Podopieczny z depresją

16 grudnia 2015 13:14 / 2 osobom podoba się ten post
Ani nasze społeczeństwo ani nasi lekarze nie są przygotowani do leczenie jakichkolwiek chorób z rodziny psychicznych. Niestety.
16 grudnia 2015 13:26 / 2 osobom podoba się ten post
kasia63

Na świecie o 350mln,u nas "tylko" 1,5 mln-dane 2013 r.To jest 15% z 8 mln Polaków chorujących na zaburzenia psychiczne ogólnie.Tych ,którzy maja postawiona diagnozę...Można statystycznie przyjąć ,że drugie 15% nawet nie wie ,że choruje.To sa ci,którsy częściej niz otoczenie mają doła,gorszy dzien itp.Oraz ci,którzy domyslają się ,ale nie chcą się leczyc w nadziei,że "samo przyszlo,samo pójdzie" Czemu zresztą trudno się dziwić ,zwazywszy jak bardzo jesteśmy nietolerancyjni dla chorób psychicznych.W niektórych srodowiskach rak czy gruxlica to powód do wstydu i ostracyzmu otoczenia a nawet najbliższych a co dopiero choroba psychiczna.......

Masz Kasiu troche racji, ale...żyjemy w XXI wieku!:) Człowiek to nie tylko soma ale i psychika- całośc, jedno bez drugiego nie działa:) Ja kurat nie mam takich oporów, lekarz psychiatra( niestety dobrego psychiatre znaleśc to sztuka), jest takim samym lekarzem jak np. internista, endokrynolog itp. :):)
16 grudnia 2015 13:28 / 3 osobom podoba się ten post
ryba

Masz Kasiu troche racji, ale...żyjemy w XXI wieku!:) Człowiek to nie tylko soma ale i psychika- całośc, jedno bez drugiego nie działa:) Ja kurat nie mam takich oporów, lekarz psychiatra( niestety dobrego psychiatre znaleśc to sztuka), jest takim samym lekarzem jak np. internista, endokrynolog itp. :):)

I co z tego ,ze 21 wiek-sprobuj się np.w pracy przyznacz ,że byłaś/chodzisz do  psychologa a psychiatrze nie wspomnę.......Jesteśmy nietolerancyjni jak mało która nacja.....
16 grudnia 2015 13:45 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

I co z tego ,ze 21 wiek-sprobuj się np.w pracy przyznacz ,że byłaś/chodzisz do  psychologa a psychiatrze nie wspomnę.......Jesteśmy nietolerancyjni jak mało która nacja.....

I znowu musze przyznac Ci troche racji, ale nie do końca..:) To sie zmienia, a strach tkwi w nas. Ja mam syn, młodszego, z Zespołem Asprgera ( dla nie "wtajemniczonych"- iloraz inteligencji ponad norme, tylko niestety "nieharmonijny"), i jak sama widzisz pisze o tym. Czy to jest moja, czy jego wina, że taki sie urodził? A to już inna sprawa,że właściwie naszej psychiatrii to nie ma, nikt nie może , nie chce pomóc, nie wie jak? A,że ludzie z rakiem sie "nie chwalą", bo... myśle,że nie chcą taniego współczucia, może radości innyc -  a to jego dopadło, nie mnie....
16 grudnia 2015 13:55 / 4 osobom podoba się ten post
kasia63

Na świecie o 350mln,u nas "tylko" 1,5 mln-dane 2013 r.To jest 15% z 8 mln Polaków chorujących na zaburzenia psychiczne ogólnie.Tych ,którzy maja postawiona diagnozę...Można statystycznie przyjąć ,że drugie 15% nawet nie wie ,że choruje.To sa ci,którsy częściej niz otoczenie mają doła,gorszy dzien itp.Oraz ci,którzy domyslają się ,ale nie chcą się leczyc w nadziei,że "samo przyszlo,samo pójdzie" Czemu zresztą trudno się dziwić ,zwazywszy jak bardzo jesteśmy nietolerancyjni dla chorób psychicznych.W niektórych srodowiskach rak czy gruxlica to powód do wstydu i ostracyzmu otoczenia a nawet najbliższych a co dopiero choroba psychiczna.......

8 mln. Polaków choruje na zabrzenia psychiczne? Ciekawe w jakiej mierze przyczyną tych zaburzeń jest fakt że żyją w Polsce? 
16 grudnia 2015 14:05 / 4 osobom podoba się ten post
Nasza kochana ojczyzna nas nie rozpieszczała. Przez lata nie było nam do śmiechu, co się dziwić że jesteśmy smutnym narodem. Myślę, że jeszcze ze 2 pokolenia i się poprawi. Politycy zmądrzeją i zaczną nas cenić, gospodarka rozkwitnie, jak grzyby po deszczu zaczną nam wyrastać silne przedsiębiorstwa, zniknie głupota i przemoc. Kurcze chciałabym za 2 pokolenia się odrodzić Nooo a teraz na ziemię proszę.
16 grudnia 2015 14:51 / 1 osobie podoba się ten post
Kochani dziękuję za cenne rady i proszę o więcej.Na pewno podzielę się swoimi uwagami jak przejadę na tą stelle a mam być tam pod koniec grudnia.Pocieszam się tym że nie będę tam sama mąż, i córka która mieszka niedaleko.
16 grudnia 2015 15:06 / 2 osobom podoba się ten post
Podoba mi sie postawa Twojego partnera. W depresji bardzo ważna jest bliskośc, pomoc drugiej osoby.A o depresji też coś wiem:( Trzymaj sie.
16 grudnia 2015 15:19 / 2 osobom podoba się ten post
Mycha

Nasza kochana ojczyzna nas nie rozpieszczała. Przez lata nie było nam do śmiechu, co się dziwić że jesteśmy smutnym narodem. Myślę, że jeszcze ze 2 pokolenia i się poprawi. Politycy zmądrzeją i zaczną nas cenić, gospodarka rozkwitnie, jak grzyby po deszczu zaczną nam wyrastać silne przedsiębiorstwa, zniknie głupota i przemoc. Kurcze chciałabym za 2 pokolenia się odrodzić :lol1: :lol3: Nooo a teraz na ziemię proszę.

Ha, już się poprawia :) U nas taki jeden młody wyborca chciał pobić sołtysa- sołtys zmądrzał, a jak :)
16 grudnia 2015 15:25 / 2 osobom podoba się ten post
tina 100%

Ha, już się poprawia :) U nas taki jeden młody wyborca chciał pobić sołtysa- sołtys zmądrzał, a jak :)

To ja w takim razie pomyślę o swoim "sołtysie" 
16 grudnia 2015 19:48 / 1 osobie podoba się ten post
liliana

Mam pytanie i proszę o informację .Czy ktoś miał PDP z depresją jak do tego podejść.


 


Chyba zasługuje na osobny temat. Przeniosłem. Moderator

Moj pdp ten depresyjny był spokojnym człowiekiem. Ale nie mogłam do niego dotrzeć . Był milczacy , malutki i skulony. Wszystkie czynnosci wykonywał mechanicznie. Na moje pytania odpowiadał zawsze twierdząco nigdy nie protestował - siedział i patrzył przed siebie. Chodziliśmy na spacery był chetny, jedynie ożywiał sie jak pytałam go o żonę. Jeżeli juz cos chciał powiedzieć to  tylko o żonie. Jakos sobie radziłam.

Drugi moj pdp też depresyjny siedział z głowa opuszczoną i był nieobecny. Rozruszał sie ,  zaczęło sie od opowiadania wojennych historii ciągle tych samych ale go słuchałam , pytałam gdzie to było i kiedy . Ożył  trochę ,  nawet zaczął ze mną grać. Ale to  pewnie przypadek. To cięzka choroba fachowcy nie mogą dotrzeć do takiego pacjenta.

Pytaj rodziny co pdp lubi , może oglądajcie zdjecia, pytaj niech opowiada. Ciężka praca z takim człowiekiem nawet nie powie jak cierpi.A i pora roku sprzyja tym ludziom ze złym samopoczuciem. Opisz jak dzień przebiega na bierząco łatwiej cos napisać. 

Dzisiaj zmeczona jestem ale chętnie podziele sie z Tobą tym co sama przerabiałam. Pozdrawiam.
16 grudnia 2015 20:01 / 2 osobom podoba się ten post
mleczko1

Moj pdp ten depresyjny był spokojnym człowiekiem. Ale nie mogłam do niego dotrzeć . Był milczacy , malutki i skulony. Wszystkie czynnosci wykonywał mechanicznie. Na moje pytania odpowiadał zawsze twierdząco nigdy nie protestował - siedział i patrzył przed siebie. Chodziliśmy na spacery był chetny, jedynie ożywiał sie jak pytałam go o żonę. Jeżeli juz cos chciał powiedzieć to  tylko o żonie. Jakos sobie radziłam.

Drugi moj pdp też depresyjny siedział z głowa opuszczoną i był nieobecny. Rozruszał sie ,  zaczęło sie od opowiadania wojennych historii ciągle tych samych ale go słuchałam , pytałam gdzie to było i kiedy . Ożył  trochę ,  nawet zaczął ze mną grać. Ale to  pewnie przypadek. To cięzka choroba fachowcy nie mogą dotrzeć do takiego pacjenta.

Pytaj rodziny co pdp lubi , może oglądajcie zdjecia, pytaj niech opowiada. Ciężka praca z takim człowiekiem nawet nie powie jak cierpi.A i pora roku sprzyja tym ludziom ze złym samopoczuciem. Opisz jak dzień przebiega na bierząco łatwiej cos napisać. 

Dzisiaj zmeczona jestem ale chętnie podziele sie z Tobą tym co sama przerabiałam. Pozdrawiam.

Dzieki za informację.Mam nadzieję że znajdziesz ieszcze czas i siły żeby podzxielić się ze mną doświadczeniem.Chętnie porozmawiam na skype.Mój mail na profilu.Jeszcze raz dziękuję i Pozdrawiam.
16 grudnia 2015 20:37 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

I co z tego ,ze 21 wiek-sprobuj się np.w pracy przyznacz ,że byłaś/chodzisz do  psychologa a psychiatrze nie wspomnę.......Jesteśmy nietolerancyjni jak mało która nacja.....

Kasiu, i tak i nie....w dużych miastach jest zupełnie inaczej......mam b. dobrą znajomą chorującą na depresję.....mieszka w duzym mieście pracuje w Urzędzie skarbowym.......wszyscy wiedzą o jej chorobie......w czasach trudniejszych chodzi na zwolnienia......ma też swiadomość tego ,że czasami jest trudna w obyciu....i kiedy to mija...otwarcie przeprasza i dziękuje za cierpliwośc......
Małe miasteczka to jest to duży problem....sama musiałam skorzystać jeden raz z opinii psychiatry, dla mnie to był żaden problem, to wystarczyło  mnie zaszufladkować  itd......., Warto  skorzystać z ich pomocy ......zamiast się męczyć sam ze sobą.
16 grudnia 2015 20:57 / 3 osobom podoba się ten post
anerik

Kasiu, i tak i nie....w dużych miastach jest zupełnie inaczej......mam b. dobrą znajomą chorującą na depresję.....mieszka w duzym mieście pracuje w Urzędzie skarbowym.......wszyscy wiedzą o jej chorobie......w czasach trudniejszych chodzi na zwolnienia......ma też swiadomość tego ,że czasami jest trudna w obyciu....i kiedy to mija...otwarcie przeprasza i dziękuje za cierpliwośc......
Małe miasteczka to jest to duży problem....sama musiałam skorzystać jeden raz z opinii psychiatry, dla mnie to był żaden problem, to wystarczyło  mnie zaszufladkować  itd......., Warto  skorzystać z ich pomocy ......zamiast się męczyć sam ze sobą.

Oczywiście ,że warto ,ale w ludziach ogólnie jest zakorzenione,że jak juz ktoś do psychiatry chodzi to wariat.Dlatego trzeba się tym chwalić bardzo ostrożnie bo nigdy nie wiadomo czy i jak ktoś wtajemniczony wykorzysta taką informację.Nie o duże czy małe miasta chodzi/choć w tych małych wiadomo, wieść szybciej niesie/a raczej o środowisko w jakim  dana osoba się obraca. Nieświadomośc dotyczy nawet osób z kręgów medycznych....Każdy chyba zna powiedzenie,że każdy psychiatra to trochę psychol?Słyszałam to także od lekarzy...Takie stereotypowe myślenie.Jak na wiele zresztą tematów.Twoja znajoma miała szczęście trafić na ludzi,dla których nie jest "ta psychiczna":)
16 grudnia 2015 21:31 / 3 osobom podoba się ten post
kasia63

Oczywiście ,że warto ,ale w ludziach ogólnie jest zakorzenione,że jak juz ktoś do psychiatry chodzi to wariat.Dlatego trzeba się tym chwalić bardzo ostrożnie bo nigdy nie wiadomo czy i jak ktoś wtajemniczony wykorzysta taką informację.Nie o duże czy małe miasta chodzi/choć w tych małych wiadomo, wieść szybciej niesie/a raczej o środowisko w jakim  dana osoba się obraca. Nieświadomośc dotyczy nawet osób z kręgów medycznych....Każdy chyba zna powiedzenie,że każdy psychiatra to trochę psychol?Słyszałam to także od lekarzy...Takie stereotypowe myślenie.Jak na wiele zresztą tematów.Twoja znajoma miała szczęście trafić na ludzi,dla których nie jest "ta psychiczna":)

Przecież wszyscy policjanci i inni mundurowi idą do szpitala psychatrycznego, bo jakoś dostają w emeryturze ...... dodatki........???
Lekarz psychiatra uświadomił mi...,że prawdziwy wariat nigdy SAM się nie zgłosi do lekarza, bo on nie widzi takiej potrzeby..........i to prawda....