17 lutego 2014 16:58 / 2 osobom podoba się ten post
robert72Odpadło kilka osób po rozmowie.Były pytania ,które powtarzały się co jakis czas ale w innych konfiguracjach.Pytania jaksobie radze ze stresem, jak sobie radzę z tęsknotą, jak się zachowam w sytuacjach kiedy pacjent zemdleje, straci przytomnośc,itd.Były tezczy pije pan/pani alkohol.Czy na urodzinach spozywa pan/i alkohol.Czy lubi pan/i piwo, czy pije pan/i do obiadu itd.Podchwytliwe ale przemyślane pytania.Pytano o zycie prywatne,przeszłośc.Pełen profesjonalizm,który miał za zadanie odpowiedziec , kto z kandydatów kwalifikuje się do pracy. Tak jak w Niemczech,starając sie o pracę w opiece, w szpitalach, przechodzisz test.Mozesz miec super referencje ale jak testu nie przejdziesz to niciz pracy.mamy doczynienia z ludxmi, bierzemy odpowiedzialność za nich, bow większości sa schorowani, nieporadni i to My współżyjemy z nimi na co dzień.I tak jak My funkcjonujemy tak i nasi podopieczni również.
To bardzo ciekawe.........aż mnie język swierzbi zapytać, co to za firma polska czy niemiecka?
A ja myślę, że firmy specjalnie nie organizują takich testów, bo już na przedbiegach musialyby połowę osób wysłać do domu.
Przed chwilą w myślach podliczylam mój opiekunkowy staż, ponad 18 miesięcy..........podopiecznych 7, w tym 8 miesięcy u jednej rodziny (wszystko z przerwami oczywiście), łącznie już 3 rok *kariery*.
Dopiero od niedawna nauczyłam się radzić z tęsknotą. ta praca nauczyła mnie opanowania, chłodnej kalkulacji, częściej niż kiedykolwiek wcześniej w moim życiu podejmowania szybkich decyzji, przemysleń, co mam odpowiedzieć, ale na już..........
Dziś dzwoni córka mojej pdp i mówi do mnie, ze z chęcią chciałaby, żebym została tu na zawsze. Wiecie, co jej odpowiedziałam? Że tę pracę można dobrze wykonywac tylko i wyłącznie wtedy, gdy ma się wlasne życie osobiste. Bo ja nie zyję dla ludzi, którymi się opiekuję, tylko z tego co zarobię. jesli uda mi się wszystko pomyslnie w domu załatwić, zadzwonię...........
To duża róznica pracować określoną ilość godzin i wracać do domu, niż być na skinienie jednej czy dwóch osób przez całą dobę. To duża różnica pracować we własnym kraju czy w obcym . No i niestety największa to to, że my po prostu kompletnie nie jesteśmy przygotowywani do wykonywania tego zawodu. Parę godzin kursu......eh szkoda mówić.
Często rozmawiam tutaj z ludźmi z Pflegedienst. Wszyscy są Niemcami. Wszyscy mi powiedzieli, że ich zawód jest kompletnie niedoceniany, a wręcz wysmiewany. To ludzie w przedziale wiekowym 26 _ 55. Pytałam się. Wszyscy mi powiedzieli, ze niemieckie społeczeństwo w tak zastraszającym tempie się zestarzało, że sami nie potrafią zrozumieć tego pomiatania czy to ich, czy to nas obcokrajowców. Bo sytuacja powoli wymknęła się z pod kontroli.....
Nie wiem, może trafiam na dziwnych ludzi, moze sama jestem dziwna, moze moje myśli są jakieś inne.Może czytam za dużo głupot.....Zawsze przyznawałam się, że robię to dla pieniędzy i myślę, że wiele osób po cichu przyzna mi rację, że gdyby nie ta kasa, to by mnie już dawno tytaj nie bylo..........
Sama się uczę radzic w tej pracy, i pewnie dalej uczyć sie będę, i pewnie jeszcze mnóstwo błędów popełnię.............Nie umiem odpowiedzieć, czy zdałabym ten test. Ja jestem w gronie tych szczęśliwców z dobrym niemieckim, z referencjami, z dużym doświadczeniem.........No i co z tego?