Jak to z tymi zakupami? Dla nas i pacjenta

12 września 2012 16:13
"To ja piekę, spinam się i głupio mi się odezwać, jeszcze piekę wszystko bezcukrowe, pod dziadka, na słodzikach, a oni tak lekką ręką, za 5 ciastek i 5 kawałków tortu 20 euro, ja bym jej takich frykasów napiekła, że by na trzy dni starczyło :) "



To własnie my, niezastapione Polki :)
12 września 2012 16:18 / 1 osobie podoba się ten post
ja mam tyle samo wzrostu , wiek ten sam , a waze zawsze 60-67 kg .... . nic dziwnego, obzeram sie codziennie i nie ruszam w ogole . spacery z babka trwaja 3-4 minuty bo ja zaraz wszysto boli.

gratuluje Tobie , masz fantastyczna wage ! no chyba tez zaczne oszczedzac, bo ja jestem taka ze ide do edeki i kupuje wszystko na co mam ochote .... , najwyzszy czas z tym skonczyc wiem.



12 września 2012 16:31 / 1 osobie podoba się ten post
Hahaha, ja tak miałam zaraz po przyjeździe, jak się rzuciłam na niemieckie słodycze, dickamnsy, milki, Ritter Sporty i Butter Keksy, a wszystko tańsze niż w PL, to dwa tygodnie sie opychałam (za swoje rzecz jasna), a jeszcze zima była i mi waga podskoczyła. Ale szybko mi się przejadło, poza tym zrobiła się wiosna, zaczęliśmy chodzić na daleeeekie spacery z wózkiem (nawet po 10km), nabrałam takiej kondychy, że hej :D teraz jem tylko lody sorbetowe, czasem-czasem te ich pyszne, śmietankowe puddingi za 29 centów. Jak dziadkowi robię paluszki rybne, to sama ich nie jem (nie lubię), tylko zamiast tego nakładam sobie dwie porcje warzyw, poza tym jemy tylko pełnoziarniste pieczywo, sobie kupuję też soki. Krępuję się przed kupnem owoców za dziadkową kase, bo niby nikt mi nie zwraca uwagi, ale jednak dziadek ich nie je ...



A też kiedyś ważyłam prawie 67kg, więc wszystko jest do zrobienia :)
12 września 2012 17:13
Hehe, ja tez chetnie pije soki. Minimum 1,5 L dziennie, a póltora litra soku to juz 800 kcal. A do tego kilka slodkich kaw z mlekiem. A wieczorkiem likierek lub winko z chipsami( oczywiscie bez upijania sie ) . Na samo picie "wychodzi" ok 1200 kcal/dziennie u mnie. A czekolada i ciastka sa na porzadku dziennym ( teraz jem cynamonowe gwiazdki z glazura i pierniki :D ) . Lubie tez smazone rzeczy. A ze z babka nie ma duzo roboty to ciagle cos jem i jem w miedzy czasie. Musze sie nauczyc jadac 3 razy dziennie jak normalni ludzie , bo inaczej bieda....



RitterSport wydala na sezon letni czekolade biala kokosowa, to jadlam po 3 dziennie az mi zbrzydla.

A z owocow teraz mam faze na sliwki i awokado.



Frau tez uwielbiam podjadac - wlasnie wscina cukierki ... . I czesto jej robie te puddingi co Ty mowisz , robie od razu na 1 L mleka 2 torebki bo obie zremy az uszy nam sie trzesa :D





Ale z tego co Ty piszesz to ostro trzymasz diete ! Wiec zaslugujesz na Traumfigur, a ja i tak powinnam sie cieszyc ze ciagle ta sama waga, bo nie jedna osoba tak sie obzerajac wazylaby 100 ( tak babka mi ciagle gada )
12 września 2012 17:22
ja mam pytanie trochę związane z poprzednim - czy w czasie wolnym idąc gdzieś możecie wydawać pieniądze z kasy na jedzenie? Ja tak miałam w 2 miejscach, przynosiłam tylko r-ki z kawiarni lub bilety autobusowe, ale te rzeczy nie są ustalone w mojej umowie i raz się krępowałam, jednak rodzina nic nie mówiła. Jak jest u Was?
12 września 2012 17:45
Romanka, niestety nie . wszystko extra dla mnie musze sama placic ( szampony, reczniki, dekoracja jakas, - place sama , a co dopiero jakies rzeczy ktore czynie w wolne dni ) ... .



A jesli chodzi o rachunki to ja na poczatku zbieralam i nikt na nie nawet nie patrzyl tylko od razu do kosza, teraz nie zbieram ale chyba znow zaczne zbierac , bo boje sie ze frau pewnego dnia cos sobie ubzdura i bedzie afera ( np . poprzednia opiekunke oskarzyla o kradziez bielizny (!), rajstop, bombek swiatecznych , starych konfitur z piwnicy i wiele innych rzeczy ) .
12 września 2012 18:23
Ja też nie mogę. Mam 50 euro i na wszystko, co kupuję do domu muszę mieć rachunki, córka się potem z tego rozlicza. Nawet, jak wspomniałam, głupio mi jakieś owoce kupić, soki czy słodycze, których dziadek nie może - wszystko finansuję sama. Ręczniki są, kosmetyki mam swoje, tzn. mogłabym niby używać mydła czy szamponu, które kupuję dla dziadka, lecz to te najtańsze, aldikowskie, no a ja jednak jestem baba i muszę o siebie dbać :)

Nikt mi nie patrzy na ręce, ale zawsze głupio się czuję na tych zakupach z córką, bo kupuję czasem rzeczy pod siebie, dziadek też to je, ale nie moja wina, że nie cierpię leberkaese, a dziadkowi już egal, czy zje frikadelle czy to mortadelowate paskudztwo. Ostatnio córka mi zwróciła uwagę, że za dużo tej domowej marmolady używam, którą ona przygotowuje i jest w piwnicy odstawiona część dla dziadka. Hmmm... No było mi znowu głupio, ale to już cokolwiek przesada, ostatecznie piekę i robię dziadkowi jakieś desery, nie używam jej tylko do śniadań, jak mój zmiennik.



Kaya w tym tygodniu w Edece Ritter Sporty w promocji ! 69 centów, biała z całymi orzechami rządzi ! Chyba się dziś nie powstrzymam :D
12 września 2012 18:26 / 1 osobie podoba się ten post
moja ulubiona to miętowa :) zrobiłam mały zapas :)

Jestem w 3 miejscu, nigdy nie miałam jeszcze takiej sytuacji zebym musiala cały czas robić sama zakupy. Zawsze była albo córka, albo żona czy zięć.
jeżeli jechalam sama na zakupy, rzadko, to brałam listę robioną wspólnie oraz pieniądze i wracałam z zakupami rachunkiem i reszta.
Jeżeli na zakupy jedziemy razem, najczęściej, to absolutnie nie krepuję sie i wkładam do koszyka to na co mam ochotę. mówię, że chciałabym to i to, nie jem wędlin, chetnie kupie sobie rózne sery. Nigdy nie jestem w pozycji proszącej, bądź wykazujacej skrępowanie. Absolutnie nigdy nie jest mi głupio, to im niech będzie glupio.
12 września 2012 20:02
Z miętowych to ja After Eights'y, ale i tak najbardziej lubię nasze polskie pastylki miętowe, z goplany chyba, bo mają dużo tej miętowej masy :D



No a jaką kwota przeważnie dysponujesz ? Bo jak rozumiem, to tygodniowe, większe zakupy, tak ? I jak czegoś np. zabraknie to informujesz, czy dokupujesz gdzieś na miejscu?
12 września 2012 20:34
Ja teraz mam dobrze bo nie robie zakupow robi je corka z tym ze sama wprowadzilam ze zakupy sa robione raz w tygodniu wieksze przez corke a jak sie w tygodniu skonczy maslo czy chleb wtedy ja spaceruje wiec nie dzwigam Zawsze w tygodniu spisujemy na kartce co jest potrzeba i jest bez problemu dla mie i babci Zamrazarke mam pelna babcia mieso czy rybe dokupuje .a sama gotuje wiec mam co chcea i jeszcze dodam babcia duzo je wiec i ja nie jestem glodna
12 września 2012 21:01
cześć dziewczyny , widzę , że temat - rzeka - się rozwinął - bardzo dobrze !! jednego nie mogę jednak pojąc , że niektóre z was się krepują przed kupowaniem produktów dla siebie - przecież kawioru i szampana kupować nie będziecie - a nie musi nam smakować to co im !!! ja dla siebie wybieram osobno i dla moich też , i nikt nigdy ani tu ani gdzie indziej nie robił mi z tego powodu problemów ani wyrzutów , trzeba się dziewczyny szanować - to oni potrzebują nas bardziej niż my ich!!!!
12 września 2012 21:14
Ostatnio miałam 50 e na 2 osoby,gotowałam normalnie,zakupy robilam sama,corka tylko wode mineralna przywozila.Ale dziadek miał przyjacółkę i często jechali na kolacje do knajpki albo cos do domu zamawiali i to sami płacili-nie miałąm problemu zeby sobie cos kupic/kawe,miętowki,jogurt/Kwitki zbieralam z przyzwyczajenia ale corka nigdy ich nie ogladala.W poprzednich mcach tez zakupy sama robilam ,tam gdzie byly 2 osoby plus ja mialam 80e na tydzien-wystarczalo.Ale mam kolezanki i to nawet sporo,ktorym zdarzako sie glodowac bo na obiad np byl 1 ziemniak,pol sadzonego jaja i lyzka szpinaku albo babcia wydzielala po 1 kromce chleba do sniadania i kolacji.....Wszystko zalezy od szczescia i przypadku -jak się trafi.I jak wszedzie -sa normalni ludzie i sknerusy.....
12 września 2012 21:42 / 1 osobie podoba się ten post
Jak już wspominałam wcześniej,mam do dyspozycji 400e/ 4tyg (na dwie osoby,mój podopieczny i ja). Zakupy robię sama,rodzina nie ingeruje kompletnie,wręcz pytają,czy mam jeszcze pieniądze. Moge kupować to,co zechcę,poza tym Syn oznajmił mi,że z tych pieniędzy mam też kupować dla siebie art chemiczne(szampony,pastę itp). Jedynie wodę miner i leki dostarcza rodzina. Nie ma mowy o wydzielaniu jedzenia,o niedojadaniu itp. Dodatkowo mam kieszonkowe-jak nigdy wczesniej u żadnej rodziny.. :) Zdecydowanie wolę sama robić zakupy,niż w asyscie Kogoś..
12 września 2012 22:34
Tez wole sama kupowac, niz z kims z rodziny. Nie zdarzylo sie, zeby mi powqiedziano, ze to, czy tamto "to przeciez tylko dla mnie". Jem normalnie, to co lubie, babci kupuje to, co babcia lubi, a ze babcia nie ma zadnej diety to i zakupy sa proste. Babcia nie lubi kefiru (ja pije kazdego dnia), jogurtu, za to uwielbia ciasto z prywatnej piekarni, maslo musi byc dla niej z rynku (duzo drozsze, niz dla mnie kerry gold), ale te zachcianki mam spelniac. Nie zmuszam jednak rodziny do tolerowania zakupow tytoniu - bo to by bylo przegiecie. I tak jest dobrze, ze toleruja moje palenie (na balkonie tym razem), no i jak corka byla - tez nie bylo zadnych uwag, ze cos tam nie tak z kasa.
12 września 2012 22:59 / 1 osobie podoba się ten post
Eeeee... To fajnie macie... Ja wszystko z kolei made for Aldi albo G&G :) Nie ma mowy o knajpkach, dziadek za nic sam nie płaci, ale, jak pisałam, głodować nikt nie głoduje. Już się zresztą przyzwyczaiłam: kończy się masło (G&G za 75 centów, żadne tam Kerry Gold ;) ), smaruję dziadkowi chleb czy bułkę (najtańsze pieczywo, do samodzielnego opiekania, albo pełnoziarnisty chleb za 0,5euro) margaryną, a sobie twarogiem, bo margaryn nie toleruję, ale nie będę dopłacać za masło z własnych pieniędzy, wolę sobie czekoladę kupić.
Co nie zmienia faktu, że gdyby była sytuacja, że mi ktoś pół jajka na obiad wydziela, to bym po prostu bez wahania miejsce pracy zmieniła - pełne wyżywienie to jest pełne wyżywienie, mam to zapewnione w umowie, firma ma obowiązek się z tego wywiązać, w pracy nikt glodny nie powinien chodzić, bo odbija się to negatywnie na każdym aspekcie wykonywanych obowiązków. To co, może zakwaterowanie w namiocie ? A wodę ze studni i pod balią grzać ? Wszyscy jesteśmy ludźmi i kawioru jeść nie muszę, mogę się dostosować, no ale ludzie złoci, jak słyszę historie o 4 jogurtach na tydzień (na innym forum) albo babci, która potrafi powiedzieć wprost opiekunce "Bo ty nie musisz jeść" to się po prostu w głowie nie mieści.