Nie dam Ci plusa !!! Dam Ci za to kopniaczka, lekkiego, oczywista oczywistość, w zadek.
Im więcej siedzisz i rozpatrujesz, tym bardziej będzie Ci trudno. Od 4 czerwca do dziś byłam 12 dni w domu, we wrześniu. Poprzednio byłam w maju, aż 3 tygodnie, moja Młodsza miała maturę, a wyjechałam na odsiadkę gdzieś tam w połowie stycznia, w tym roku nawet na Wielkanoc nie byłam w domu. Ale - nie, nie siedzę i nie myślę, bo bym kota na 100% dostała. To są nasze wspólne decyzje (moje, męża, córki) i już. Wiem, że możesz czuć się teraz zdołowana, ale wiesz co, im bardziej będziesz się zagłebiać w ten dół, tym trudniej będzie z niego wyleźć. Jedno pytanie, nie wiem, dlaczego jeździsz i na jak długo zwykle, nie moja sprawa, zrób sobie raczej analizę "za" i "przeciw", kartka papieru na pół, po jednej stronie plusy, po drugiej minusy a później podsumowanie.
Każda/każdy z nas wpada w takie czarne dziury, wszyscy mamy przez taką pracę lekko zwichrowane życie i psychikę, w moim przypadku na kartce mam więcej "za", niż "przeciw" i tego się trzymam.
Jestem w domu i też już nie jestem tam gospodynią, inaczej poukładane, inny rytm, ale dostosowałam sie, bo teraz jestem gościem we własnym domu, więc nie mam się o co czepiać. Ja po prostu przyjęłam pewne sprawy do wiadomości, inaczej nie dam sobie sama ze sobą rady. Fakt, że wsparcie w swojej rodzinie mam, ale wiem, że jest im też trudno. Młodsza zaraz skończy 20 lat, czas leci, jak wyścigówka ... W niedzielę urodziny męża, moje niedawno były, wszystko wirtualnie ...