mam takie etapy, ze jak się nudze to przychodzi tęsknota... najlepiej mieć caly czas jakieś zajęcie, zaprzatniete myśli, niekoniecznie zawsze tylko pracą... Jakie macie sposoby na nudę, zeby w melancholie nie popaśc, zeby nie zacząć za duzo mysleć, bo juz wtedy tylko krok do tesknoty...
Moge jechać na 2 m-ce w miejsce gdzie juz byłam. Dla tych ludzi pojechałabym, bardzo się polubilismy, ale... wieś zabita dechami i tej nudy się obawiam. Listopad/grudzień rower odpada, sklepów żadnych poza 2 marketami... Gdzie tu się urwac żeby psychicznie odpocząć? Obiecalam sobie, że juz nigdy na wieś, ale mam dylemat. Lepsze znane miejsce, ale grożące nudą i psychicznym wyczerpaniem czy nowe, ale nie wiem w co wdepnę :)