Na wyjeździe

01 czerwca 2013 15:18
ktoś wcześniej napisał -wszystkie jesteśmy dziećmi tej ziemi SUPER!!! więc chyba sama sobie złoże życzenia- a propo jestem tu po raz pierwszy właśnie się zalogowałam , bo od kilku dni mam neta,mam 53 lata i od zeszłego roku pracuje w opiece ,w polsce zatrudnic mnie nikt nie chciał ,więc wyjechałam i już!!!z czegoś żyć trzeba -na razie czytam wasze wpisy i coraz bardziej mi sie tu podoba Serdecznie pozdrawiam i zycze miłego dnia
01 czerwca 2013 15:19
panika

ktoś wcześniej napisał -wszystkie jesteśmy dziećmi tej ziemi SUPER!!! więc chyba sama sobie złoże życzenia- a propo jestem tu po raz pierwszy właśnie się zalogowałam , bo od kilku dni mam neta,mam 53 lata i od zeszłego roku pracuje w opiece ,w polsce zatrudnic mnie nikt nie chciał ,więc wyjechałam i już!!!z czegoś żyć trzeba -na razie czytam wasze wpisy i coraz bardziej mi sie tu podoba Serdecznie pozdrawiam i zycze miłego dnia

witaj rozgosc sie u nas....pozdrawiam..
01 czerwca 2013 15:42 / 3 osobom podoba się ten post
To ja juz jak Asik:
Owe odwiedziny u babci.Poszlam z rodzicami na dlugi spacer do parku(przepiekny park).Mialam ze soba koszyk,hmmm nie wiem jak to nazwac.Byla to piekna czerwona plastikowa ryba.Nosilam tam swoje potrzebne rzeczy.Plastikowy grzebien,lusterko,malutkiego misia.Tak spacerujac,spotkalam wysyp naszych slimakow Winniczkow.Ja sobie je tak zbieralam i zbieralam do tej mojej ryby.Bardzo duzo ich bylo.Wrocilismy do domu.Pobieglam do babci i jej pokazuje jakie okazy slimakow nazbieralam.
-Bede je karmila salata i bede sie nimi opiekowala..
Tak sobie wymyslilam i oznajmilam to babci.Babcia sie nie zgodzila,wytlumaczyla mi ze tych zwierzatek nie mozna trzymac w domu.Poprosila mnie zeby wypuscila je na wolnosc(zagrala na moich emocjach).Tak mi sie slimakow szkoda zrobilo,wiec wyszlam z domu zeby je wypuscic.Jednak nie moglam sie z Nimi roztac.Wymyslilam sobie,ze jak je poukladam pod samym oknem,one beda tam zawsze ,a ja bede je karmila i bede sie Nimi opiekowac.Na drugi dzien obudzil mnie krzyk babci,ze teraz trzeba okna myc i takie tam.Babcia jest pedantka i chyba ma fizia na punkcie czystosci(prawie jak w szpitalu na sali operacyjnej,sterylnie).Co sie okazalo?Wszystke slimaki powedrowaly sobie z ziemi na sciane ,potem na okno babci,hihihi.Sluz na szybie byl dla babci katasrofa,hahahahahahah.
Jakby mi sie cos takiego przytrafilo,pewnie tez bylabym zla,hahahahahaha.
01 czerwca 2013 15:55
Przyjeżdża za dwa tygodnie do mojego dziadka siostra z córką w odwiedziny. Na tydzień. No i tak wypytuję, co i jak. Bałam się, że będę musiała opuścić swój pokój, ale całe szczęście nie - siostra dostanie inny pokój a jej córka na leżance będzie spała. Niewygodne jest to, że będą korzystały z mojej łazienki, a żeby do niej wejść trzeba też wejść do mojego pokoju. Średnio mi się to podoba, no ale rozumiem - nie będą latały na dół, do łazienki dziadka. Pytam o śniadania - czy będziemy jedli jakoś razem o określonej godzinie. A on, że nie, że one są gośćmi i będą jadły jak wstaną. Że siostra wstaje koło 8, a córka koło 10. No i ciekawa jestem, czy on sobie wyobraża, że będę 3 razy robiła śniadanie.... Jakby nie można było ustalić, że o danej godzinie wszyscy razem jedzą. Tak to mogę wszystkim uszykować, w końcu czy dla dwóch, czy dla czterech osób, to wielkiej różnicy nie ma. Ale tak to może mam warować, kto kiedy wstanie i lecieć ze śniadankiem. No bardzo mi się ta wizja nie podoba.
Pewnie powiecie mi, że w końcu w umowie mam tylko dziadka, ale z drugiej strony to tylko tydzień. Ale znowu z trzeciej strony to nie chcę się czuć jak służąca.
Już też widzę, jak dziadek będzie mnie traktował. Nie wiem, czy Wasi podopieczni też tacy są, że jak przyjdą goście, to stawają się dla Was mniej mili? Bo ten mój to wtedy rozkazami zaczyna rzucać, miny strzelać, nie powie że coś na przykład chce, tylko obrażonym tonem pyta dlaczego tego jeszcze nie zrobiłam. Na przykład wypije jedną filiżankę kawy i jak mu nie zdążę nalać jeszcze następnej, to ją podnosi, przechyla do góry dnem, drugą ręką jakieś znaki daje, miny strzela. Jakby nie szło poprosić o dolewkę.
01 czerwca 2013 16:07
wichurra

Przyjeżdża za dwa tygodnie do mojego dziadka siostra z córką w odwiedziny. Na tydzień. No i tak wypytuję, co i jak. Bałam się, że będę musiała opuścić swój pokój, ale całe szczęście nie - siostra dostanie inny pokój a jej córka na leżance będzie spała. Niewygodne jest to, że będą korzystały z mojej łazienki, a żeby do niej wejść trzeba też wejść do mojego pokoju. Średnio mi się to podoba, no ale rozumiem - nie będą latały na dół, do łazienki dziadka. Pytam o śniadania - czy będziemy jedli jakoś razem o określonej godzinie. A on, że nie, że one są gośćmi i będą jadły jak wstaną. Że siostra wstaje koło 8, a córka koło 10. No i ciekawa jestem, czy on sobie wyobraża, że będę 3 razy robiła śniadanie.... Jakby nie można było ustalić, że o danej godzinie wszyscy razem jedzą. Tak to mogę wszystkim uszykować, w końcu czy dla dwóch, czy dla czterech osób, to wielkiej różnicy nie ma. Ale tak to może mam warować, kto kiedy wstanie i lecieć ze śniadankiem. No bardzo mi się ta wizja nie podoba.
Pewnie powiecie mi, że w końcu w umowie mam tylko dziadka, ale z drugiej strony to tylko tydzień. Ale znowu z trzeciej strony to nie chcę się czuć jak służąca.
Już też widzę, jak dziadek będzie mnie traktował. Nie wiem, czy Wasi podopieczni też tacy są, że jak przyjdą goście, to stawają się dla Was mniej mili? Bo ten mój to wtedy rozkazami zaczyna rzucać, miny strzelać, nie powie że coś na przykład chce, tylko obrażonym tonem pyta dlaczego tego jeszcze nie zrobiłam. Na przykład wypije jedną filiżankę kawy i jak mu nie zdążę nalać jeszcze następnej, to ją podnosi, przechyla do góry dnem, drugą ręką jakieś znaki daje, miny strzela. Jakby nie szło poprosić o dolewkę.

Moja babcia, u ktorej byłam ponad 2 lata, nigdy nie dała mi odczuc , ze jestem jej służącą. Jeśli ktokolwiek przyszedł zawsze mnie chwaliła. Zawsze miałam z nimi usiąść do stołu. Jak przyjechała rodzina, zawsze pomogli mi nakryc do stołu, potem pomogli wszystko poskładać . Zawsze traktowali mnie jak członka rodziny. Nawet jak był pogrzeb dziadka , moje imię było napisane na zawiuadomieniu o jego śmierci, a także na szarfie na wianku. 
Jak teraz odchodziłam bardzo serdecznie mnie pozegnali. 
Nie wiem czy znajde jeszcze taka stellę. 
01 czerwca 2013 16:13
Chwalić to mnie też chwali, ale wiesz - pokazuje kto jest panem w domu i gdzie moje miejsce wtedy.
Też mam siedzieć z gośćmi, ale to wręcz nakaz jest. W niedzielę przyszło kilka osób i wyszłam może na 15 minut z pokoju - to już dziadek kazał córce mnie wołać, a później z pretensjami pytał, gdzie byłam.
Rodzina również jest ok - nakrywać nie pomagają, bo już zawsze wszystko wcześniej przygotuję, ale ze stołu posprzątać też pomogą, zawsze dopytują, czy wszystko gra, czy jakichś problemów nie ma. To nie mogę powiedzieć.
01 czerwca 2013 16:26
panika

ktoś wcześniej napisał -wszystkie jesteśmy dziećmi tej ziemi SUPER!!! więc chyba sama sobie złoże życzenia- a propo jestem tu po raz pierwszy właśnie się zalogowałam , bo od kilku dni mam neta,mam 53 lata i od zeszłego roku pracuje w opiece ,w polsce zatrudnic mnie nikt nie chciał ,więc wyjechałam i już!!!z czegoś żyć trzeba -na razie czytam wasze wpisy i coraz bardziej mi sie tu podoba Serdecznie pozdrawiam i zycze miłego dnia

Witaj kazda z nas kiedys zaczynała ja na forum rowniez od niedawna ja przyjechałam wczoraj atu tak jest fajnie w gronie przyjacioł nie ktore  kolezanki znaja sie osobiscie a niektore tylko z forum w ramach pisania ale wazne ze mozna liczyc na wsparcie pogaduchy lub pomilczec i poczytac i nikt ci nie bedzie miał tego za złe pozdawiam wszystkie kolezanki a tak jeszcze apropo czy Hogatka umi czarowac kocha  wyczaruj nam słonca hehehehe:)))))))))))))))))))
01 czerwca 2013 16:41
Powitanie nowym i starszym opiekunkom u mnie zimno słońca nie ma i zaczyna mi się tęsknić...miłego wieczoru Wam !
01 czerwca 2013 16:49
Witam wszystkich u mne zimno i ponuro i mnie tak trochę smutaśno:(:(

A co do wspomnień z mojego dzieciństwa to hmmm u nas w rodzinie do dziś krążą opowieści jak to w białej komunijnej sukience, podpuszczona przez brata wlazłam na drzewo:) no i stało się ... rozdarłam sukienkę na całej długośći.... o szok... no ale jako, że byłam bardzo pomysłowym dzieciątkiem zszyłam rozdarcie ... heheheh czarną nitką... ale lania nie dostałam:):)
01 czerwca 2013 16:58 / 1 osobie podoba się ten post
Kochane moje już opowiadam ...
Zakupiłam plan miasta oraz przewodnik po Norymberdze pełen zdjeć, który chętnie przeczytam.
Wybrałam się do "Neues Museum", bardzo systematycznie obeszłam każdą salę wystawową, dokładnie oglądając eksponaty i..... chętnie stamtąd wyszłam .... To była porażka, choć pewnie nie znam się na współczesnej sztuce. Niestety nie zachwyciły mnie kiepskie zdjęcia do których poprzyklejano wycinki kolorowego papieru. Ani poukładane w stosik maszyny do pisania.... Ech....
Następnie powędrowałam uliczkami starego miasta, byłam na St. Lorenz Platz, kolejny raz podziwiałam Ehekarusell Brunnen, to taka niesamowita fontanna, potem zwiedziłam St. Elizabeth kirche, potem był Jakobsplatz i St.Jakob Kirche, potem wędrowałam dalej znalazłam Feuerwer museum- niestety zamknięte, następnie odnalazłam Germanisches Nationalmuseum. Ale do niego wybiorę się na kolejną wycieczkę.
Nogi mnie bolą ale warto było.
01 czerwca 2013 17:54
Zakręcona Mamuela

Witaj kazda z nas kiedys zaczynała ja na forum rowniez od niedawna ja przyjechałam wczoraj atu tak jest fajnie w gronie przyjacioł nie ktore  kolezanki znaja sie osobiscie a niektore tylko z forum w ramach pisania ale wazne ze mozna liczyc na wsparcie pogaduchy lub pomilczec i poczytac i nikt ci nie bedzie miał tego za złe pozdawiam wszystkie kolezanki a tak jeszcze apropo czy Hogatka umi czarowac kocha  wyczaruj nam słonca hehehehe:)))))))))))))))))))

Poczarowalabym,ale ziolka mi tez potrzebne.Tutaj lasow nie ma ,a moje zapasy sie skonczyly.Nie dam rady slonca wyczarowac,bo ja tylko Dobra Czarownica jestem i ograniczyli mi moznosc czarowania na tak duza skale:):):)
01 czerwca 2013 18:13
A u mnie dzisiaj drugi dzień "wojny". Od wczoraj we Frankfurcie trwają demonstracje przeciwko polityce banków i przeciwko kapitalizmowi w ogóle. Wczoraj podawano, że było około 3 tys. demonstrantów, dzisiaj chyba nie mniej. Dochodzi do ostrych starć z policją. Całe centrum miasta "zaszperowane". Nie ma gdzie pójść na spacer. Wyszedłem dzisiaj tylko na zakupy. Ciągle słychać syreny radiowozów, a nad moim domem od paru godzin "wisi" policyjny helikopter. Dodatkową "atrakcją" jest to, że na mojej ulicy zbierają się odwody policji i co rusz zajeżdżają i odjeżdżają kolumny samochodów z różnymi "sonderkomandami". Mam nadzieję, że może jutro już się uspokoi.
Czasami lepiej być na prowincji.
01 czerwca 2013 18:16
Misiek,
to jakbyś brał udział w filmie sensacyjnym...
01 czerwca 2013 18:26
Drugi raz to przechodzę. Poprzednim razem studenci bronili jakiegoś budynku i też była niezła "wojenka". Wtedy to jeszcze w nocy policjanci ganiali po ulicach i wyłapywali uczestników po bramach i podwórzach.
Taki to urok europejskiej stolicy finansów.
A z drugiej strony, to się nie dziwię, bo głosi się, że mamy zacisnąć pasa z powodu kryzysu, a buduje się nową siedzibę Europejskiego Banku Centralnego. Byłem zobaczyć. Pieniądze przeznaczone na tę budowę pewnie by pomogły niejednemu państwu. Ale pewnie panu prezesowi duszno w centrum, to trzeba się przenieść trochę dalej. Plus jest tylko taki, że demonstracje pod nową siedzibą nie będą zakłócały porządku w centrum miasta.
01 czerwca 2013 18:41
misiekFfm

A u mnie dzisiaj drugi dzień "wojny". Od wczoraj we Frankfurcie trwają demonstracje przeciwko polityce banków i przeciwko kapitalizmowi w ogóle. Wczoraj podawano, że było około 3 tys. demonstrantów, dzisiaj chyba nie mniej. Dochodzi do ostrych starć z policją. Całe centrum miasta "zaszperowane". Nie ma gdzie pójść na spacer. Wyszedłem dzisiaj tylko na zakupy. Ciągle słychać syreny radiowozów, a nad moim domem od paru godzin "wisi" policyjny helikopter. Dodatkową "atrakcją" jest to, że na mojej ulicy zbierają się odwody policji i co rusz zajeżdżają i odjeżdżają kolumny samochodów z różnymi "sonderkomandami". Mam nadzieję, że może jutro już się uspokoi.
Czasami lepiej być na prowincji.

Bardzo się cieszę, że demonstrują. Powinno ich być 30 tysięcy albo 300 a co !! Zaznaczam, że nie mam długów bankowych ae w pełni poperam.