Tak właśnie zrobię. Muszę wytrzymać jeszcze tutaj minimum miesiąc, lecz pojutrze dzwonie do opiekuna kontraktu, przedstawię stan zdrowia pacjenta, zadzwonię też do zmiennika i spytam, kiedy najwcześniej bedzie mógł przyjechać. Nie bede też mydlić oczu, dziewczyna, która miała mnie zmienić w kwietniu (a którą ja zmieniałam w grudniu) mnie w owym grudniu powiedziała, że już tu nie chce wracać, ale w rozmowie z córką stwierdziła, że na miesiąc owszem, może. Usiłowałam się do niej osobiście dodzwonić, bo nie odbierała juz telefonów ani z agencji, ani od córki i cóż ? Bez odzewu. Bardzo nie w porządku, ja wyjaśnię zmiennikowi, żeby po prostu nastawił się na to, że nie wrócę, z rodziną też to chyba wyjaśnię, ale dopiero w dniu wyjazdu, jednak jest mi cokolwiek niezręcznie, że rezygnuję, ale jak wspomniałam uprzednio: widzą wszak, co się dzieje z dziadkiem, jestem energiczną, żywiołową osoba, chciałabym go zaktywizować, wziąć gdzieś, coś pokazać, porozmawiać, a nie wysłuchiwać narzekania, sprzątać za przeproszeniem siki i nie móc nawet wyjść na powietrze. Taki pacjent, jakim mój podopieczny był na poczatku roku odpowiadałby mi bardzo, było chwilami cięzko, miał kłopot z poruszaniem się, ale przynajmniej wspólpracował, a teraz wykańczam się psychicznie i mam obawy, ze dziadka fizycznie, chociaż te ostatnie zupełnie nieuzasadnione, bo w nocy jest w stanie kursować, tak ze z jego motoryką nie jest jeszcze tragicznie ... Chociaż naprawde chwilami wolałabym, żeby było, przynajmniej by przed kąpielą nie wiał. A agencji powiem, że chce utrzymać współpracę, ale opisze dokładnie sytuację. Myslę, że to rozsądne rozwiązanie. Ostatecznie, kiedy dziadek był "sprawny", miał opiekunkę, która go nigdzie nie zabierała i cały czas spał, to może znowu przyślą tu ta Panią, a ja "dostanę" dziadka, którego będę mogła zabierać na spacery, z którym będę mogła porozmawiać, pograć w planszówki albo coś mu poczytać i wszyscy będą zadowoleni.
Raz jeszcze dziękuję za wszelkie rady.