08 grudnia 2019 19:47 / 5 osobom podoba się ten post
Wszyscy nagle rozglądać się zaczęli,bo Mikołaj Gusię przywołuje, a jej nigdzie nie widać. Stała bowiem samotnie na zewnątrz, z nosem do szyby przyklejonym i smutkiem w oczach .
Myślała sobie, no tak, czego się spodziewałam? Ileż to razy przytulałam "swoje" babcie, aby utulić ich smutek i rozczarowanie, kiedy synuś czy córcia kolejny tydzień z rzędu dzwonili do nich, że naprawdę bardzo by chcieli, ale nie mogą znowu ich odwiedzić.
Przyglądała sie więc Gusia temu radosnemu rozgardiaszowi w domu Mikołaja i myślała-piękni , młodzi, cieszą się i o Seniorce Gusi zapomnieli.
Ale to przecież Wigilia ,wieczór w cuda i dziwy obfity. I usłyszała nagle, jak Konwalia jej imię wymawia. A jak jeszcze te pudełeczko żółto-brązowe, pełne bananów w czekoladzie zobaczyła, to mało drzwi z zawiasów nie wyrwała, o próg się potykając, na innych nie zważając, dopadła tych bananów ,pokrzykując radośnie "moje Ci one, moje !". To jednak nie wszystko, jakież bowiem było jej zdumienie, kiedy tomik wierszy o Leninie ujrzała-ten Mikołaj to naprawdę wielki święty, bo skąd wiedział, że tylko tego tomiku w jej biblioteczce niet.? Takie szczęście serce jej wypełniło, że z całej swojej piersi niewielkiej ,wcale się nie wstydząc, grono deklamować zaczęła tym, jak to ten Lenin w malej wiosce Poronin, z pociągu na peron skakał, albo może do niego skakali....