A kto się przyczepił :yo:
A kto się przyczepił :yo:
W tej pracy ważna jest znajomość języka, operatywność wszelakiego rodzaju, umiejętność kontaktowania się z ludźmi. Na dobrą sprawę swoje warunki można osiągnąć machając rękami albo używając prostych słów. Tylko trzeba wiedzieć kim się jest w tej pracy. Bo jak opiekunka zakłada, że będzie ciężko pracowała kosząc trawniki, sprzatając piwnice itd. to o czym tu rozmawiać. Pomyliły się jej role i tyle. Niemcy - zresztą nie tylko oni - lubią wykorzystywać, jak się da to czemu nie. A nasze panie nie znają słowa NIE. To kim jesteśmy i jak nas będą traktować jest w naszych głowach. Zawsze trzeba rozmawiać, spokojnie wytłumaczyć dlaczego tak a nie inaczej. W ostatnim miejscu pdp zapytała czy mogę liście zgrabić. Odpowiedziałam spokojnie, że tego nie mam w kontrakcie. Więcej tematu nie podjęła. Liście sprzątał syn albo wnuk. A uwierzcie mi, swędziały mnie rączki, bo słoneczko świeciło i powietrze świeże :jesien: Ale jak ja zrobię więcej, bo mam ochotę, to następna która ochoty nie musi mieć, może mieć głupią sytuację. Ja trzymam sie kontraktu. Tu gdzie jestem córka pdp chciała mnie na wiecej prac naciągnąć. Ona akurat zarabia robiąc na drutach. Zapytałam ją, czy jak klient płaci za sweter to ona mu gratis skarpetki wysyła :zaskoczenie1: Zszokowana była takim głupim pytaniem :lol1:
Nauczyłam się asertywności w tej pracy. Znam niemieckie prawo pracy na tyle dobrze że teraz potrafię wyegzekwować swoje. Napisałam ...TERAZ... bo wcześniej różnie bywalo i nieraz robiłam to co do mnie nie należalo. Rodziny doskonale wiedzą co możemy robić iiza co mamy zapłacone, ale co im szkodzi zapytać opiekunki czy z dobrego serca nie zrobiła by tego czy tamtego. Hmmm...w sumie można by powiedzieć że korona z głowy mi nie spadnie ale nie...po prostu nie.Na ostatnim zleceniu widziałam jak dziadek sam sprząta ogród i naprawdę chciałam pomoc dla mnie to 10 minut a dla niego caly dzien.Przeszla mi chęć wykazywania się w pracach za które nie dostanę wynagrodzenia,gdy z kolei babcia zażądała czyszczenia i froterowanua ich marmurowych posaadzek. Tak właśnie nie poprosiła tylko zażądała, więc bez skrupułów usłyszała moje ...Nie..
Też miewam szczęście do żądań :lol2: No i jak tu nie odmówić ?!
Też miewam szczęście do żądań :lol2: No i jak tu nie odmówić ?!
No własnie- zalezy na kogo się trafi. Jeśli pdp świadomy, paluchem by pokazywał co do wykonania jest- odmówiłabym.
Wiadomo- inna sprawa z osobą dementywną, która sobie coś tam ubrda, ale napiszę ,że w tym wypadku może być łatwiej.
Paradoksalnie.
Gusia- podobne odnosiłam wrażenie rozmawiając z koleżankami tam, gdzie wcześniej pracowałam. Na moje stwierdzenie, że przecież możesz to miejsce zmienić, pracy jest ciągle słyszałam- "ale kiedyś był problem z pracą" i trudno im było przyjąć, że teraz łatwiej- jest internet, świadomość opiekunek się zwiększa i można wypracować lepsze warunki. Krok po kroku- można by choć trochę pozmieniać.
Każda miała inny model wypoczynku, resetu- ale nie zawsze były tam, gdzie to jest do zrealizowania. A zmian się bały. Np. jedna uwielbiała chodzić po sklepach- a była we wsi z Aldim i Edeką... Dużo było wokół fajnych miejsc, urokliwych do spacerów. Przez półtorej roku nigdzie nie była. A sklepy to był jej sposób na relaks. I też źle się czuła z wolnymi przedpołudniami (jej pdp. był codziennie do 13 w "przedszkolu")- siedziała w domu, udawała, że coś robi, żeby ją widzieli. Jej zmiennik nie miał z tym problemu- wsiadał na rower i zwiedzał, odwiedzał koleżanki, itp. I jak myślicie, kogo woleli? Zmiennika, co miał uśmiech na twarzy i umiał zagospodarować swój czas.
Zaintrygowałaś mnie Tina, tym stwierdzeniem, że paradoksalnie praca z demencyjną osobą może być łatwiejsza niż z "perfekcjonistą" (w cudzysłowiu), który wskazuje palcem, co zrobić.
To prawda. Z chorymi ludźmi pracuje się zdecydowanie lepiej. Oni potrzebują wsparcia, pomocy a to inna bajka. Ci którzy są w miarę zdrowi a potrzebują pomocy domowej potrafią być ..... hmmm wredni.
Zaintrygowałaś mnie Tina, tym stwierdzeniem, że paradoksalnie praca z demencyjną osobą może być łatwiejsza niż z "perfekcjonistą" (w cudzysłowiu), który wskazuje palcem, co zrobić.
Jeśli się obserwuje chorą osobę i pozna się schemat jej funkcjonowania- to można "wyprzedzić" pdp i odpowiednio i bezstresowo pokierować. Z tymi wrednymi też tak można, tyle , że to wtedy siebie samą trzeba ubiec :lol2:
" że to wtedy siebie samą trzeba ubiec :lol2:" no usmiałam się po pachy :smiech2: Racja, oj racja.
Jeśli się obserwuje chorą osobę i pozna się schemat jej funkcjonowania- to można "wyprzedzić" pdp i odpowiednio i bezstresowo pokierować. Z tymi wrednymi też tak można, tyle , że to wtedy siebie samą trzeba ubiec :lol2:
Z tymi "wrednymi" to u mnie jest tak: Jak wiem, że wredność osoby wynika z choroby to jeszcze w miarę, ale jak wynika z jej charakteru to już gorzej.
Pracuję w tej chwili z osobą z niepełnosprawnością, z rosłym facetem na wózku inwalidzkim. Trzeba tutaj mieć dużo siły fizycznej. Dużo czasu zajmuje sama pielęgnacja ciała, mycie, układanie, przekładania, transfer itp. Ale jest tutaj normalna atmosfera. Jakoś lepiej się czuję. Śmieję się, że jakaś lepsza energia tu jest. Z "wampirkami energetycznymi" jakoś jest mi ciężej, choć sama praca jest lżejsza. Energia nie taka, oj nie taka.