Andrea - ja stosowałam dość extremalną metodę wychowawczą pozwalałam na wiele rzeczy ,na które moje kolezanki nie pozwalały i moje dzieci nie korzystały z tego pozwolenia ,bo jak wolno wszystko to jaka to atrakcja:) -z córka miałam szkolne kłopoty w gimnazjum ,przez chwilę ale poza tym nic:) Zostawiałam je same na 2 tyg i jechałam na urlop i nic się nie działo.Nie sprowadzały nikogo,brudem nie zarastały ,z głodu nie umarły:)Dziś to dwoje fajnych,dorosłych ,poukładanych ludzi:)Moja matka zabraniała mi i siostrze wszystkiego co nie tylko -wcale to dobre nie było choć nie rozrabiałysmy. Nie mozna wszystkich nastolatków wsadzac do jednego wora!Ile jest dzieciaków,niby pilnowanych czy nawet chowanych pod przysłowiowym kloszem a kłopoty są kolosalne.Ogladałam dziś "Salę samobójców" i uważam ,że to jest film własnie dla nas-rodziców!!!!Dziecko niby w pokoju obok a rodzice nic kompletnie o nim nie wiedzą!!!!Uważam,że kluczem do sukcesu wychowawczego jest rozmowa-zawsze kiedy dziecko tego potrzebuje!brak tematów tabu,znalezienie czasu dla dziecka nawet jesli "pada sie na dziób",to naprawde daje efekty.Spora część rodziców mysli ,ze jak zapyta co w szkole lub jak do tej szkoły nie wzywaja to jest ok.A tak często niestety nie jest.W razie problemów okazuje sie że nic o naszym dziecku nie wiemy,nie znamy jego znajomych,zainteresowań,poglądów...Więc rozmawiajmy ,jak najwiecej bo za moment nasz słodki maluch stanie sie nastolatkiem ,za następną dorośnie i już nie będzie nas potrzebował...