specjalnych kosmetyków, córka rozlicza się comiesięcznie z urzedami, kasami chorych, bankami, etc, więc siłą rzeczy na czymś oszczędzać trzeba - padło na artykuły codziennościowe, bo na tym w końcu oszczędzić się da, tym bardziej, że wszystko idzie z dziadkowej emerytury (no tak, Niemcy, u nas za emeryture urzędnika po 30 latach pracy to dziadek miałby wybór: kupić połowę z przepisanych leków, albo jeść dwa w porywach dwa i pół posiłku dziennie). A córka nie pracuje, jest perfekcyjną panią domu, więc trudno, żeby z mężowskiej pensji dopłacała za opiekę nad ojcem, ktoremu ostatecznie nic, oprócz zdrowia, nie brakuje.
Ale z tego co czytałam (tutaj i na drugim forum) to częściej od rodziny skapią sami podopieczni. W sumie sama mam dziadków w Niemczech i, jakkolwiek mnie, jako wnuczce, babcia nieba przychyla, tak dziadkowi nie pozwala jogurtu zjeść, bo to dla dzieci (mam 27 lat :D), a on nie musi, więc wierzę w 100%, że może tak być :)