Kiedyś jedna z opiekunek zmuszona sytuacją też postanowiła zajrzec do wielkiej zamrażary. Coś tam było z wierzchu zjadliwego a po rozmrożeniu i identyfikacji okazało się, że to był jakiś stary wieprzek. Nie dość że się nie najadła, to jeśzcze było czuć na zewnątrz
Lepiej się zatem nie dać wmanewrowywać w jakieś piwnice ,niemieckie labirynty czy bunkry. Ponoć znajdowali jakieś Tygrysy
ale to był złom .
A ja dziś szybko -ziemniaczki pieczone z rozmarynem pod startym raclette , po steku wołowym, sałata-babcia robiła. Prawie zawsze robi. Garnki omija raczej. Głownym garnkotłukiem ja tu jestem