04 marca 2017 20:54 / 12 osobom podoba się ten post
Rozdział trzeci - Rycerz znikąd
Zwykle nie odbieram telefonów od nieznanych numerów, bo mnie delikatnie wkurzają propozycję kredytów, telewizji, czy internetu ze światłowodu. Wydzwaniał do mnie jakiś nieznany mi numer, a ja go kasowałam, aż się wkurzyłam, że jakiś uparty palant nie daje mi spokoju. Drugiego dnia to samo. Poczekaj mówię sobie, ja cię przetrzymać, dzwon sobie do usranej śmierci. Pewnie znowu jakieś gary albo atrakcyjny kredyt. Kolejnego dnia otrzymuje za to SMS-a, żebym ,jeśli nadal jestem zainteresowana próbą odzyskania utraconych korzyści (dalej jakiś prawniczy bełkot) to proszę skontaktować się z numerem xxxx. O jasna cholera! To numer którego tak uporczywie nie odbierałam! No nie głupia baba? Ale do cholery skąd ktoś zna mój numer? Ale nic to, następnego dnia dzwonie, a tu z drugiej strony sekretarka (chyba) odbiera i przedstawia się - kancelaria adwokacka taka to a taka. Zaniemówiłam wierzcie mi. A miła pani czeka dłuższą chwilę aż wyduszę z siebie w jakiej sprawie dzwonie. Wyjaśniał krótko, że SMS, że coś nie tak miałam z telefonem, itp. słowem kręcę nieźle. Miła pani zapisuje chyba że dzwoniłam i że ktoś się do mnie odezwie i dodaje: "tylko bardzo proszę tym razem odebrać", a ja czuję jak mi krew uderza i jestem czerwona jak burak no i nos pewnie też mam mocno wydłużony. Dobrze ,że tego nie widzi.
Tym razem popadam w jakąś paranoję. Co chwila sprawdzam telefon. Czy naładowany, czy ma zasięg, czy czasem nie jest wyciszony, itd. Wreszcie jeeeest, dzwoni. Tym razem męski głos i od razu czuję, że to ten ktoś. Grzecznie pyta, czy znalazłabym czas na chwilę rozmowy czy mam jakiekolwiek dokumenty z wyjazdu i temu podobne pytania. Myślę sobie co mi zależy. Mogę się zobaczyć. Na to on, że będzie w moich stronach za tydzień, to chętnie się spotka nawet u mnie w domku albo innym miejscu przeze mnie wybranym. Ocho, zapala mi się ostrzegawczą lampka. Skąd zna numer, moze to jakiś naciągacz albo inny szatański podmiot. Nie ma głupich. A ten od razu, że przeprasza, że rozumie moje obawy itd. jakby cholernik mi w myślach czytał. Telepata jakiś czy co? Proponuje zatem spotkanie w nieodległym od mojego miasta Gdańsku i czy będzie mi to odpowiadać. No to ja wyrazami " łaskawie" zgodę na taką propozycję i umawiamy się na konkretną datę, godzinę i miejsce. Ponieważ ma to być mocno publiczne miejsce, to jest to dla mnie do zaakceptowania.
Druga część rozdziału niebawem a kto zgodnie czego uczyłam egzemplarz autorski z dedykacją