Dziennik Zosi #1

23 września 2013 17:44
kasia63

Pisałam juz o tym-bardzo Was dziewczyny proszę-"osobiste wycieczki"dotyczącej wyznawanej wiary i podejscia do niej w kontekscie pracy,czy w ogóle - NIE!!!!
Z dziennika wynika,że Zosia jest gorliwą katoliczką.A że wiara przegrywa czasem, z tym, z czym przyszło jej się zmierzyć...to chyba ludzkie i naturalne ,tak mi sie zdaje. Upubliczniajac dziennik na forum mogła go w temacie religii skorygować -nie zrobiła tego i to właśnie komentując wypada uszanować!!!!
Dla jasności - ja jestem niewierząca.

Masz rację Kasiu, zareagowalam tylko na ogólny obraz wierzących, jakby osoby wierzące musiały schodzic do katakumb prawie, nawet w mailu do Zofiji nie pozwolilam sobie na ocene postawy moralnej
23 września 2013 18:08 / 2 osobom podoba się ten post
Smagana wichrem nie broni Zofii tylko uprzedza.Ja jestem zdania,że czy ktos wierzy w boga,krasnoludki czy drzewo na polu albo nie wierzy to jego sprawa - jeśli chce,nie boi sie ,nie wstydzi przyznaje się do tego -jak Zofia w dziennikach.Nie musi się to wszystkim podobać ale wg mnie/bardzo subiektywnie/wciąż są na tym wiecie tematy tabu ,których nie powinno sie dotykać - tym bardziej ,że  jak śmiem sądzić -żadna z nas tutaj nie jest choćby bez małego grzeszku wobec podopiecznych.....Ja bym się skupiła raczej na komentarzach merytorycznych..
23 września 2013 18:11 / 6 osobom podoba się ten post
Dziewczyny proszę o spokój. Ja już wcześniej wyczułam nieprzychylność niektórych postów właśnie w związku z odniesieniem do wiary katolickiej w moim dzienniku. Zdaję sobie z tego sprawę. Nikomu nie narzucam swoich poglądów, a jedynie przestawiam swoje przeżycia. Boga się nie wyprę w myśl "poprawności" i nie mam zamiaru ukrywać się z tym. Faktycznie jestem gorliwą katoliczką, w Bogu odnalazłam sens istnienia, a nie od zawsze tak było i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Tak więc zamieszczam swój dziennik bez korekty religijnej, bo moje pisanie jest: tak-tak; nie-nie.
Ściskam Was z miłoscią wszystkie.
23 września 2013 18:15 / 1 osobie podoba się ten post
kasia63

Smagana wichrem nie broni Zofii tylko uprzedza.Ja jestem zdania,że czy ktos wierzy w boga,krasnoludki czy drzewo na polu albo nie wierzy to jego sprawa - jeśli chce,nie boi sie ,nie wstydzi przyznaje się do tego -jak Zofia w dziennikach.Nie musi się to wszystkim podobać ale wg mnie/bardzo subiektywnie/wciąż są na tym wiecie tematy tabu ,których nie powinno sie dotykać - tym bardziej ,że  jak śmiem sądzić -żadna z nas tutaj nie jest choćby bez małego grzeszku wobec podopiecznych.....Ja bym się skupiła raczej na komentarzach merytorycznych..

Kasiu63... Smagana pod moim postem umiescila swoja wypowiedz... stad moja reakcja...
23 września 2013 19:21 / 1 osobie podoba się ten post
Zofija

Dziewczyny proszę o spokój. Ja już wcześniej wyczułam nieprzychylność niektórych postów właśnie w związku z odniesieniem do wiary katolickiej w moim dzienniku. Zdaję sobie z tego sprawę. Nikomu nie narzucam swoich poglądów, a jedynie przestawiam swoje przeżycia. Boga się nie wyprę w myśl "poprawności" i nie mam zamiaru ukrywać się z tym. Faktycznie jestem gorliwą katoliczką, w Bogu odnalazłam sens istnienia, a nie od zawsze tak było i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. Tak więc zamieszczam swój dziennik bez korekty religijnej, bo moje pisanie jest: tak-tak; nie-nie.
Ściskam Was z miłoscią wszystkie.

"W Bogu znalazłam sens istnienia"cos w tym rzeczywiscie jest.Mialam w zyciu okresy odchodzenia od,moze ogolniej nazwie,wiary i powrotow.Moj znajomy twierdzi,ze chodzi o to,ze lepiej czujemy sie wtedy gdy nalezymy do jakiejs wspolnoty,grupy ludzi myslacych podobnie,wg podobnych zasad.Moze to tak funkcjonuje,tego nie wiem,nie jestem tak madra ale za to wiem,ze jesli jestem praktykujaca czescia Kosciola czuje sie silniejsza wewnetrznie i niech tak zostanie,jest ok:)
23 września 2013 20:02 / 10 osobom podoba się ten post
Wiara lub jej brak jest bardzo osobistą sprawą każdego człowieka . Kontakt z Bogiem ma u każdego człowieka inną formę .Jeden czuje potrzebę głośnego mówienia o tym - i dobrze , widocznie taka forma jest mu bliska . Wiara tego , który swoje przemyślenia zachowuje dla siebie wcale nie musi być mniejsza ,on tak to po prostu odczuwa .Dobrego człowieka - chrześcijanina czy niewierzacego poznaje się po jego czynach i tym , co nosi w sercu .A nikt tu nikogo za głęboką wiarę , jej brak , mówienie o tym bądź niemówienie nie będzie atakował .Ani nie robił tego w przeszłości - a jestem już trochę na tym forum . Zatem żyjmy i dajmy żyć innym - na ich sposób.
23 września 2013 20:30 / 2 osobom podoba się ten post
MeryKy

Moim skromnym zdaniem wiele problemów na wyjeździe jest spowodowane głownie tym, że wkraczamy w okres jak ja to nazywam "menelpauza" :))))).
Często właśnie w wieku przekwitania wybieramy się po raz pierwszy do pracy jako opiekunka. Drażliwość i huśtawka nastrojów powoduje, że powstaje mieszanka wybuchowa. Wystarczy jedna maleńka iskra i się wybucha. BuM!!!!!!
 

Jest to jeszcze jeden punkt widzenia... i na pewno ma wpływ na nas, ale nie sądze aby miał wplyw na nasze relacje z podopiecznym..., na to ile jesteśmy w stanie wytrzymac tak..., ale na to jak zorganizujemy się i nasze stosunki z podopiecznym nie... Nie jadę do Niemiec żeby cos wytrzymać za wszelką cenę.. Nie daję rady... w tył zwrot ...))))
23 września 2013 20:35
nowadanuta

Jest to jeszcze jeden punkt widzenia... i na pewno ma wpływ na nas, ale nie sądze aby miał wplyw na nasze relacje z podopiecznym..., na to ile jesteśmy w stanie wytrzymac tak..., ale na to jak zorganizujemy się i nasze stosunki z podopiecznym nie... Nie jadę do Niemiec żeby cos wytrzymać za wszelką cenę.. Nie daję rady... w tył zwrot ...))))

Ale kredyt, ale wakacje się kończą, potrzeby finansowe rosną, ile opiekunek pracuje pod taka presją? A jak sie na to nałożą problemy z chorym podopiecznym?
23 września 2013 20:46 / 2 osobom podoba się ten post
nowadanuta

Jest to jeszcze jeden punkt widzenia... i na pewno ma wpływ na nas, ale nie sądze aby miał wplyw na nasze relacje z podopiecznym..., na to ile jesteśmy w stanie wytrzymac tak..., ale na to jak zorganizujemy się i nasze stosunki z podopiecznym nie... Nie jadę do Niemiec żeby cos wytrzymać za wszelką cenę.. Nie daję rady... w tył zwrot ...))))

Masz rację nie dajmy się zwariować,a pozatem nie za wszelka ceną zdrowie jest ważniejsze,przecież jak nie podniosę dziadka który waży 100kg i jest bezwładny,no to chyba nie ma takiej mocy żebym to zrobiła,więc co miałam próbować i wrócić do domu na lawecie,poprostu przeprosiłam i zrezygnowałam
23 września 2013 20:54 / 3 osobom podoba się ten post
dorotee

Ale kredyt, ale wakacje się kończą, potrzeby finansowe rosną, ile opiekunek pracuje pod taka presją? A jak sie na to nałożą problemy z chorym podopiecznym?

Dorotee - to jest jakaś prawda... Znam łażenie po lombardach.... Nie rzuciłam się na wyjazd do Niemiec... wpierw się wzmocniłam... nie sądzę, abym dała radę wcześniej... Nie mogę opiekować się kimś jak tak naprawdę sama potrzebuję opieki... Jak możesz wpływać na cudze życie jak z własnym nie dajesz sobie rady...? Teraz też poszłam się uczyć (a mogłam "robić pieniądze") bo uznałam, że czegos mi brakuje...))))
23 września 2013 22:23
No właśnie o tym mówiłam... co Was tak uwiera,że się tak się wkurzają  niektóre osoby i stają się złośliwe i nieprzyjemne???ale koniec tematu z mojej strony.Nie będę toczyć bitew o słowa.Pozdrawiam.
23 września 2013 22:30 / 2 osobom podoba się ten post
Obiecalam sobie, ze do konca pamietnika nie bede go komentowac i tak zostanie. Chce tylko powiedziec, ze na forum kazdy moze mowic co chce, wylaczmy jednak z dyskusji tematy wiary lub jej braku. Mowie o dyskusji, a nie o pamietniku. Pamietnik jest, jaki jest, co nie znaczy, ze jestem wobec tych zapiskow bezkrytyczna, zobacze, co z tego wyniknie.
23 września 2013 22:33 / 3 osobom podoba się ten post
Wiecie dyskusja zeszła na takie tory, że mnie się już nie chce nawet na forum zaglądać. Fajnie ,że martwicie się o podopiecznych ( ja też) ale nie widzę powodu dlaczego opiekunki powinny pracować w ekstremalnych warunkach? Dlatego, że chory porusza się jak we mgle, trzeba zniszczyć opiekunkę i doprowadzić do takiego samego zdrowia jak Ci którymi się opiekuje? A gdzie tu miejsce na uczucia wobec bliźniego, wobec opiekunki właśnie? Która niejednokrotnie musi dźwigać ponad miarę, nie dosypia i nie dojada, w imię czego musi się dostosować? Nie jeść, nie myć się, nie spać itd. Bo co bo się nie nadaje, bo trzeba w tył zwrot. Może to rodzina PDP powinna się zastanowić. Bo często nie daje tabletek bo mają działania uboczne, bo można się uzależnić. I tak nasze dziewczyny latają obok podopiecznych, którzy z niczego nie zdają sobie sprawy i doprowadzają jeszcze zdrowe osoby do chorób. Dlaczego rodzina się nie zajmie jak to takie proste. Bo co bo pracują? Nieprawda, nie wszyscy pracują, ale nie chcą tego robić.... I żeby nie było że jestem bez serca ze się nie nadaje itd. Ja swój zawód wybrałam już w podstawówce i poszłam do LM!
23 września 2013 22:36 / 3 osobom podoba się ten post
Dla mnie wiara , czy tego typu wyznawane poglądy, jest tematem całkowitego tabu... I jest to jedyne tabu, które będę szanować na tym forum... Nie jestem w stanie dyskutować na te tematy nie wsadzając jednocześnie kija głęboko w mrowisko... Nauczyłam się siedzieć przy jednym stole z różnowiercami i różnowyznawcami, i puki co jest to jedyne rozwiązanie... Każdy dojrzewa do swoich poglądów i wyznaje to do czego dojrzał... I niech tak zostanie...))))
23 września 2013 22:40 / 2 osobom podoba się ten post
MeryKy: Przepraszam, ten watek dotyczy konkretnej osoby. Ta osoba zadala sobie, nie wiem, moze musiala, kare w postaci pozostania w miejscu, ktore zdecydowanie Ja przerastalo.
A temat gnebionych, niedocenianych opiekunek przewijal sie juz tysiac razy na tym forum, wnioski prowadzily do jednego:
1/ pierwsze miejsce w 80% jest trudne, bo agencje wykorzystuja "nowicjuszki",
2/ zawsze istnieje mozliwosc zmiany miejsca pracy.
Ale to nie ten temat, to jest temat Zofiji.