Ewciu, całkiem możliwe :-). Chociaż ja się staram nie przejmować, ale ...... no właśnie
Kolejna sytuacja, też z dnia dzisiajeszego. Zasypuję Was dzisiaj nimi :-)
Sąsiadka Babci miała dzisiaj urodziny - 85 lat, Poszłyśmy jej złożyć życzenia. Podchodzimy do drzwi, Babcia wyciąga klucze i otwiera,Zapytałam czy nie warto najpierw chociaż zadzwonić. Babcia wzruszyła ramionami i weszłyśmy. Jubilatka okazała się bardzo miłą staruszką i wszystko przebiegało miło, do czasu, kiedy wspomniała, że był u niej ogrodnik. Nie przypuszczałam, że to urośnie do takich problemów. Babcia oburzona i to strasznie. Jakim cudem mógł do tej pani przyjść ogrodnik w pierwszej kolejności, jak to do Niej powinien, bo to Ona ma pieniądze.Tamta pani zaczęła się tłumaczyć, że przecież ona o tym nie decydowała, to syn Babci załatwił jej ogrodnika. Babcia aż czerwona z nerwów na buzi - To nie mógł być Jej syn, to ta kanalia (synowa) musiała wymyślić , Jej na złość. Wszyscy wiedzą, że do Niej musi ogrodnik przyjść jako pierwszy. Jak wychodziłyśmy, w dość ponurej atmosferze, to tamta pani zatrzymała mnie za rękę i powiedziała, że wie, ze nie mam lekko. Uśmiechnęła się i cieplej mi się zrobiło :-).
Babcia ma mnóstwo znajomych, wielu z nich nie żyje, ale i tak średnio raz w tygodniu ktoś ma urodziny i tak chodzimy po domach. W ostatnią niedzielę ojciec tej "kanalii" miał urodziny i wszystko było zorganizowane w restauracji (pisałam o tym). Babcia powiedziała, że po imprezie jubilat zadzwonił i podziękował Jej za prezent, ale to nic dziwnego, bo dała 100 Euro, bo przecież musiała tyle dać, bo i ja byłam. Powiedziałam, ze ja chętnie zrobiłabym sobie w tym czasie trochę wolnego i wcale nie musi mnie ciągać ze sobą .
Zresztą wpadła na genialny pomysł. Widziała, ze haftuję. Zrobiłam 4 serwetki i robię kolejne. Wymysliła, że mogę dawać serwetkę w prezencie. Powiedziałam, że co najwyżej, to ja mogę taką serwetkę sprzedać, a nie oddać , a zresztą Ona ma tylu znajomych, że nie nadążyłabym wyszywać.....