Noooo tak, z opiekunki i niewolnicy zeszło wam na prostytutki. Nie za daleki dryf forumowy? :D
Noooo tak, z opiekunki i niewolnicy zeszło wam na prostytutki. Nie za daleki dryf forumowy? :D
Hulaj dusza - piekla nie ma :)))))
Możesz napisać coś więcej, bo tak enigmatycznie zabrzmiałaś z tymi asami w rękawie? Twój post jest ważny, bo pokazuje, że warto obalać sterotypy w obydwie strony: nie tylko o Polakach mieszkających w Ukrainie, tam gdzie dróg i cywilizacji nie ma, ale i o zarozumiałacyh Niemcach, którzy mają się za lepszych od innych. Jednak kiedy piszesz tak ogólnikowo-to trudno mi to potraktować jako fakty.
Dla mnie temat ważny, bo sama się jeszcze z tym borykam-jak na prawdę postrzega mnie miła rodzina pdp. Ale...dochodzę do wniosku, że nie ma sensu tego rozkładać na części, nie ma sensu wchodzić w czyjąś głowę i zgadywać- to do nikąd nie prowadzi, a nakręcić można się nieźle. Jak mnie postrzegają Niemcy? Od dziś pracuje nad podejściem: to ich sprawa. Jak siebie postrzegam ja?: to ważne i na tym się skupiam. Moim zdaniem warto skupić się nad tym jak postrzegają Polacy samych siebie- bo to jest coś na co mamy wpływ. Moim zdaniem jesteśmy bardzo zakompleksionym narodem, lubimy też przywoływać zwycięskie momenty z historii z przed kilku stuleci zamiast skupić się byśmy mieli takie i dziś. Generalizując:jesteśmy spontaniczni i bardziej naturalni niż germańskie narody, co ma swoje dobre i złe strony. Dobre, bo w bliskich relacjach to bardzo pomaga budować głębokie więzi, przyszkadza, bo jako naród mamy słomiany zapał, żyjemy zazwyczaj chwilą obecną i jesteśmy egocentryczni (jak najwięcej dla siebie-naród nie ważny- w przypadku polityków) dlatego, moim zdaniem, jako kraj radzimy sobie gorzej od Niemiec. Nasz brak powściągliwości daje też negatywne skutki w kontaktach pracownik-petent- iluż z nas zetknęło się z niemiłą "panią" z okienka?? To, że pani ma czelność odreagować swoje problemy na kliencie też nie wzięło się z nikąd- o co Słowianka będzie sobie folgować- co w duszy to i na języku! Tutaj moglibyśmy się sporo od Niemców czy grzecznych aż do przesady Anglików nauczyć. Zżmamy się na ich układność, ale moim zdaniem, w oficjlnych kontaktach to jest bardzo potrzebne, bo ja na prawdę nie chcę wiedzieć o problemach pani z okienka, a tym bardziej służyć tej pani za worek treningowy. Sądzę, że nie jestem w tym odosobniona. W końcu warto się przyjrzeć mapie politycznej świata: większość obecnie rozwiniętych krajów to Germanie!! Tak, tak. Coś w tym musi być. Ja więc zamiast skupiać się nad tym jak ci Niemcy mnie widzą (bo może nie widzą wcale), wolę się od nich przedsiębiorczości uczyć.
Wszystko pięknie, a teraz Słonecznie (no czyli ja ;) ) staje przed wielkim wyzwaniem swojego życia: jak tu się tych kompleksów Polaka pozbyć i poczucia misji narodowej (przedmurze Europy i te sprawy- to są dopiero kompleksy,!) jak mnie tym jeszcze w liceum karmiono co dzień na polskim?! Efekt? Jak stoję w kolejce w Aldiku i słyszę rozmawiających Niemców, to gdzieś coś głęboko we mnie rezonuje. Tak, czuję się gorsza, a nie chcę, bo racjonalnie wiem, że nie jestem! A się czuję- bo jestem Polką. I nie do Niemców mam o to żal, ale do głupiego systemu edukacyjnego w moim kraju. Od pierwszej klasy podstawówki wszelkie kartkówki i sprawdziany miały zawsze tylko zaznaczone to co było źle- na czerwono. Dlaczego nikt w tej szkole nie umocnił mojego poczucia zaradności, podkreślając też to co robiłam dobrze- na zielono? Na polskim i historii przekazano mi jakąś taką niezagojoną ranę i mnóstwo żalu do histroii i innych nacji- tak jakby Polacy byli tylko bierną marionetką i nic w tym biegu historii zrobić nie mogli. A o tym ile szans w tej historii zaprzepaściliśmy nauczyciele często milczeli.
Zżymamy się na Amerykanów- że tacy niewyedukowani, ale ja wolę dużo bardziej być niewyedukowana, a znająca swoją prawdziwą, głęboką wartość (nie opartą na statusie ekonomicznym mojego kraju pochodzenia) i przede wszystkim wierząca w swoje możliwości niż mądrą w fakty, a z kompleksami jak z Moskwy do Paryża, które blokują mnie w jakimkolwiek działaniu.
To co napisałam odnosi się do tego jak na mnie indywidualnie wpłynął polski system edukacyjny i jak na mnie wpływa to, co ja odbieram jako kompleksy narodowe. Napisałam to, bo dla mnie to dużo ważniejsze niż zachodzenie w głowę jak mnie postrzegają Niemcy, choć, niestety, nie jestem jeszcze od tego nałogu wolna.
Dorotee- skąd we mnie to poczucie niższości względem ludzi z bardziej gospodarczo rozwiniętych krajów? Wspominałam kiedyś na forum, że nie utrzymuję kontaktu z moją rodziną, bo jest mówiąc wprost: toskyczna. Tam właśnie wpojono mi przekonanie: biedny= gorszy. Intelektualnie się z tym nie zgadzam, ale emocjonalnie gdzieś to we mnie siedzi i pewnie minie jeszcze kilka ładnych lat, zanim chwasta wyrwę. Sęk w tym, że Polska wcale nie pomaga mi w pozbyciu się tego kompleksu, tylko go jeszcze pogłębia o czym pisałam w poprzednim poście. A że do tego jestem bardzo wrażliwą osobą to takie myślenie o nas Polakach jakie ty opisałaś Amelko w swoim ostatnim poście w tym wątku- rusza mnie i to dość. I tak to wszystko u mnie działa. Dodatkowo, chciałabym móc pochwalić się swoim krajem, ale nie tym co osiągnęliśmy w bitwie pod Grunwaldem czy Wiedniem, ale teraz.
Zofija- ja nie o takiej zaradności pisałam, bo zaradni to my jesteśmy jak mało kto: masz absolutną rację. Mnie chodziło o zawodowe poczucie pewności siebie, tego, że dam radę, co dla mnie osobiście jest trudne, biorąc m.n. pod uwagę, że w szkole i na studiach ciągle słyszałam: to dopiero liceum, to dopiero licencjat itd.- takie zaprzeczanie temu co już się osiągnęło. Jako mój pozytywny przykład podałam Amerykanów. Lubię w nich jeszcze to, że dla nich na prawdę nie ma rzeczy niemożliwych (widziałyście film o bezdomnej dziewczynie, która dostała się na Harvard?), ale to dlatego, że ich kraj im to umożliwia, a u nas kraj nie pomaga, tylko utrudnia-tak w bardzo dużym skrócie. Nie zgodzę się z tobą Zofija, że to UE nas w taką sytuację ekonomiczną wpędziło. Piszesz akurat o czymś o czym pisałam w poście, który zacytowałaś i dla mnie jest to t nasza, taka kolejna cecha narodowa: przerzucanie odpowiedzialności za naszą obecną sytuację na innych: a bo Krzyżacy, a bo potop szwedzki, a bo UE itd. Oczywiście były i są sytuacje, gdzie nie wiele możemy poradzić, np.: II wojna światowa, ale większość z nich mamy na własne życzenie: nikt nas do UE nie zmuszał. Nie dokonujemy wielu dobrych wyborów z punktu widzenia naszego kraju, a potem mamy tendencję do zrzucania odpowiedzialności za to na innych. Sami siebie robimy widzami, zamiast aktorami. (I tak jesteśmy postrzegani przez inne kraje.) A to może być to co uniemożliwia nam zmienienie sytuacji w naszym kraju.
Kika- lepiej za 50 lat o ile nie będzie wojny w naszym rejonie. Dziwnie długo-jak na Europę jej już nie ma (pomijam dla uproszczenia Bałkany)- i dla mnie to jest realne, że znów może się zdarzyć. To mały kontynent, a państw jest dużo, dużo jest tu historii, dawnych urazów i dużo politycznych ambicji, a tort niewielki. Dla mnie Europa to beczka z prochem- prędzej czy później znów wybuchnie.
Słonecznie, przepraszam, ja też napiszę, że dopiero na starcie zawodowym jesteś. Twoja niepewność zawodowa, to poprostu brak doświadczenia. Nie martw się, to wszystko powinno przyjśc z czasem (z latami pracy).
Ja nie z jednego pieca chleb jadłam. W swoim CV mam taki przekrój zawodowy, jak pani Kwiatkowska (kobieta pracująca) z Czterdziestolatka. Nigdy mi nie brakowało animuszu, przebojowości i determinacji. Niestety okoliczności życiowe zawsze mnie hamowały i wyszło, jak wyszło - kariery nie zrobiłam.
W politykę głęboko nie chcę wchodzić, ale napiszę tylko o swoim odczuciu do kwestii sytuacji w naszym kraju. Otóż, czuję się oszukana przez szeroko rozumianą politykę (europejską i wewnętrzną-krajową). Ja również głosowałam za wstąpieniem do UE i był to wówczas świadomy wybór. Na początku lat 90. poznałam Niemcy i ich warunki gospodarczo-życiowe. W swojej naiwności sądziłam, że jak będziemy w UE, to nasza gospodarka też tak będzie funkcjonować. Będziemy mieli pracę i będziemy zarabiać tak, aby spokojnie wystarczyłona życie. To co przyniosły przemiany po wejściu do Uni dla naszego kraju, to uważam za zaplanowane i systemowe wyniszczenie naszego przemysłu i całej gospodarki. Obecnie jesteśmy wręcz skansenem gospodarczym w środku Europy, z którego zachód czerpie dobro najwyższe: tanią i bardzo solidną siłę roboczą.
Od wczoraj chciałam wam odpisać, ale ciągle coś wypadało.
Napiszę krótko: cieszę się, że temat zszedł na sytuację w naszym kraju, bo to mnie rusza.
Margaritka59- dobrze się czuję czytając jakie masz podejście i szacunek dla siebie i biorę sobie to z twojej wypowiedzi bo to cenne. Co masz na myśli kiedy piszesz, że ja dużo analizuję? My tu wszystkie różne rzeczy analizujemy, ot choćby o sytuacji w naszym kraju rozmawiając.
Zofija i Amelka- bardzo się cieszę, że napisałyście to co napisałyście. To pomaga zoabczyć, ale i prowadzi mnie do tego samego pytania co zawsze na które nikt, póki co, nie dał mi satysfakcjonującej odpowiedzi: jak to się dzieje, że na zachodzie politycy też kradną, ale tamte kraje kwitną, a u nas kradną, same firmy mamy zagraniczne, wszystko co nasze wysprzedaliśmy i podupadamy ( nawet gazeta "Rzeczpospolita" nie jest już w naszych rękach !)? Ja sobie to tłumaczę naszą mentalnością, nie wiem czy słusznie. Ja sobie to tłumaczę tak, że Niemiec czy Anglik chcąc zarobić nie sprzeda swojego, bo wie, że teraz zyska, ale na dłuższą metę straci, a Polak-jakby widział tylko to "teraz". Jakie są wasze refleksje w tej kwestii?
Od wczoraj chciałam wam odpisać, ale ciągle coś wypadało.
Napiszę krótko: cieszę się, że temat zszedł na sytuację w naszym kraju, bo to mnie rusza.
Margaritka59- dobrze się czuję czytając jakie masz podejście i szacunek dla siebie i biorę sobie to z twojej wypowiedzi bo to cenne. Co masz na myśli kiedy piszesz, że ja dużo analizuję? My tu wszystkie różne rzeczy analizujemy, ot choćby o sytuacji w naszym kraju rozmawiając.
Zofija i Amelka- bardzo się cieszę, że napisałyście to co napisałyście. To pomaga zoabczyć, ale i prowadzi mnie do tego samego pytania co zawsze na które nikt, póki co, nie dał mi satysfakcjonującej odpowiedzi: jak to się dzieje, że na zachodzie politycy też kradną, ale tamte kraje kwitną, a u nas kradną, same firmy mamy zagraniczne, wszystko co nasze wysprzedaliśmy i podupadamy ( nawet gazeta "Rzeczpospolita" nie jest już w naszych rękach !)? Ja sobie to tłumaczę naszą mentalnością, nie wiem czy słusznie. Ja sobie to tłumaczę tak, że Niemiec czy Anglik chcąc zarobić nie sprzeda swojego, bo wie, że teraz zyska, ale na dłuższą metę straci, a Polak-jakby widział tylko to "teraz". Jakie są wasze refleksje w tej kwestii?
Żle się wyraziłam, że dużo analizujesz. Powinnam raczej napisać " rozkładasz na czynniki pierwsze", albo w żargonie mlodzieżowym " rozkminiasz" W sumie nie jest to złe, ale jeżeli jest treścią życia, wywołuje złe emocje, to nie jest dobry kierunek. Takie jest moje zdanie. Mnie też dużo rzeczy się nie podoba, ja to wszystko widzę bardzo dobrze, ale może już jestem za stara i ja świata nie zbawię. Moje " zasieki" są już prawie wypełnione . Ty, Słonecznie wchodzisz w życie, masz wytyczony cel ( swoją drogą jestem ciekawa ,jaki?), działasz i to jest super.
Z innej ;;beczki;; Kiedys odwiedziła Siostra podopiecznej, miała uraz kości ogonowej,
wiec przyjechała z własną poduśią pod pupe. Ja mówie alle ładna poduśia.[bo naprawdę była ładna]
Podziękowała i zapytała- A Wy w polsce, też mnacie poduszki?? poczułam złośc! pomyślałam, co Oni sobie myślą o nas Polakach, że my w gliniankach śpimy?? Odparłam NIE, my nie mamy poduszek, Oj, przykro mi. A na czym śpicie??
Ja odparłam, na trawie śpimy buu.