Prawie, że minął. O 18 zupa, jest już gotowa, i potem już tylko posprzątać po kolacji i koniec na dziś.
Nie zapomnijcie przestawić zegarków z ? na ? :-) Jutro zaczyna się czas letni.
Prawie, że minął. O 18 zupa, jest już gotowa, i potem już tylko posprzątać po kolacji i koniec na dziś.
Nie zapomnijcie przestawić zegarków z ? na ? :-) Jutro zaczyna się czas letni.
Tu mi wychodzi 6,60 dla jednej osoby
https://www.mainzer-mobilitaet.de/tickets-und-tarife/tageskarte
Spacer udany:-)Zajrzałam do kościólka,kawiarni i do pobliskiego lasu.:super:
No i rozpadało się na dobre. Brzydko, ciemno. Zaraz idę do kuchni, powłączam palniki i ziemniaki ugotuję, i tłuszcz na patelni rozgrzeję, a kotlety panierowane już czekają. Długo musiałem je tłuc, bo pdp kupił grube kawałki. Jemu kotlet na całym talerzu, większym trochę od mojego:smiech2: Na ziemniaki muszę podać mu mniejszy talerzyk. Ale udało mi się te kotlety "spłaszczyć" :smiech3: i przybrały ogromnych rozmiarów. Babci mniejszy kawałek podam, bo i tak mało je. Dziwnie tu mają, babcia by już też coś zjadła, a tak musi czekać do 18, bo tak zarządził Pan i władca ?
Z pewnością czytaliście lub oglądaliście...
https://www.dw.com/pl/niemcy-w-poniedzia%C5%82ek-strajki-sparali%C5%BCuj%C4%85-transport-publiczny/a-65097900
Współczuję jutro przewoźnikom i opiekunkom, które będą jutro jechać, wszelkich komplikacji :-)
Dzień "pracy" się skończył, kuchnia sprzątnięta, naczynie się myją... Taki luzik
To był dobry dzień,to co zaplanowane zrobione,a nawet więcej. Dzisiaj przemeblowałam pokój opiekunek. Gisela zorganizowała fizyczny kraft :-) w postaci dwóch młodych chłopaków i wynieśli,na razie do piwnicy ,pedepciową sofę. Pomogła mi przestawić moje nowe łóżko ,a resztę sama dopieściłam. I jak takiej nie lubić ?. Z wdzięczności zaprosiłam ją na kolację. Postarałam się,były tosty hawajskie w wersji wege,z ananasem i cheddarem,zaskakująco smaczne,chrupiąca bagietka,pasta z jajek ze szczypiorkiem i majonezem Winiary,pasta z sera żółtego z czosnkiem,natką i majonezem,pomidorki z oliwą,gęstym balsamico i świeżą bazylią i...to chyba już wszystko :lol1:.Gila (tak ją nazywamy:oczko:) też nie przyszła z pustymi rękami. Przydźwigała w nich butelkę Merlota:-). Tym razem nie francuski ale Rhein Hessen. I tak przyjemnie upłynął nam wieczór. Jeszcze na piątek taki zaplanowałam,tym razem ja o jakąś butelkę się postaram,za swoje?,ot tak,na pożegnanie. A tak ogólnie to spokój,spokój,spokój ?,przerywany rozmowami,opowiadaniami i śmiechem. Ja z rozdziawioną gębą mogę słuchać opowieści Giseli. O jej wyjazdach na Kubę,Chile czy Afganistanu. Wszędzie nie tylko turystycznie ale w połączeniu z jakąś misją,w ilu ona różnych akcjach charytatywnych brała udział,ile organizacji wspiera,to naprawdę budzi szacunek. Aż jej zazdroszczę.
Najważniejszy jest spokój :-):przyjaciele: