Zakres obowiązków opiekuna osoby starszej

22 czerwca 2012 10:09
I tak trzymac Danusia.Nie ta ,to inna.Ofert naprawde jest sporo,wiec jezeli niemiecki nie jest bariera,to

znajdziesz cos bez trudu.
14 sierpnia 2012 15:30
Ciężkie jest życie opiekunki.... :)
19 sierpnia 2012 13:39
A ja z innej beczki....moja babina chciała mnie wrobić w tamten poniedziałek w ogród..koszenie,żywopłot,chwasty itd,itp....sporo tego było wiec jej mówie że nie mam czasu i nie umiem tego robić bo w domu nie mam ogrodu.Babcia zawiedziona musiała zamówić ogrodnika(od tego są swoją drogą) zapitalał 4h,niezła kaske od babci wzioł(mi by nie dała połowy z tego) a co najśmieszniejsze chciał dorzucić gratis!...z tego rozpędu chciał sie zająć moim ogródkiem!!...Ubaw po pachy!!
20 sierpnia 2012 21:28
moja mowa byłaby krótka.......precz z mojego ogródka...ha ha pozdrawiam Anna 40
20 sierpnia 2012 22:04
wiesia2 said:
moja mowa byłaby krótka.......precz z mojego ogródka...ha ha pozdrawiam Anna 40

Wiesia...właśnie, moja mowa była krótka...nic mu do mojego ogródka:D
24 sierpnia 2012 11:11
Wiecie co mi powiedziano w Aterimie na temat obowiązków? ŻADNEGO pucowania okien, polerowania podłogi na kolanach, a jeśli chodzi o ogród to rodzina prosiła tylko o podlewanie kwiatów. NIE powinno się znacznie przekraczać swoich obowiązków tzn. LEKKICH prac domowych, bo potem następna opiekunka ma często krótko mówiąc przerąbane:/ po to zatrudniany się przez agencję, żeby pracować jak człowiek, a nie jak niewolnik...potem są niedomówienia, sprzeczki, bo podopieczny wymaga coraz więcej. Sama przekonałam sie na własnej skórze niestety. Zdarzało się, że szorowałam dywan na kolanach, polerowałam srebra czy pieliłam w ogródku. Nie dlatego, że musiałam ,ale żeby czas szybciej zleciał...i w końcu doszło do tego, że podopieczna chciała ze mnie zrobić ogrodnika, a ja jej powiedziałam, że w umowie jest TYLKO podlewanie kwiatów i jeżeli coś dodatkowo robię, to dlatego , że CHCĘ, a nie że MUSZĘ. dowiedziałam się wtedy, ze ona wie, co jest w umowie i ta umowa jest wg niej...głupia;] od tego czasu nie daję sobą pomiatać. To że jesteśmy opiekunkami nie oznacza, że moga dzięki nam zaoszczędzić na ogrodnikach:/ nie dajmy się zwariować przez stuknięte opiekunki, które z wszystkiego potrafia zrobić wyścig szczurów...;)
24 sierpnia 2012 12:08 / 2 osobom podoba się ten post
a co do stukniętych podopiecznych to ja może akurat na taką nie trafiłam, ale poprzednim razem codziennie odwiedzałam inną opiekunkę i tam były juz akcje...;) babka była chora psychicznie i często po zjedzeniu ciastek próbowała ugryźć talerzyk, a miała tyle siły, że nie szło jej go wyrwać;p innym razem siedzimy sobie z koleżanką w kuchni, babka w pokoju - od razy babka leci z balkonikiem do nas...naga, ahahaha;) rozebrała się do rosołu i już;) miała też w zwyczaju łapać mnie za rękę i mówić do mnie Helmut - tak miał na imię jej...mąż;) nie wiem czy byłam do niego podobna czy jak...ale wcale nie chce wiedzieć, co chciała ze mną robić;)
24 sierpnia 2012 23:04
ja owszem ,mały trawniczek koszę ,ale nie za darmo.Powiedziałam że musi być extra kasa 10euro za godz.Więc nie śpieszę się.na razie płacą,Tak samo prasowanie,dla rodziny 10 euro.Babuni i sobie prasuję owszem.Więc jeśli mam rodzinie to robić niech płacą.A ja mam na zakupy do domu.Nie należy im dać się wykorzystywać!!! pozdrawiam!
25 sierpnia 2012 10:36
Wiesia, tak trzymać! Wczoraj do mnie kumpela dzwoniła, jest na czarno, bo z niemieckim marnie, w rodzinie u Polaków, ale ma taki zapiernicz, że wieczorem nie wie, jak się nazywa. Powiedziałam jej, aby jak najszybciej wzięła się za język, bo zdrowie straci.
01 września 2012 16:53
Wydaje mi się, że często robimy coś nadprogramowo po to by czas szybciej zleciał, a że obraca się to przeciwko nam to inna sprawa, bo wymagania podopiecznych rosną!!!!
01 września 2012 21:23
Całkowicie się zgadzam! Znam to z własnego doświadczenia . Podopieczny leżący a moja zmienniczka ,,zafundowała'' nam przez nadgorliwosć prasowanie dla rodziny syna - 4 dorosłe pracujące osoby. Teoretycznie mogłam powiedzieć nie , ale pracowałam na czarno .Poza tym ona była tam od początku -ja dopiero zaczynałam w tym biznesie .Próbowano jeszcze więcej zajęć nam dokładać ale na sugestię pielenia ogródka wnuczka nie wytrzymałam i podziękowałam za pracę .Najwyższy czas bo mój kręgosłup zaczął wysiadać .Zgłosiłam się do firmy , bez problemu mnie zakwalifikowali z dobrą stawką i obiecałam sobie że teraz palcem nie kiwnę ponad to co w umowie !
02 września 2012 10:17
Masz rację Andrea!!! to jest na zasadzie "dasz palec, a później chcą całą rękę", w poprzednim miejscu toczyłam walki o pracę w ogrodzie. A ogród był nie mały, Frau była fanatyczką ogrodową , ledwo chodziła przy balkoniku, ale jak wychodziłyśmy przed dom to najlepiej by wszystkie chwasty wyrywała... szkoda było ogrodnikowi 20 euro za skoszenie trawy zapłacić :) a ja powtarzałam zawsze " gdybym chciała do ogrodnicwta na tulipany do Holandii bym pojechała" :)))
02 września 2012 11:12
A ja byłam kiedyś w Koblenz, gdzie nic mi nie pozwalano robić bo do sprzątania przychodziła Pani, do ogrodu ogrodnik, jedzenie zamawiane z czerwonego krzyża na cały tydzień.... babcia całymi dniami spała. Szykowałam tylko śniadania i kolacje. Myślałam, że umrę z nudów, ale babcia mnie uprzedziła:( więc zostałam z jej mężem, który mimo 96 lat nie wymagał żadnej pomocy. Zmierzam do tego, że zarówno nadmiar, jak i brak pracy może wykończyć:)
02 września 2012 12:01
Hmm, tak, wszystko zalezy od rodziny...

Mialam umowe, gdzie bardzo szczegolowo bylo opisane, co mam wykonywac i rownie szczegolowo wszystko, czego mam NIE robic. Tez z nudow co nieco wiecej robilam, a na pytania, dlaczego robie wiecej, odpowiadalam, ze potrzebuje troche gimnastyki i przy okazji demencyjna podopieczna tez troche na powietrze wychodzi. Nie bylo problemow dla zmienniczek.

Teraz mam babcie z lekka demencja, tez jest sprzataczka i pan do sprzatania na zewnatrz, nuuudzi mi sie !!!!
02 września 2012 14:56
Andrea: zebym byla zmotoryzowana - to bys sie ode mnie nie opedzila ! Niestety, ja blizej Stuttgartu siedze. A tutejsze pociagi do tanich, niestety, nie naleza. Jechalam odebrac corke ze Stuttgart-Obertürkheim to sie tego dowiedzialam. Niestety, zmotoryzowani czlonkowie rodziny byli wtedy na urlopach. Swoja droga - Sindbad dziwnie w te okolice jedzie, wedlug mapy byloby logiczniej jechac przez Stuttgart - Ulm - München, w dodatku koniec trasy jest nie w samym Stuttgarcie ...

Ale jadac pociagiem widzialam co nieco przynajmniej - winnice, meczet, stare, piekne domy. Moje Süßsen tez takie bardziej z pocztowki, ale to nie wielkie miasto, szkoda, lubie zabytki, muzea i takie inne.