Dzień dobry w pochmurny poniedziałek. Za mną kilka fajnych dni,bogatych w spotkania ,urodzinowo-imieninową imprezkę,bieganie po sklepach z agd. Projekt kuchni zatwierdzony,szczegóły dopracowane,teraz tylko kilka tygodni oczekiwania na moją nową kuchnię. Nie potrwa to długo,ok 3 tygodni z czego bardzo się cieszę. Ładna będzie,taka "moja", nie wiem tylko czemu taka droga,bo przecież kuchnia niewielka

. Cóż,musi poboleć trochę i pasa też zacisnąć trochę będę musiała. Jak mi się uda to ostatnie,naprawdę nie wiem,bo postury jestem raczej drobnej i zawsze w paskach dodatkowe dziurki robić musiałam

.
Sobotę,niedzielę i dzisiaj jeszcze ,nosa z domu nie wysunęłam,bo cieknie mi z niego i ogólnie przeziębiona jestem. Dzisiaj już lepiej,jutro zacznę działać normalnie.
Od 12-tej siedzę przed telewizornią. Dzieje się. Jak na "naczelnika" przystało,mały wódz zapewnił sobie wielkie wejście na pierwsze obrady nowego sejmu. Żenujące to było,ale chyba tylko dla oglądających,na pewno nie dla dla "naczelnika narodu"

. Podobną żenadę mogło wzbudzić wystąpienie premiera. Nawet pan marszałek senior spuścił głowę,żeby nie widać było jego lekkiego uśmiechu.
Nie będę zanudzać,bo telewizor lub inne urządzenia każdy ma,kto chce to ogląda albo zagląda i wie,"co tam panie w polityce"
Dobrego jeszcze dnia Wam życzę