MartaWiesz Kobietko ,mnie to nawet ze względu na siebie nie jest przykro...Cóż praca to praca,trzeba się pogodzić.Ale jest mi przykro ze względu na dziadka,córka dwóm psom koleżanki poświęca masę uwagi a dla niego minuty czasu nie ma...Walnęła mu tylko na stół czekoladowe jajka Robię co mogę ale nie zastąpię mu rodziny...
No tak, podobnie to tutaj widzę - córka PDP wyjechała, syn wpadł na 16 godzin (noc wliczona!) i tyle. O jakimkolwiek wspólnym posiłku odrobinę odświętnym mowy nie ma ! I nie mam na myśli siebie, tylko tę staruszkę, którą osacza demencja. Ja też jestem tu w pracy, ale kolejne wyjazdy przemyślę dwa razy jeśli będzie to czas świąt.