Przysięgam - JUTRO! Dzisiaj miałam bardzo ciężki dzień!
Pierwsze zderzenie z Niemcami,ich odmiennością,kulturą,obyczajowością,hierarchią wartości,nie mówiąc o języku, stanowiły dla mnie nie lada problem. Długo trwało,zanim przyzwyczaiłam się,że niemiecki mężczyzna nie przepuści mnie w drzwiach,nie podtrzyma płaszcza,żeby mi się go wygodniej ubrało,nie wstanie z krzesła,kiedy ja podchodzę do stolika,nie pocałuje mnie w rękę(to akurat jest dyskusyjna sprawa,ale jednak,zakorzeniona w mentalności Polek),nie sypnie jakimś,(nawet wyświechtanym) komplementem.
Co do Niemek,też długo nie mogłam przestać się dziwić ich \"praktyczności\" - lata osiemdziesiąte - wszystkie niemry w spodniach,zewo miniówek na ulicach,zero jakichkolwiek spódnic,sukienek,do dzisiaj jak w planie kupić sobie kieckę,to muszę czekać do kolejnego wyjazdu do Polski. Na ulicach przeważający kolorek ciuchów to - szary,szary-ciemny,szary-czarny,czarny,brązowo-bury,bury Buty - zero szpilek,obcasików,najpraktyczniejsze - klapki!.Nikt cię spontanicznie na kawę nie zaprosi,chociaż wszyscy się do siebie uprzejmie uśmiechają i miło gaworzą.Obiad - obowiązkowo - punkt 12.00. Potemm: Kaffee und Kuchen w gronie rodziny.(15.00).Dzieci i młodzież mówią do starszych - \"Ty\" i nikt się nie dziwi.Chociaż,jak płacisz w sklepie kartą,to obca pani ekspedientka żegnając cię,mówi:\" Auf wiedersehen - Frau Kowalski!\"- Bo zdążyła dojrzeć twoje nazwisko na karcie.
Tak sobie myślę - Sprawa się skończyła - umarła "śmiercią naturalną" - nikt nie komentuje,wiec, nikt nie czyta.
Dowidzeniasięzpaństwem!
Zamykam temat.