Też masz rację - tam szkatułki leżą otwarte i nic mi do tego bo nie są w "moim" mieszkaniu. Tu mam jasność... Mam tam wolną rękę i dużo swobody, a mieszkanie zastałam puste, swieżo odmalowane... Brakowało mi lampki nocnej, koszyczka ma moje wełny, stołka bo nie sięgam na wyższe kondygnacje (150 cm w kapeluszu). Wiele z tego jest na strychu i w piwnicach do których mam swobodny dostęp i wolną rękę... Tym ludziom zależy żebym się u nich czuła dobrze ... Przekładam też rzeczy, których nie potrzebuję i wynoszę do mojej kanciapki.... Nie potrzebuję mieć trzech żelazek (w tym jedno zepsute) i maszyny do szycia na szafie w sypialni. Otwieram wszystkie szafy bo zwyczajnie sprzątam... Nie cierpię pająków, a tam jest ich sporo. Zaglądam w każdy kąt i do każdej szafy i nie czuję się z tym głupio - postępuję tak jakbym była we własnym mieszkaniu. Nie cierpię brudnych kątów i kurzu na półkach. Zawsze tak robię ... Dokładnie poznaję dom lub mieszkanie ... Muszę wiedzieć w czym się poruszam. Tu mam do czynienia też z osobą sprawną umysłowo, więc jej garderoba i toaletka mnie nie obchodzą...., ale jak byłam sam na sam z AL czy demencją znałam też i te tabu. Pierwszy pacjęt wysadził mi kotłownie, poszły na szczęście tylko pompy i woda zaczęła zalewać piwnicę. Gdybym nie poruszała się po całym domu pewnie zauważyłabym to w momencie gdybym miała już nogi mokre. Tak też poznaję moich PDP jak znam ich "historię" - właśnie oglądając dokładnie ich dom i mieszkanie - wiem wtedy dokładnie czego mogę się spodziewać i na co mam uważać.)))))