Dziękuję Ci Kasiu za odpowiedż.
Ja już jestem wstępnie zaakceptowana przez rodzinę,ale postanowili jeszcze ze mną porozmawiać przez telefon i tu jest pies pogrzebany.
No boję się tej rozmowy nieludzko.Przecież nie znam niemieckiego jak np. Wichurra i chciałabym ja tę rozmowę poprowadzić.Myślę od kilku godzin o co chciałabym zapytać,bo choroby podopiecznej już znam dokładnie.
A co jak ze strachu nic nie zrozumiem?
Na pewno opowiem im o sobie wyczerpująco,tak żeby nie musieli zadawać pytań...hi,hi
Czy tylko ja mam takiego pecha,że muszę tę rozmowę odbyć? Jak czytam to chyba tylko Andrea rozmawiała przez telefon z rodziną,ale ona jest biegła.
Nie wiem jak to wyjdzie,boję się ,że znowu nie wypali mi ta robota,a dłużej już nie mogę czekać.
Jakby ktoś miał ochotę coś mi podpowiedzieć będę ogromnie wdzięczna.