Dowcipy i anegdoty #2

24 grudnia 2014 08:29 / 1 osobie podoba się ten post
W grudniu Jasio napisał pocztówkę do Mikołaja:
„Mikołaju! Mam biednych rodziców. Proszę Cię,
przynieś mi rower górski i klocki Lego.”
Na poczcie jedna z urzędniczek niechcący
przeczytała pocztówkę Jasia.
Zrobiło jej się smutno i pokazała ją kolegom
z pracy. Wszyscy postanowili
zrobić Jasiowi niespodziankę. Złożyli się na
klocki Lego i wysłali mu je w paczce. Po
świętach ta sama urzędniczka czyta drugi list od Jasia:
„Mikołaju, dziękuję za klocki.
Rower pewnie ukradli na poczcie.”
24 grudnia 2014 08:32 / 1 osobie podoba się ten post
Tata pyta Jasia:
– Dlaczego chcesz, aby św. Mikołaj przyniósł ci dwa komplety kolejki elektrycznej?
– Bo ja też chcę się bawić, kiedy jesteś w domu
24 grudnia 2014 08:38 / 1 osobie podoba się ten post
Małgosia pyta mamę:
– Czy w tym roku św. Mikołaj przyniesie mi nową lalkę?
– Przecież lalka, którą masz jest prawie nowa!
Co z tego? W zeszłym roku ja też byłam prawie nowa,
ale pomimo to bocian przyniósł mi nową siostrzyczkę!

Biznesmen przed świętami Bożego Narodzenia mówi do żony:
– Kochanie, co mam ci kupić na gwiazdkę?
– Może być jakiś drobiazg.
Najlepiej jakieś małe BMW do jazdy po mieście!

Dwaj staruszkowie spędzają wspólne święta.
Patrząc na gwiazdę betlejemską, jeden z nich wspomina:
– Moja żona kiedy zauważyła spadającą gwiazdę, powiedziała:
„pomyśl o czymś, a twoje życzenie spełni się, kiedy gwiazda spadnie”.
– Co było dalej? – pyta drugi.
– Życzenie się spełniło.
Gwiazda spadła na nią!
Fąfarowie przygotowują się do wieczerzy wigilijnej.
W pewnej chwili Fąfarowa pyta męża:
– Czy zabiłeś już karpia?
– Tak, utopiłem go.


Kolega pyta Fąfarę:
– Czy w tym roku kupiłeś coś pod choinkę?
– Owszem, udało mi się kupić stojak.

Przed świętami św. Mikołaj rozdaje prezenty na ulicy. Jasio po
otrzymaniu jednego z nich mówi:
– Święty Mikołaju, dziękuję ci za prezent.
– Głupstwo – odpowiada święty Mikołaj. – Nie masz mi za co dziękować.
– Wiem, ale mama mi kazała

Po świętach Bożego Narodzenia do psychiatry przychodzi
mały Jasio i mówi:
Panie doktorze, z moim tatą jest coś nie w porządku.
Przed kilkoma dniami przebrał się za starego dziadka
i twierdził, że nazywa się św. Mikołaj!

Burek mówi do Azora:
– Już nie mogę się doczekać tych świąt!
– Dlaczego?
Nie dość, że dostanę dwa worki świeżuteńkich kości, to
jeszcze ludzkim głosem będę mógł powiedzieć
swojemu panu, co o nim myślę!

Dzieci wybierają zawody aktorek, piosenkarzy, strażaków,
policjantów, itp. Tylko Jaś mówi, że chciałby zostać św. Mikołajem.
– Czy dlatego Jasiu, że roznosi prezenty? – pyta nauczycielka.
Nie. Dlatego, że pracuje raz w roku.
24 grudnia 2014 19:56 / 5 osobom podoba się ten post
Jakoś nie macie ochoty do śmiechu (a szkoda,bo jak wiemy-śmiech to zdrowie)-to zapodam nieco czarnego humoru-mnie to śmieszy

Mówi kolega do kolegi:
- Chodź, pogramy w szachy.
- Nie mogę, żona mi zmarła...
- Spokojnie... Dam Ci grać czarnymi pionkami.

- Dałaś kotu jeść? - pyta mąż żony.
- Dałam - odpowiada żona.
- To idź go zakop.

Koledzy pytają młodego kelnera, który przed kilkoma dniami wziął ślub:
- I jak Twoja żona?
- Znakomita, polecam!
Koledzy pytają młodego kelnera, który przed kilkoma dniami wziął ślub:
- I jak Twoja żona?
- Znakomita, polecam!

Przychodzi baba do lekarza i mówi:
- Jak tam mój Zbyszek po operacji?
Na to lekarz:
- To to nie miała być sekcja zwłok?





24 grudnia 2014 20:00
Impala

Jakoś nie macie ochoty do śmiechu (a szkoda,bo jak wiemy-śmiech to zdrowie)-to zapodam nieco czarnego humoru-mnie to śmieszy

Mówi kolega do kolegi:
- Chodź, pogramy w szachy.
- Nie mogę, żona mi zmarła...
- Spokojnie... Dam Ci grać czarnymi pionkami.

- Dałaś kotu jeść? - pyta mąż żony.
- Dałam - odpowiada żona.
- To idź go zakop.

Koledzy pytają młodego kelnera, który przed kilkoma dniami wziął ślub:
- I jak Twoja żona?
- Znakomita, polecam!
Koledzy pytają młodego kelnera, który przed kilkoma dniami wziął ślub:
- I jak Twoja żona?
- Znakomita, polecam!

Przychodzi baba do lekarza i mówi:
- Jak tam mój Zbyszek po operacji?
Na to lekarz:
- To to nie miała być sekcja zwłok?





lubie czarny humor w ogole...a dzisiaj szczegolnie
24 grudnia 2014 20:02
To fajne jest:
Facetowi miało urodzić się dziecko. Przyszedł do szpitala i rozmawia z lekarzem. Lekarz mówi:
- Mam dla pana smutną wiadomość. Pana dziecko nie ma rączek.
- Trudno, ale chciałbym je zobaczyć.
- No, ale ono nie ma też nóżek.
- Nie szkodzi, chcę je zobaczyć.
- Ale nawet nie wiemy jakiej jest płci.
- Nie szkodzi, chcę do dziecka.
Lekarz w końcu się zgodził i poszli. Facet staje przed łóżeczkiem, podnosi kołderkę, patrzy a tam same oczy:
- Ti, ti, ti dziecinko - i macha przed tymi oczkami.
- Niech pan się nie trudzi, ono i tak nie widzi.
24 grudnia 2014 20:03 / 4 osobom podoba się ten post
Głos dziewczynki z podwórka w kierunku otwartego okna:
- Ałłłaaa! Mamo! Jasiu mi wsadził patyk do oka!
Głos ojca sprzed telewizora:
- Mama wyszła! A Jasiowi powiedz, że jak zrobi to po raz drugi, to już na niego więcej nie spojrzysz!
24 grudnia 2014 20:04
Impala

To fajne jest:
Facetowi miało urodzić się dziecko. Przyszedł do szpitala i rozmawia z lekarzem. Lekarz mówi:
- Mam dla pana smutną wiadomość. Pana dziecko nie ma rączek.
- Trudno, ale chciałbym je zobaczyć.
- No, ale ono nie ma też nóżek.
- Nie szkodzi, chcę je zobaczyć.
- Ale nawet nie wiemy jakiej jest płci.
- Nie szkodzi, chcę do dziecka.
Lekarz w końcu się zgodził i poszli. Facet staje przed łóżeczkiem, podnosi kołderkę, patrzy a tam same oczy:
- Ti, ti, ti dziecinko - i macha przed tymi oczkami.
- Niech pan się nie trudzi, ono i tak nie widzi.

to taka opowiesc wigilijna ???? ha ha
25 grudnia 2014 06:51 / 3 osobom podoba się ten post
Hej smutasy niedospane-czy to nie czas wstawać?Gdzie wasz dobry humor,gdzie chęć do życia,gdzie radość dnia powszedniego?
może to was rozweseli?

Co mówi bombka do bombki?
Chyba nas powieszą.

Żona woła męża i mówi do niego:
- mężu kupiłam pół litra wódki, wkładam ją do lodówki i ma tam być do Bożego Narodzenia. Zrozumiano?
Mąż:
- no tak.
Po chwili opuszcza spodnie do kolan i mówi do żony:
- widzisz? Wisi i będzie wisieć do ósmego marca!

Pewnego Bożego Narodzenia, bardzo dawno temu, Święty Mikołaj przygotowywał się do swojej corocznej podroży. Jednak wszędzie piętrzyły się problemy...
Czterech z jego elfów zachorowało, a zastępcy nie produkowali zabawek tak szybko jak elfy, więc Mikołaj zaczął podejrzewać, że może nie zdążyć... Następnie pani Mikołajowa oświadczyła mu, że jej Mama ma zamiar wkrótce ich odwiedzić, co bardzo zdenerwowało Mikołaja. Na domiar złego, kiedy poszedł zaprzęgać renifery, okazało się, że trzy z nich są w zaawansowanej ciąży, a dwa inne przeskoczyły przez płot i zwiały Bóg jeden wie dokąd. Mikołaj zdenerwował się jeszcze bardziej ... Kiedy zaczął pakować sanie, jedna z płóz złamała się. Worek runął na ziemię, a zabawki rozsypały się dookoła. Wkurzony Mikołaj postanowił wrócić do domu na kawę i szklaneczkę whisky. Kiedy jednak otworzył barek, okazało się, ze elfy ukryły cały alkohol i nic nie było do wypicia... Roztrzęsiony Mikołaj upuścił dzbanek do kawy, który roztrzaskał się na kawałeczki na podłodze w kuchni. Poszedł wiec po szczotkę, ale okazało się, ze myszy zjadły włosie, z którego była zrobiona... I właśnie wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi... Mikołaj poszedł otworzyć. Za drzwiami stał mały aniołek z piękną, wielką choinką. Aniołek radośnie zawołał:
-Wesołych Świąt, Mikołaju! Czyż nie piękny mamy dziś dzień?
Przyniosłem dla Ciebie choinkę. Prawda, że jest wspaniała? Gdzie chciałbyś, żebym ją wsadził?
I stąd wzięła się tradycja aniołka na czubku choinki..
25 grudnia 2014 08:01 / 3 osobom podoba się ten post
Zamęczę was chyba-ale powstrzymać się nie potrafie:

Zbliża się Boże Narodzenie, więc mama Jasia postanowiła mu kupić misia.
Na drugi dzień wchodzi do pokoju, a tam Jaś się nad nim znęca i mama mówi:
- Jasiu nie znęcaj się tak nad nim, bo miś będzie płakał
- Nie będzie płakał, bo mu już wyrwałem oczka!
25 grudnia 2014 20:31 / 3 osobom podoba się ten post
Pewna pani wybrała się do Afryki na safari i zabrała ze sobą swojego pupila - pudelka. W trakcie wyprawy piesek wypadł z jeepa, czego nikt nie zauważył. Biegł za samochodem, biegł, biegł... ale nie dogonił. Nagle słyszy gdzieś za sobą szelest i kątem oka dostrzega zbliżającego się lamparta. Zadrżał ze strachu, przed oczami przeleciało mu całe życie. Wtem jednak patrzy, a kawałek dalej w trawie leżą jakieś poobgryzane szczątki.
"Może nie wszystko stracone" - myśli pudelek i dopada do padliny. Lampart wyłazi z krzaków, patrzy - a tam jakiś dziwaczny mały stwór coś zajada, ciamka, mlaska. Lampart już - już ma na niego skoczyć, ale słyszy jak stwór mruczy do siebie: "Mmmm... jaki smaczny ten lampart... rarytas... mięsko palce lizać... a kosteczki - co za rozkosz...".
Lampart przeraził się i dał nura w krzaki. "Całe szczęście, że mnie nie widział ten mały diabeł, bo zeżarłby mnie jak dwa razy dwa" - myśli uciekając. Pudelek odetchnął, ale zauważył, że na drzewie siedzi małpa, która najwyraźniej obserwowała całą sytuację, bo minę ma zdziwioną. Nagle małpa puszcza się biegiem za lampartem i wrzeszczy. "Oj, niedobrze" - myśli pudelek. "Ta cholerna małpa wszystko mu wygada. Co robić?"
Małpa faktycznie dopada lamparta i opowiada mu, jak to został wystrychnięty na dudka. Lampart wnerwił się strasznie. Kazał małpie wsiąść mu na grzbiet i wrócić ze sobą na polankę, żeby była świadkiem tego, jak rozprawi się z tym stworem. Wracają, patrzą, a tam pudelek rozwalony na grzbiecie, dłubie w zębach pazurem i gada do siebie: "Gdzie do cholery ta małpa? Wysłałem ją po kolejnego lamparta, a ta cholera, nie wraca i nie wraca..."
25 grudnia 2014 20:47 / 4 osobom podoba się ten post
Budzi się Stefan rano. Obmacuje dłonią pościel z prawej strony. Pusto. Obmacuje z lewej... Też pusto. Podnosi kołdrę, zagląda pod nią i mówi:
-I co k*rwa stoisz. Czekasz na kogoś?
25 grudnia 2014 20:50 / 3 osobom podoba się ten post
Facet zjeżdża na pobocze ,staje pod krzaczkiem,rozpina rozporek,spogląda w dół i mówi-widzisz!jak ty chcesz to ja zawsze staję!!!!
25 grudnia 2014 21:02 / 1 osobie podoba się ten post
Przychodzi malutka dziewczynka do sklepu zoologicznego i mówi:
- Poplose tego blązowego klulicka.
- A ten biały nie ładniejszy?
- Plose pana mojego pytona to wali jakiego on będzie kololu.
25 grudnia 2014 21:35 / 3 osobom podoba się ten post
Pokłóciły się okrutnie członki ciała. No bo kto niby ma być szefem?
- Toż jasnym jest, że ja - burknął mózg - to ja tu myślę i wszystko kontroluję.
- Bzdura! - zaprotestowały ręce - my tu robimy najwięcej - zarabiamy na wasze utrzymanie.
- Ech - westchnęły nogi - to nasza rola rządzić, to my decydujemy jaki kierunek obrać i dążyć w słusznym kierunku.
- My - odparły oczy - myśmy szefami - my wszystko widzimy i naprawdę nic nam nie umyka.
- Bzdura - odparł żołądek - to ja tu rządzę, wytwarzam wam wszystkim energię, ciężko pracuję i trawię. Beze mnie zginiecie...
- JA BĘDĘ SZEFEM - nagle odezwał się milczący dotąd tyłek - I JUŻ. Śmiech ogólny, no całe ciało się nie może pozbierać.
- DOBRA - odpowiedział tyłek - jak tak, to STRAJK. I przestał robić cokolwiek.
Minęło kilka godzin.
Mózg dostał gorączki, ręce się powykrzywiały, nogi zgięły się w kolanach, oczy wyszły na wierzch, żołądek wzdęło i spuchł z wysiłku Szybko zawarto porozumienie. Szefem został tyłek.
I tak to już jest drodzy moi.
Szefem może zostać tylko ten, co gówno robi.