hawanaPewnie pikantna, dla wyostrzenia smaku:-)
Kurde dobra była , naprawdę smaczna ...tylko ...kolacji oczywiście odmówiłam , bo tyle tego było , że do teraz w żołądku jeszcze czuję !!!
Spotkałyśmy sie z Magdą przy dworcu . Za chłodno , żeby spacerować i ja bez obiadu - Madzia po . Zaczęłyśmy " zwiedzanie " od deseru , czyli ciacho ( pychota ) i kawa . Stwierdziłam , że mi wystarczy , ale mnie wzięło i kuźwa zemgliło . No to idziemy do chińskiej restauracji - prawdziwa restauracja nie jakiś tam barek . Kelnerka grzecznie upierdliwa , ledwie nas w progu ujrzała już przy stoliku nakazała usiąść ...ale z uśmiechem

... Przeglądamy kartę dań i wybrałam sobie ryż z kurczakiem i warzywami ... Ta cholerna kelnerka ledwie po niemiecku gadała , palcem wskazawszy w menu powiedziała " zieśtaw ćtely " i że poda zupę . Ja za zupę powiedziałam miękko " dańkie szien " a ona mi , że zupa musi być ...o kutwa ! Ja chciałam zapłacić a nie jeść ...nie dało rady . Przyniosła zupę w filiżance ...łyżeżeczka fajansowa , płaska wielkości łyżeczki do kawy - takie kiedyś strzeliłam sobie u Diakonieladen w Bi-Bi i mam w domu jako miarkę do soli - i wśród salw śmiechu zaczęłam konsumpcję . Mówię do Magdy " Tyyy...a może ryżu nie ma i dlatego mi zupę wcisnęła ? " ....Zupa bardzo dobra , slodko -kwaśna na ostro ... Magda tylko colę piła ( ja tez popijałam colą ...zupę ) i ...niepozwalająca na sprzeciw kelnerka wniosła na podgrzewaczu moją porcję ryżu z kurczakiem . Z warzyw to był cudny motyl wykonany z marchewki ....zapomniałam go zwinąć w serwetkę . Nie mogłyśmy sobie tego darować . Nawet B48 żeśmy ruszyły , że jej piękne talerze to pikusie przy tym motylu ...sorry Basiunia , ale prawda

...Tzn. warzywa jakieś czułam ...chyba ..ale widzieć to już niekoniecznie .... Jakoś opędzlowałam ten swój zestaw obowiązkowy , bo a to wiadomo , czy pod czarnym fartuszkiem pani jakiegoś tasaka nie skrywała ?... Już mialysmy się zbierać ...rachunek uregulowany a pani przynosi nam w lampeczkach jeszcze soczek od firmy ...za friko . W lampeczkach oprocz soku ( tez pychota ) były kosteczki lodu . Mówię do Magdy " mam ochotę na tego loda "...a ta ...znaczy ...Magdusia ...rozejrzała się po sali i ..." komuuu ...z kim...? ! " ...Faktycznie pci męskiej widać nie było ....ale lampkę umiejętnie przechyliłam i kostka lodu w paszczękę mą wpadła ..i se pociućkałam .