Psy, koty i inne nasze zwierzaki

26 grudnia 2012 22:05
Byłam całe święta kociakiem ,mam dosyć szukam pracy ,chcę wyjechać Nusia pozdrawiam dziewczyny
26 grudnia 2012 22:43
Czyzbyś chciala się Romano w Ferdynanda Wspaniałego przeobrazić?

Z tymi teściami to zabrzmiało dość złowieszczo...
27 grudnia 2012 00:36
chcę być Ferdynandem, bo Wspaniała już jestem, ale tylko u Ciebie. Rodzina moich teściów żyje średnio 90 lat, oni mają 80, prosta, choć brutalna matematyka, ile jeszcze wiosen przed nimi...Oczywiście biorę też pod uwagę figiel losu, że to ja zostanę przed nimi powołana na Wyspy Szczęśliwe. Co do zwierząt, to cierpię z powodu niemożności sadzania takiegoż przy stole, mojej znajomej pies w czasie wojny przynosił rodzinie jedzenie, potrafił nie ruszyć kawałka mięsa, który podwędził i donieść grzecznie na miejsce.
27 grudnia 2012 00:55
Czy dobrze zrozumiałam ??? Chciałabyś sadzać psa przy stole????

Łoo matko i córko! Rodziców pewnie posadziłabyś w psiej budzie. Jeśli dobrze zrozumiałam, to z którąś z nas jest nie dobrze. Ale poczekaj, może ja najpierw wybiorę się do psychologa.
27 grudnia 2012 01:35
miałam koleżankę, która jadała z kotem swoim przy stole, stąd pomysł. On był szczególny, bo hm... jadał też z jej talerza, np rosołek, a jej to nie wadziło. Wiem, że porządni psiarze i kociarze tylko ze swoimi zwierzakami śpią w łóżkach, ale może zdradzą nam też inne sekrety swojej zażyłości...
27 grudnia 2012 01:47
Ale Ty bajdurzysz! Nie trzyma się kupy. Kot, pies, koleżanka, teściowie, którym do śmierci daleko. Albo ja nie kumata, albo " Du hast nicht alle Tassen im Schrank"?

( dla tych co słabiej gaworzą po niemiecku, to coś w rodzaju- nie masz wszystkich po kolei w domu)
27 grudnia 2012 08:29
myśl co chcesz, żyjemy w wolnym kraju. Kto zechce, ten zrozumie.
27 grudnia 2012 09:15 / 1 osobie podoba się ten post
Czy to jest naprawdę takie szokujące,że ktoś dzieli się czasem jedzeniem ze swoim pupilem?Są o wiele gorsze rzeczy na tym świećie np. niedomoga tolerancji ,która może różne formy przybierać,takie jak autorytarne stawianie diagnoz przez osoby niekompetentne.Moje zwierzęta są też troszkę rozbestwione,ale jedzenia typu szynki i kielbasy dostają sporadycznie,bo coś takiego zwyczajnie im szkodzi ,ponieważ zawiera ogromną ilość przypraw i konserwantów.Moj pies lubi oglądać ze mną telewizję, toteż jak siadam w fotelu to zaraz pcha się obok,a kocisko na kolana.Mimo tych szokujących zwyczajów moje dzieci w budzie nie siedzą :D.Jeżeli spostrzegę ,że filiżanki w moim kredensiku całkiem się rozpierniczyły,to owszem zasięgnę porady ,ale fachowca.
27 grudnia 2012 09:43
No to koteczka zaszalała :)))Czuła się bezpiecznie przy Twoim mężu,dlatego chodziła za nim i na jego łóżku umieściła potomstwo.Okazała wielkie zaufanie ,bo raczej zwierzęta starają się rodzić w odosobnieniu.
27 grudnia 2012 09:50
To tylko dobrze świadczy,bo psy doskonale odczytują mowę ciała.Wyglada na to,że twój mąż jest człowiekiem stabilnym emocjonalnie.Ja też mam obawy przed pogłaskaniem obcego psa.
27 grudnia 2012 12:00
Moja sunia sypiala ze mna i mowilam czesto /nie zastanawiajac sie ze ktos mnie obserwuje/.... moja coreczko .... co niektorzy pukali sie w glowe....

Nie to zebym corki i syna w domu nie miala.... kochalam moja Foksie i dbalam o nia jak o dzieci...

Czekala ze zejsciem z tego swiata.... na moj powrot....

Do tej pory tesknie za nia.... choc minelo pare lat...

Kociamberki w moim zyciu zawsze byly.... niestety tutaj gdzie mieszkam... nie ma pozwolenia na trzymanie zwierza....

Niebawem wszystko sie zmieni.... dla mnie dom nie jest pelen... gdy brak zwierzaczka.... zwierzaczka... ktory czeka na powrot--- i szczerzy zeby z radosci.... choc jeden zadowolony z mojego powrotu:)))

Dzisiaj mam popoludniowy dyzur.... wpadne do Was poznym wieczorem....

27 grudnia 2012 12:18
Ja tez nie wyobrażam sobie domu bez zwierząt, chociaz nie ukrywam, że czasami utrudniaja moje zycie:). Pomijam koniecznośc sprzątania po moim towarzystwie, które nie przejmuje się wypucowanymi podłogami i wchodząc z podwórka nie wyciera łap (tych łapek mam 12!). Teraz np. gdy mój mąż pracuje na wyjeździe, ja nie mogę sie ruszyć z domu za "chlebem" bo ktoś musi sie tą trzodą zając! Z kotami jest mniejszy problem, ale suczkę przyzwyczaiłam do tego, ze wychodzi kilka razy dziennie, a takim obowiązkiem trudno kogoś obciążyć:(
27 grudnia 2012 14:25
Kocham właściwie wszystkie zwierzęta a szczególnie pieski i konie. Nie robię żadnemu krzywdy. Nawet pająka wynoszę na dwór. Nie zabijam kretów na działce. Dokarmiam bezpańskie koty działkowe. Noszę im zimą ciepłe jedzonko. Dokarmiam zimą ptaki. Noszę do parku w zimie chleb dla łabędzi . Jak mi nawiedzona sąsiadka otruła pieska. to trzy dni płakałam i już dwadzieścia lat nie mogę tego zapomnieć. Jak idę w odwiedziny do znajomych , gdzie jest piesek, to zanoszę mu psie smakołyki. Jednak nie jadam z żadnym zwierzątkiem z jednego talerza i nie sypiam z żadnym zwierzęciem w łóżku. Nie traktuję zwierząt jak moje dzieci.
Czy jestem nienormalna?
27 grudnia 2012 17:28 / 1 osobie podoba się ten post
Jesteś najnormalniejsza z normalnych,ja też nie jadam z moim zwierzatkiem z jednego talerza,ale zdarzyło mi się obudzić nos w nos z moim rozpuszczonym psem Budryskiem.
28 grudnia 2012 00:04 / 1 osobie podoba się ten post
Margolcia i andrea macie ode mnie punkciki, za to że mogłam się poczuć jak człowiek w tym naszym ZOO. Andrei też dałam punkcik za to sprzątanie po piesku, choć nie lubię psiaków w łóżku. Nie dlatego ,że ich nie kocham, ale ze względu na higienę.



Trzymajcie się ciepło !