Barbara niepowtarzalnaBardzo dobrze , że wzięłaś sobie do serca te wszystkie wpisy ! Należę jeśli nie do przesadnie oszczędnych to napewno nie do rozrzutnych . Kiedyś miałam 50 euro na tydzień , wystarczało mi to , ale tylko dlatego , że umiałam z " niczego " ( czyt. byle czego ) coś fajnego ugotować . Jedna ze zmienniczek chciała się wykazać , że jest lepsza i jej wyszła średnia - tygodniowa 40 euro ! tyle , że wyczerpała wszystkie " zapasy " przeze mnie zrobione , czyli cukry , mąki , kasze , kawy itp. ...Po moim powrocie musiałam znów uzupełaniać , brakowało wszystkiego , doszło do małej scysji z synową Babciuni , ale wywalczyłam lepsze pieniądze , duże ( ciężkie ) zakupy robiłam z synem lub synową , wydawałam ok. 40- 50 euro i miałam jeszcze dodatkową 50 - tkę jak coś będzie potzebne jeszcze , nie wydawałam całości , jak mi zostało jakieś 30 euro , to mówiłam synowej , że w danym tygodniu nie chcę więcej " dodatkowych " . Po jakimś czasie tłumaczyła się , że ona myślała , że powiedzmy Heli - wystarczało mniej niż mnie to myślała , że Hela jest po prostu ode mnie oszczędniejsza , bo nie wiedziała , że sprytna Hela gra gospodarną wyczerpując szafkowe zapasy a nic nie uzupełnia !....Trochę praktyki mam , więc jak nie mam co kupować do lodówki - kupuję do szafek , ale staram się " należne " tygodniówki wykorzystywać , bo wiem , że jak raz pokażę , że mam za dużo to mi szybciutko ukrócą !..... Ucz się Aga od mistrzyń , nikt Cię nie namawia do " rozrzutności " , ale przyjedzie po Tobie ktoś " normalnie " jedzący i będzie miał krzywdę -:))))))
Oto słowa mądrej opiekunki i gospodyni. Kupuj do szafek dziewczyno. Znam też takie pseudo oszczędne dziewczyny, a potem otwierasz szafkę czy lodówkę, a wszędzie tylko przeciąg i światło.