Wieczorne rozmowy opiekunek i nie tylko

14 grudnia 2014 19:25 / 2 osobom podoba się ten post
mleczko47

Orim - masz w 100 % rację. Wspolne przygotowanie nie tylko swiat,ale tak na co dzien jest najprostsza forma zrastania sie rodziny.Szkoda,że to juz ginie.Internet wyparł wspolne ofladanie tv a caterig zniszczy ostatni bastion - wspolne przygotowywanie posiłków.A ile to smiechu było - moj syn obierał zawsze ziemniaki i kazdy ziemniak był inny, bo rzeżbił przy okazji twarze.

u moich dziadkow nie bylo gadania jesli chodzilo o obiad.Glodny czy nie przy stole trzeba bylo usiasc.Tam tez mowilo sie o tym co komu potrzeba,co kto ma zrobic w danym czasie. 
14 grudnia 2014 20:39 / 4 osobom podoba się ten post
Ja dziś byłam u mojego taty.Odwiedziłam go,porozmawiałam i zaprosiłam go na Wigilię.Bardzo miło spędziliśmy popołudnie.
14 grudnia 2014 20:43 / 3 osobom podoba się ten post
mozah aM

To ja wam napiszę o dziwnym zwyczaju - bardzo starym w mojej rodzinie . Mama mi mówiła , ze jej babcia przejęła go od swojej babci - czyli to minimum 6 pokoleń.Otóż przed Świetami powinna pani domu upiec drożdżowy placek . Własnoręcznie , taki zwykły , z kruszonką . W Wigilię , po wieczerzy , przed pójściem spać stawia się na biało nakrytym stole na talerzu kawałek tego placka a obok kładzie nóż, stawia świecę i kładzie zapałki. To dla naszych przodków i zmarłych członków rodzin - gdy nas nocą odwiedzą to dla nich świateczny poczęstunek.
Moze ktos sie śmiac - ja to tez zrobię w tym roku.
Nie mam córki - może przejmie ten zwyczaj  przyszła synowa ?

Zaciekawiło mnie to i poszperałam:)Podobnie robią  lub robili m.in Szkoci-tylko wystawiaja na dwór krzesło nakryte na biało,Romowie i prawoslawni zanoszą te rekwizyty na groby bliskich,u nas to bardziej starosłowianska tradycja związana z wierzeniem,że w Wigilie kazde domostwo odwiedzaja duchy przodków:)Sa jakies fora etnograficzne-bym zapytała,bo jak już przekazywać te niecodzienna tradycję to z historią:)
14 grudnia 2014 20:57 / 3 osobom podoba się ten post
kasia63

Zaciekawiło mnie to i poszperałam:)Podobnie robią  lub robili m.in Szkoci-tylko wystawiaja na dwór krzesło nakryte na biało,Romowie i prawoslawni zanoszą te rekwizyty na groby bliskich,u nas to bardziej starosłowianska tradycja związana z wierzeniem,że w Wigilie kazde domostwo odwiedzaja duchy przodków:)Sa jakies fora etnograficzne-bym zapytała,bo jak już przekazywać te niecodzienna tradycję to z historią:)

W sumie to nie wiem , z jaką historią czy regionem sie wiąze , nigdzie też o czyms podobnym nie słyszalam .. Dla mnie jest bezcenne bo  przewija się przez pokolenia w mojej rodzinie, jest tradycją , która przez tyle lat nie zanikła.Rzadko o tym opowiadam , Mleczko mnie sprowokowała do zdradzania rodzinnych tajemnic :)
14 grudnia 2014 21:00 / 1 osobie podoba się ten post
mozah aM

W sumie to nie wiem , z jaką historią czy regionem sie wiąze , nigdzie też o czyms podobnym nie słyszalam .. Dla mnie jest bezcenne bo  przewija się przez pokolenia w mojej rodzinie, jest tradycją , która przez tyle lat nie zanikła.Rzadko o tym opowiadam , Mleczko mnie sprowokowała do zdradzania rodzinnych tajemnic :)

Coś z łatwo Cię sprowokować:):):)Wszystkich nie zdradzaj:)
 
Ale rzeczywiście sam obyczaj ciekawy i niespotykany - - byle tylko godna go synowa się trafiła,albo wnuczka:):):) 
14 grudnia 2014 21:05 / 5 osobom podoba się ten post
kasia63

Coś z łatwo Cię sprowokować:):):)Wszystkich nie zdradzaj:)
 
Ale rzeczywiście sam obyczaj ciekawy i niespotykany - - byle tylko godna go synowa się trafiła,albo wnuczka:):):) 

No wiesz , z tym prowokowaniem ... chyba nie tak łatwo , no i nie kazdemu sie uda :)
Synowa zanosi się jak należy no a wnuczka .... fajnie by było mieć wnuczkę !!!
14 grudnia 2014 21:15 / 5 osobom podoba się ten post
Dorzucę garstkę zwyczajów świątecznych -  otóż w wigilię Bożego Narodzenia siadając dmucha się na krzesło, bo być może siedzi na nim duch kogoś nam bliskiego i możemy go przysiąść , po wieczerzy zaś nie sprząta się ze stołu, aby także dusze naszych bliskich mogły się pożywić . 
14 grudnia 2014 21:22 / 1 osobie podoba się ten post
mozah aM

To ja wam napiszę o dziwnym zwyczaju - bardzo starym w mojej rodzinie . Mama mi mówiła , ze jej babcia przejęła go od swojej babci - czyli to minimum 6 pokoleń.Otóż przed Świetami powinna pani domu upiec drożdżowy placek . Własnoręcznie , taki zwykły , z kruszonką . W Wigilię , po wieczerzy , przed pójściem spać stawia się na biało nakrytym stole na talerzu kawałek tego placka a obok kładzie nóż, stawia świecę i kładzie zapałki. To dla naszych przodków i zmarłych członków rodzin - gdy nas nocą odwiedzą to dla nich świateczny poczęstunek.
Moze ktos sie śmiac - ja to tez zrobię w tym roku.
Nie mam córki - może przejmie ten zwyczaj  przyszła synowa ?

U mnie w domku moja niezyjaca juz babcia zawsze mówiła zeby zostawic pare tależy i potrawy z wigilijnej kolacji...zeby duchy mogły sie posilić i obowiazkowo musiało byc jedno nakrycie wiecej dla zbłakanego wedrowca...i ja tez pielegnowałm ta tradycje..pisze  w czasie przeszłym bo juz drugie swieta moje sa w DE z przyczyn niezaleznych odemnie...ale jesli kiedy bedzie mi dane spedzic swietak jak ja sei powinno to napewno tak zrobie..
14 grudnia 2014 21:23
tyciek

Dorzucę garstkę zwyczajów świątecznych -  otóż w wigilię Bożego Narodzenia siadając dmucha się na krzesło, bo być może siedzi na nim duch kogoś nam bliskiego i możemy go przysiąść , po wieczerzy zaś nie sprząta się ze stołu, aby także dusze naszych bliskich mogły się pożywić . 

no prosze to juz teraz wiem dlaczego moja babcia nie kazala sprzatac ze stolu.Po jej smierci to jednak sie zmienilo.
14 grudnia 2014 21:26 / 2 osobom podoba się ten post
mozah aM

W sumie to nie wiem , z jaką historią czy regionem sie wiąze , nigdzie też o czyms podobnym nie słyszalam .. Dla mnie jest bezcenne bo  przewija się przez pokolenia w mojej rodzinie, jest tradycją , która przez tyle lat nie zanikła.Rzadko o tym opowiadam , Mleczko mnie sprowokowała do zdradzania rodzinnych tajemnic :)

Zaintrygowałś mnie tą opowieścią. Myśle,że w takich "tajemnicach",rodzinnych tradycjach tkwi magia tych świąt!!!, bo inaczej byłby to zwykły komercjalizm:(
14 grudnia 2014 21:27 / 1 osobie podoba się ten post
ORIM

no prosze to juz teraz wiem dlaczego moja babcia nie kazala sprzatac ze stolu.Po jej smierci to jednak sie zmienilo.

Aha, to znaczy,że ty dla babci juz okruszków nie zostawialeś?? Biedna babcia....:(
14 grudnia 2014 21:32 / 1 osobie podoba się ten post
ORIM

no prosze to juz teraz wiem dlaczego moja babcia nie kazala sprzatac ze stolu.Po jej smierci to jednak sie zmienilo.

Może pora wrócić do starego zwyczaju...?   Choć może to i głupi przesąd i zabobon , to właśnie  w takich chwilach wracają do nas w myślach ci , którzy odeszli ze świata, ale nie z naszej pamięci .
14 grudnia 2014 21:33
Lawenda

Aha, to znaczy,że ty dla babci juz okruszków nie zostawialeś?? Biedna babcia....:(

okruszki to moze i jakies zostaja.Nie latam z odkurzaczem po jedzeniu ha ha
tylko zastanawia mnie ile takich tradycji a moze zabobonow zanikło.Wtedy to bylem dzieckiem i nie myslalem dlaczego nie sprzata sie ze stolu w taki dzien jak Wigilja w domu gdzie zawsze wszystko bylo posprzatane i schowane do lodowki
14 grudnia 2014 21:37 / 3 osobom podoba się ten post
tyciek

Może pora wrócić do starego zwyczaju...?   Choć może to i głupi przesąd i zabobon , to właśnie  w takich chwilach wracają do nas w myślach ci , którzy odeszli ze świata, ale nie z naszej pamięci .

pewnie warto chociazby dlatego aby nie byla to zwykla konsumpcja pierogow,barszczu i innych dan wigilijnych.Wazniejsze jest chyba aby wlasnie poczuc sie rodzina.Rodzina razem ze swoimi przodkami,dzieki ktorym istniejemy
28 grudnia 2014 07:14 / 6 osobom podoba się ten post
A kuku-to znowu ja.
Jeszcze trochę i w końcu przeczytam-zamknij się dziewczyno.:)))
Ponieważ w ciągu dnia nie bardzo mam jak śledzić wpisy na forum,a co za tym idzie również komentować,no i nie potrafiłam "wydobyć z czeluści forum" topiku na wyjeżdzie-uznałam,ze ten też dobry będzie.Ciemno jest jeszcze-to można uznać,że wieczór jest,prawda?
Odniosę się tutaj do Waszych uwag na temat złego traktowania na szteli.
Arabrab na pewno mnie zrozumie doskonale,bo zauważam,że ma to samo.
Chodzi mi o to,że pisząc w poskarżyjkach jakieś uwagi na temat pracy,żaląc się-nie mamy tak w 100 procentach na myśli tego,że jest nam tam generalnie bardzo żle,że mamy ciężko,że nie dajemy rady,że nas to wykańcza..itp.
Pisząc w poskarżyjkach wydobywamy nieco kuriozalne zachowania naszych "milusińskich",rozładowujemy swój chwilowy stres,chcemy pogadać,chcemy odrobiny zrozumienia,chcemy potwierdzenia,że nie jesteśmy maszynami do wszystkiego,że inni też tak miewają,że to minie,ba-czasami chcemy nawet pocieszenia.No,wiele jeszcze powodów mogłbym tu dopisać.
Opisując swoje miejsce pracy,piszę jedynie o ekstremalnych zachowaniach,ale przecież gdyby było mi tutaj tak,że walnęłabym to wszystko "w tri miga"-to dawno by mnie tu nie było.
Ja na ten przykład nie cierpię fałszu.I możecie spytać moje dziecię,czego matka nie lubi najbardziej-odpowie,że kłamstwa.
A "moje geldy"(tak będę nazywać pdp,bo mi się spodobało),są dwulicowe mocno.Niby wszystko mi wolno,nawet zjeść mi wolno,ale jak potem lata toto po mieszkaniu,otwiera oka,przeciągi robi,odświeżaczem pryska i sapie,no to przecież głupia nie jestem i wiem,że jej śmierdzi jedzonkiem,że jej się to nie podoba-ale oficjalnie to mi nie zabrania gotować.Dlatego też,kiedy w końcu zmusiłam ją do wypowiedzenia na głos tego zakazu-miałam swoją minutę satysfakcji.Widać było mi to niezbędne do życia.
Podobnie odbieram naszą Arabrab.To,że dziewczyna się skaży na to-ich muss,na bezsensowne dźwiganie-to reakcja zdrowo myślącego człowieka,który wie,że babol niczego nie chce,ale pazurami się zapiera,że chce,że musi.I Basica się wkurza,i na pewno nie sadza jej za każdym wołaniem,ale popisać sobie musi,bo złe emocje spuścić trzeba.I nie jest masochistką,bo daje radę ze wszystkim,nawet z techniką dźwigania babola.A gdyby tak nie było,to i jej tam by nikt nie widział.
Ja mam trudne miejsce,i zawsze takie było.Nikt tu nie wracał po raz drugi,zdarzało się,że uciekały panie po 2 tygodniach.A ja wracałam.
Umiałam sobie tutaj poradzić.
Faktem jest,że geldy są mocno zazdrosne np. o moje rozmowy telefoniczne.Wypływa to z zazdrości,bo do niej nikt nie dzwoni,niestety.Dlatego często słyszę,że mam nie blokować telefonu,bo ona musi zadzwonić albo czeka na telefon.Nie jest to prawda-jest to zwykła zazdrość.Ale to nie oznacza,że nie korzystam z tego wynalazku-dzwonię,rozmawiam,staram się nie przeginać,żeby jej bardziej nie drażnić.
Było raz tak,że ja rozmawiałam,a ją trafiało i poprosiła,żebym skończyła,bo ona musi zadzwonić.Skończyłam-a ona udając,że dzwoni,wzięła słuchawkę w łapkę i gadała coś tam do kogoś.Niestety ja doskonale słyszałam buczenie w słuchawce,bo żdnego numeru nie wybrała.
Faktem jest też,że ostatnio moje geldy sa nerwowe mocno,przez co są jeszcze bardziej niemożliwe.to wypływa ze strachu przed domem starców,z żalu,że musi tam się przenieść.I faktem jest,że nie wrócę tutaj więcej-nawet jeśli nie dostanie tego miejsca tak szybko,jak się spodziewamy,bo z każdym dniem będzie tylko gorzej.
Ja dużo jestem w stanie zrozumieć,znieść,ale przesady nie lubię.Dlatego też już kilka razy zdażyło mi się zapytać,czy jeszcze mogę oddychać-co zamyka jej paszczę i nieco temperuje.
A i ja potrafię szpileczki wsadzić.Wiem przecież,co ją zaboli.Umiem krew wypić i dzisus nie zrobić-jak napisała Agamor(tak jakoś to słówko brzmiał chyba).
Zaplątałam się już nieco,ale mam nadzieję,że wiecie-rozumiecie.
Jest ciężko,bywa okropnie,ale humor dobry mnie nie opuszcza,bo mu nie pozwalam.Czasami muszę popisać,bo jak inaczej się rozładować?W domu walnęłabym drzwiami,rzuciłabym kilka talerzy-a tu co?
Jedna taka tu była,co waliła drzwiami i wrzaski odstawiała,nawet policję tu wzywano-ale ja nie lubię aż tak.:))))
I znowu rozpusciłam ten jęzor,no.