Dzieki za wypowiedzi tak się tylko spytałam .A rodzina tzn. syn mimo że był bardzo zadowolony z mojej opieki nad mamą
tego nie zaproponował ,no ale ja byłam tylko 5 tyg.
Pozdrawiam wszystkich -jak dobrze Was !!! mieć!!!!
Dzieki za wypowiedzi tak się tylko spytałam .A rodzina tzn. syn mimo że był bardzo zadowolony z mojej opieki nad mamą
tego nie zaproponował ,no ale ja byłam tylko 5 tyg.
Pozdrawiam wszystkich -jak dobrze Was !!! mieć!!!!
Moja cudna podopieczna od poniedziałku w szpitalu. Wczoraj z jej córką i jej mężem spędziliśmy 3 godziny przy kawie i ciastku. Umyłam jej twarz, nakremowałam, pocwiczyłysmy trochę. Spacerowalismy i cieszylismy się że z jej zdrowiem lepiej , i że w środę wraca do domu a ja, że koniec ze sprzątaniem i noszeniem siatek tylko normalne opiekunkowe obowiązki. O 3 w nocy obudziło mnie wołanie... rano zadzwonili ze szpitala, że podopieczna umarła we śnie. Jej sąsiadka z sali mówiła ze wolała całą noc mnie i córki. A później mówiła ze przyszedł jej zmarły kilka lat temu mąż. To mój pierwszy zgon podopiecznego i nie wiem czy zjeżdżać czy jechać na nowy dom. Rodzina przeżywa swoją prywatną tragedię mając dodatkowo mnie na głowie. Firma o wszystkim wie. Jutro postanowimy co będzie dalej...
a dziś taka piękny sloneczna niedziela...
Moja cudna podopieczna od poniedziałku w szpitalu. Wczoraj z jej córką i jej mężem spędziliśmy 3 godziny przy kawie i ciastku. Umyłam jej twarz, nakremowałam, pocwiczyłysmy trochę. Spacerowalismy i cieszylismy się że z jej zdrowiem lepiej , i że w środę wraca do domu a ja, że koniec ze sprzątaniem i noszeniem siatek tylko normalne opiekunkowe obowiązki. O 3 w nocy obudziło mnie wołanie... rano zadzwonili ze szpitala, że podopieczna umarła we śnie. Jej sąsiadka z sali mówiła ze wolała całą noc mnie i córki. A później mówiła ze przyszedł jej zmarły kilka lat temu mąż. To mój pierwszy zgon podopiecznego i nie wiem czy zjeżdżać czy jechać na nowy dom. Rodzina przeżywa swoją prywatną tragedię mając dodatkowo mnie na głowie. Firma o wszystkim wie. Jutro postanowimy co będzie dalej...
a dziś taka piękny sloneczna niedziela...
Moja cudna podopieczna od poniedziałku w szpitalu. Wczoraj z jej córką i jej mężem spędziliśmy 3 godziny przy kawie i ciastku. Umyłam jej twarz, nakremowałam, pocwiczyłysmy trochę. Spacerowalismy i cieszylismy się że z jej zdrowiem lepiej , i że w środę wraca do domu a ja, że koniec ze sprzątaniem i noszeniem siatek tylko normalne opiekunkowe obowiązki. O 3 w nocy obudziło mnie wołanie... rano zadzwonili ze szpitala, że podopieczna umarła we śnie. Jej sąsiadka z sali mówiła ze wolała całą noc mnie i córki. A później mówiła ze przyszedł jej zmarły kilka lat temu mąż. To mój pierwszy zgon podopiecznego i nie wiem czy zjeżdżać czy jechać na nowy dom. Rodzina przeżywa swoją prywatną tragedię mając dodatkowo mnie na głowie. Firma o wszystkim wie. Jutro postanowimy co będzie dalej...
a dziś taka piękny sloneczna niedziela...
Moja cudna podopieczna od poniedziałku w szpitalu. Wczoraj z jej córką i jej mężem spędziliśmy 3 godziny przy kawie i ciastku. Umyłam jej twarz, nakremowałam, pocwiczyłysmy trochę. Spacerowalismy i cieszylismy się że z jej zdrowiem lepiej , i że w środę wraca do domu a ja, że koniec ze sprzątaniem i noszeniem siatek tylko normalne opiekunkowe obowiązki. O 3 w nocy obudziło mnie wołanie... rano zadzwonili ze szpitala, że podopieczna umarła we śnie. Jej sąsiadka z sali mówiła ze wolała całą noc mnie i córki. A później mówiła ze przyszedł jej zmarły kilka lat temu mąż. To mój pierwszy zgon podopiecznego i nie wiem czy zjeżdżać czy jechać na nowy dom. Rodzina przeżywa swoją prywatną tragedię mając dodatkowo mnie na głowie. Firma o wszystkim wie. Jutro postanowimy co będzie dalej...
a dziś taka piękny sloneczna niedziela...
W mojej obecności zmarły dwie PDP. Z pierwszą byłam bardzo związana i mimo, że proponowano mi, żebym została (zajmowałam się wtedy dwiema paniami i mogłam zostać z tą drugą), odeszłam. Byłam u niej kilka lat i czułam, że muszę odejść, zmienić otoczenie i ludzi.
Druga PDP zmarła po moim półtoramiesięcznym pobycie u niej. Mogłam wskoczyć na inne miejsce, ale wiedziałam, że muszę pojechać do domu i przetrawić tę śmierć, bo nie było to łatwe odchodzenie.
Uważam, że po śmierci PDP trzeba dać sobie czas na psychiczne odsapnięcie, zdystansowanie się i nawet krótki powrót do najbliższych.
Moja pdp zmarła 30.05. Byłam u niej ponad rok. Była wspaniałą, ciepłą osobą. Bardzo wiele się od niej nauczyłam. Umierała ponad miesiąc. Nie byłam z nią do samego końca. Zjechałam do domu na dziesięć dni przed jej śmiercią, tak zażyczyła sobie rodzina.Szczerze mówiąc, może to zabrzmi okrutnie ale dla mnie tak lepiej się stało. Niestety w tej pracy tak jest. Jest to smutne ale musimy być na to przygotowani. Lepiej nie będzie. Towarzyszymy tym ludziom w ich ostatnich latach, miesiącach, dniach czy też godzinach życia. Ja też się zastanawiałam nad tym czy zjechać do domu czy też pozosatać w de na innym kontrakcie. W końcu zjechałam na trochę do kraju i była to dobra decyzja. Byłam w domu zaledwie 6 dni ale zawsze to lepsze niż nic.
Moja cudna podopieczna od poniedziałku w szpitalu. Wczoraj z jej córką i jej mężem spędziliśmy 3 godziny przy kawie i ciastku. Umyłam jej twarz, nakremowałam, pocwiczyłysmy trochę. Spacerowalismy i cieszylismy się że z jej zdrowiem lepiej , i że w środę wraca do domu a ja, że koniec ze sprzątaniem i noszeniem siatek tylko normalne opiekunkowe obowiązki. O 3 w nocy obudziło mnie wołanie... rano zadzwonili ze szpitala, że podopieczna umarła we śnie. Jej sąsiadka z sali mówiła ze wolała całą noc mnie i córki. A później mówiła ze przyszedł jej zmarły kilka lat temu mąż. To mój pierwszy zgon podopiecznego i nie wiem czy zjeżdżać czy jechać na nowy dom. Rodzina przeżywa swoją prywatną tragedię mając dodatkowo mnie na głowie. Firma o wszystkim wie. Jutro postanowimy co będzie dalej...
a dziś taka piękny sloneczna niedziela...
Wiem,ze temat katastroficzny jednak chciałbym abyscie opisali swoje doswiadczenia w tej sytuacji.Wszyscy mamy swiadomość,że może nas to spotkać.Człowiek nie świnia i przeciez przyzwyczaja sie do osoby która się zajmuje.Napiszcie jak to wyglada ze strony rodziny,czy sa przyjete jakies zachowania.Jak wyglada w niemczech sam pogrzeb.Jesli macie takie przykre doswiadczenia i możecie cos doradzi to prosze o wpisy
dlatego wlasnie mowie ze raczej kazda z nas to czeka predzej czy pozniej :(