Zmiana podopiecznego - porady

08 września 2012 14:38
Tak właśnie zrobię. Muszę wytrzymać jeszcze tutaj minimum miesiąc, lecz pojutrze dzwonie do opiekuna kontraktu, przedstawię stan zdrowia pacjenta, zadzwonię też do zmiennika i spytam, kiedy najwcześniej bedzie mógł przyjechać. Nie bede też mydlić oczu, dziewczyna, która miała mnie zmienić w kwietniu (a którą ja zmieniałam w grudniu) mnie w owym grudniu powiedziała, że już tu nie chce wracać, ale w rozmowie z córką stwierdziła, że na miesiąc owszem, może. Usiłowałam się do niej osobiście dodzwonić, bo nie odbierała juz telefonów ani z agencji, ani od córki i cóż ? Bez odzewu. Bardzo nie w porządku, ja wyjaśnię zmiennikowi, żeby po prostu nastawił się na to, że nie wrócę, z rodziną też to chyba wyjaśnię, ale dopiero w dniu wyjazdu, jednak jest mi cokolwiek niezręcznie, że rezygnuję, ale jak wspomniałam uprzednio: widzą wszak, co się dzieje z dziadkiem, jestem energiczną, żywiołową osoba, chciałabym go zaktywizować, wziąć gdzieś, coś pokazać, porozmawiać, a nie wysłuchiwać narzekania, sprzątać za przeproszeniem siki i nie móc nawet wyjść na powietrze. Taki pacjent, jakim mój podopieczny był na poczatku roku odpowiadałby mi bardzo, było chwilami cięzko, miał kłopot z poruszaniem się, ale przynajmniej wspólpracował, a teraz wykańczam się psychicznie i mam obawy, ze dziadka fizycznie, chociaż te ostatnie zupełnie nieuzasadnione, bo w nocy jest w stanie kursować, tak ze z jego motoryką nie jest jeszcze tragicznie ... Chociaż naprawde chwilami wolałabym, żeby było, przynajmniej by przed kąpielą nie wiał. A agencji powiem, że chce utrzymać współpracę, ale opisze dokładnie sytuację. Myslę, że to rozsądne rozwiązanie. Ostatecznie, kiedy dziadek był "sprawny", miał opiekunkę, która go nigdzie nie zabierała i cały czas spał, to może znowu przyślą tu ta Panią, a ja "dostanę" dziadka, którego będę mogła zabierać na spacery, z którym będę mogła porozmawiać, pograć w planszówki albo coś mu poczytać i wszyscy będą zadowoleni.



Raz jeszcze dziękuję za wszelkie rady.
08 września 2012 16:02
Cholercia. Hellyspring przeczytałam co Cię spotkało i powiem Ci że decyzję masz niełatwą. Z jednej strony fajna rodzina i na pewno sentyment. Z drugiej strony coraz gorsze warunki i strach przed nieznanym. Ja bym chyba została, ale zdaję sobie sprawę, że zza komputera to łatwo mi tak powiedzieć.
08 września 2012 18:56
Witam przeczytalm odpowiedzi kolezanek yez uwazam ze powinnas opuscic to miejsce ale chce jeszcze dodac nie obwiniaj sie zrobilas wszystko co mozliwe w tym przypadku i my tez bysmy zrobily tak samo i tyle samo nikt nie jest maszyna i jesli z czyms sobie nie dajesz rady to normalne choroba sunie szybko naprzod wiec sama rozumiesz zglos wszystko co nam tu napisalas do agencji to tez wazne zycze powodzenia i napisz co dalej z twoim przypadkiem bardzo ciekawe .Niedawno mialam podobny przypadek i napewno wiecej z nas ma tak przy demencji nawet chcialam bardzo tam wrocic ale sobie wyobraz zmieniczka mie wygryzla z czego sie bardzo ciesze bo trafilam w bardzo dobre miejsce i jestem tu 2 raz wiec sama widzisz nie ma sie czego bac pozdrawiam
08 września 2012 21:10
Dzisiaj dziadek przez pól godziny nie był w stanie wstać z łóżka, sobota to dzień kąpieli, więc obudziłam go nieco wcześniej po drzemce, lecz biedak nie był w stanie się podnieść. Kąpiel jest moim obowiązkiem, nie wyobrażam się, jak mam ją jutro wykonać, skoro on ledwo jest w stanie zrobić kilka kroków, zasypia podczas śniadania, a do kąpieli zawsze (nawet przy dużo większej sprawności) miał ogromne awersje. Po półgodzinie, gdy sytuacja się nie zmieniała, zadzwoniłam do Caritasu, bo córki nie było w domu, co mam robić, skoro mi się pacjent słania. Siostra poradziła zostawić go w łóżku, lecz dziadek nie potrafił przesunąć się nawet o metr, by się wygodnie położyć. Wreszcie się to udało, pospał jeszcze godzinę, gdy siostra przyjechała z zastrzykiem, przed kolacją, przetransportowała go do kuchni i patrzyła na mnie z wyrzutem, jakbym ją przez telefon okłamała bądź na siłę szarpała podopiecznego i tłumaczy jak komuś głupiemu, że z nim trzeba powoli i ostrożnie. No przecież nawet sam pacjent, wyjątkowo, usiłował współpracować, jak usłyszał o deserze, ale NIE UMIAŁ wstać.



Poza tym powiem szczerze: mam już go po prostu dość :( Każdy ma określoną ilość cierpliwości, moja zaczyna się wyczerpywać, chyba jadę na rezerwie ... Pierwsze 4 miesiące z tym podopiecznym mniej mi dały w kość niż teraz minione 3 tygodnie. Pewnie, że się boję, ale boję się też tego, co mnie tu jeszcze spotka, a przecież nie ma co liczyć na cud i poprawę stanu zdrowia, to schorowany starszy człowiek z demencją, a ja już chyba nie mam siły ...

08 września 2012 21:13
Podziwiam cie, jesteś dla mnie niewyobrażalnie Silna.

podjełaś decyzje, trzymaj się jej, wytwaj do końca i będzie dobrze, pamietaj :)

08 września 2012 21:34
Helly, nie pracuj tam jeszcze miesiąc, tylko jak najszybciej zwiewaj, zanim zaczniesz się leczyć z nerwicy. Niemcami się nie przejmuj, masz czyste sumienie, to niech na Ciebie Niemka patrzy jak chce.
08 września 2012 23:43
Helly... . Ciezka sytuacja ! Ale niestety lepiej z dziadkiem nie bedzie... . Na Twoim miejscu zostalabym do konca Twojego terminu zjazdu. A potem nowa stella . Z tego co piszesz to nawet te opiekunki czy tez siostry co przychodza do pomocy sa niezbyt przyjazne co do Ciebie... . a corka to sama powinna przychodzic np. o 15stej " Czesc Helly, jest 15sta , idz sobie na miasto, ja zostane z ojcem do 17stej " np. , a nie czekac az Ty przyjdziesz do niej prosic o Twoja przerwe. Dla mnie tez byloby to niekomfortowe tak ciagle sie przypominac. ... .

No ale musze przyznac ze zarobek masz dobry . Ale tyle stresu co masz hmm . Dokoncz ten miesiac i poprosc o nowe miejsce, nie ma co sie meczyc .
09 września 2012 08:13
Sytuacja z wczorajszego wieczoru utwierdziła mnie w przekonaniu, że pora pakować walizki. Pacjent znów miał atak agresji, uderzył mnie, chwycił za nadgarstki, z ogromną siłą, gdy próbowałam położyć go do łóżka, musiała interweniować rodzina, podopieczny zaczął skarżyć się na mnie, że go więżę, na nic nie pozwalam, celowo sprawiam ból, że przeze mnie jest mu coraz gorzej … No koszmar. Ja byłam w ciężkim szoku, nawet nie próbowałam się tłumaczyć, bo rodzina świetnie zdaje sobie sprawę, że to choroba i przez myśl im nie przeszło, że wina leży po mojej stronie. A rzecz wyglądała tak, że dziadek wstał, po długich pertraktacjach w fotela i stojąc nawijał, nawijał, nawijał… Nie chciał iść do toalety, nie reagował na sugestie udanie się do łóżka, tylko gadał, kiedy chciałam go tam podprowadzić ująwszy za ramię, zaczęło się to piekło. Trwało prawie godzinę, a ja do tej pory nie mogę dojść do siebie, powiedziałam też, że nie zrobię kąpieli, która jest mu już bardzo potrzebna, bo się po prostu boję: zarówno o podopiecznego jak i o siebie. Rodzina chyba zrozumiała, że tak nie może być.



A siostra z Caritasu jest akurat z Chorwacji, no ale to nie zmienia faktu, że gdyby z podopiecznym było wszystko OK., to bym jej raczej nie ściągała, prawda ? Zazwyczaj współpraca z Caritasem układa się super, ale do tej pory też z dziadkiem było lepiej, one przychodzą na 5 minut, dadzą zastrzyk i nie widzą 99% sytuacji, jaka ma miejsce z podopiecznym, ponadto mają wolne wieczory i mogą sobie gadać o "spokoju i cierpliwości", ale przecież nie będę stała z podopiecznym 2h, kiedy oboje powinniśmy już dawno spać i słuchała jego niezrozumiałego belkotu o niczym ...

09 września 2012 08:28
A czy temu dziadkowi nie potrzeba czasem zmiany tabletek na mocniejsze?Jakies uspokajające,wyciszające.A rodzina tego nie zaproponowała? Przeciesz-Ty dziewczyno się wykończysz.
09 września 2012 09:03
Tylko że dziadek oprócz demencji cierpi na szereg innych schorzeń i jedne leki mogą źle reagować z innymi, bierze wszak jeszcze tabletki na powikłania poudarowe, prostatę, cukrzycę, ma podawana insulinę, uspokajające i nasenne też, ale wszystko musi ze sobą współgrać ...



A jeszcze ... Nie uwierzycie... Dziś podczas śniadania zaczęłam przygotowywać już obiad, odwróciłam się, by obrać ziemniaki, ale pozerkuję na dziadka ... Nagle patrzę, co on je przecież to nie bułka z dżemem ... Matko Boska, wcina różę, która stoi na stole od paru dni jako dekoracja, bo "nikt mu nie powiedział, że to kwiatek i on nie wiedział". Myślałam, że zawału dostanę !
09 września 2012 09:18
witajcie ,Kaya piszesz ze to dobry zarobek ile ta kobieta musi zniesc i tu sie z toba nie zgodze 1000-12oo to wcale na to co ona ma nie jest dobrze nie napisze na ile bym wycenila jej prace ale to nie potrzebne zadne pieniadze nie sa tego warte a ona tylko bedzie miala odciski na mozgu pozdrawiam .Dziewczyny maja racje niech z tamtad odejdzie az wierzyc sie nie chce ile czasem opiekunki wycierpiec musza
09 września 2012 09:25
Jezu! W takim razie cofam to co napisałam żebyś tam pozostała. Ktoś taki jak Twój dziadek kwalifikuje się chyba już tylko do całodobowej opieki. A to nie jest praca dla jednej osoby.
09 września 2012 09:39
hellyspring -to ty jeszcze nie jesteś spakowana,nie będe sie powtarzac -juz ci napisalam co mysle na innym forum-PAKUJ SIE I SPADAJ CZYM PRĘDZEJ!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
09 września 2012 10:08
Będę osobiście rozmawiać ze swoim zmiennikiem, bo jesteśmy w kontakcie, tylko kwestia mojego wyjazdu zależy właśnie od jego możliwości logistycznych (też ma niełatwą sytuację, jego żona i on jeżdżą do opieki na zmianę), jutro dzwonię do koordynatora i przedstawiam sytuację, tak czy owak, nawet gdybym, nie licząc się ze zmiennikiem zażądała przeniesienia, bądź nawet zerwania umowy z agencją, to obowiązuje mnie dwutygodniowe wypowiedzenie.



Po sytuacji z róża udało mi się pacjenta jednak skłonić do kąpieli, co poczytuję sobie za ogromny sukces :) Poszło wyjątkowo sprawnie, lecz mozecie się domyślić, ile stresu i nerwów mnie ta kąpiel kosztowała. A zmiennikowi powiem o wszystkim ze szczegółami, ja przyjeżdżając na trzeci kontrakt nie wiedziałam np. o pampersach (w lipcu jeszcze nie było). Poza tym mój zmiennik jest dużo mniej energiczny ode mnie, mnie na przykład satysfakcję sprawiało aktywizowanie dziadka, organizowanie mu czasu wolnego, animacja itp., oczywiście nie zawsze było różowo, ale teraz zakres moich obowiązków sprowadza się do sprzątania moczu z podlogi, gotowania i wysłuchiwania skarg i pretensji, nawet spacery rzadko wchodzą w grę ... A do tego jeszcze wciąż się stresuję, że coś robię nie tak i rodzina będzie do mnie miała pretensje.
09 września 2012 10:17
Witam koordynator owszem ale koniecznie firma musi sie dowiedziec przez co przechodzilas i przechodzisz koniecznie pozdrawiam.