Jak minął dzień 9

Wszystkie wielke cywilizacje rozpadły się od środka . 

To fakt. Niestety 

Moi ❤?? kochani, no więc firma będzie mnie przenosić ( o dziwo nawet sprawnie im to poszło) do Getyngi. Dziadek potrzebuje ponoć kogoś na zasadzie towarzystwa :) 

Mija, zaraz będzie jutro, a spać się nie chce. A nawet się chce, tylko zasnąć ciężko. Do 22 siedziałam na tarasie. Nadal 30 st, ale przyjemniej trochę. Zerwał się wiatr, błyskać się zaczęło i nawet raz, gdzieś daleko zagrzmiało. Już się cieszyłam, że zaraz burza nadejdzie, albo przynajmniej popada, już planowałam  na zewnątrz zostać  i na deszczu postać, już myślałam o tym, jak będę wdychać te pyszne powietrze, a tu...jakby ktoś prąd odciął. 5 minut porządnie podmuchało i przestało. I dalej cisza, tym razem liczę na to, że to cisza przed burzą 

Przespałam pauzę. Babcia jeszcze śpi, zaraz ja obudzę na kawę i lody. Ale najpierw pomiar ciśnienia. Wczoraj niania pedepci opowiadała, że  kiedy mnie nie było ,babcia nie czuła się po południu najlepiej. Siedziała całe popołudnie z mokrym ręcznikiem na karku, bo miała zachowania równowagi i było jej niedobrze. Ale nie wyemitowała. 
Jak poprosiłam wieczorem, żeby mi o tym sama opowiedziała ,to usłyszałam, że było-minęło i nie ma o czym mówić. Taka z niej bohaterka 
Kawę pije bezkofeinową, myślę więc że to wpływ upałów na jej samopoczucie. Puchna jej też kostki u  stóp, tu dała się przekonać, żeby nie zakładać skarpet. Sandałów nie lubi, ale klapki,takie z profilowaną wkładką zaklada.
No już słyszę, że babcia szura klapkami do łazienki  czyli pora kawę robić. 

Przerwa w lesie , plecak plus woda plus kijki plus we oda w aerozolu plus ja . Da się wytrzymać . Wieczorem do ogrodu popracować , głowę zająć innymi myślami .  I tak jest ciężko . 

Z pauzy długiej bo od 10 do 15 wróciłam. Byłam w Saarbruken w centrum. Upał niemiłosierny. Podchodziłam oo sklepach, kasy trochę wydałam i wróciłam na 15. Kawa już się parzyła to więc pisałam dziadkom plus ciasto. Broniłam się przed wypiciem kawy ale teraz nic z tego pije bo jestem do niczego. Pdp zajęci swoimi sprawami. Za oknem piękna burza z ulewnym deszczem. Później tylko kolację zrobić i można powiedzieć że koniec dnia. 

A u mnie spokój... Przed południem zajrzała do nas córka, która przebywała tydzień na wczasach na wyspie Baltrum. Potem obiad, po 13 dziadek do wyrka. Ja też na godzinkę, ale nie idzie spać. Szybko zasnąłem, lecz wierciłem się, aż wstałem. I do 17 laba. Teraz pdp je lody i kończy pić kawę. Dopóki będą upały, dziadek nie wychodzi do ogrodu. Sam nie ma ochoty, córka też nie zalecała nam ogrodu. Więc laba i laba. A i tak cały czas w ocienionym kątku siedzę sobie. Mam nadzieję, że znów popada wieczorem.

 
Z fb 

Już na fb była dyskusja, że wiele z tych czynności nie należy do naszych obowiązków. Lepiej nie wybiegać przed szereg. 

Jak to na fb... Nie doszukiwałbym się jakichś czynności, które są albo powinny być obowiązkiem dla opiekunów . Ot, po prostu grafika. I chyba pod kątem dla uczących się niemieckiego w Hiszpanii 

Na pauzie spotkałam się z koleżankami po fachu, udawały się do KiKa,to ja z nimi. Ale fucha mi się trafiła, za modelkę robiłam, bo jedna z dziewczyn córce spodnie chciała kupić, "takie jak na mnie "
A teraz za Abend brota się trzeba brać, choć niecale 2 godziny temu, kawałek ciasta ze śliwkami i porządną porcję lodów zjadła, to już jest głodna moja pedepcia  
Grzmi, ale gdzieś daleko, głuche odgłosy, jakby w niebie ciężkie meble przesuwali. Powiało mocniej, ale już przestało, mimo to mam nadzieję na piękną, porządną, letnią burzę. 
Mogłaby zawitać i deszczem chlusnąć. Jeśli przyjedzie po ciemku, to chyba stanę na raz, nie ze słońcem, a deszczem "twarzą w twarz ". Ale mam marzenia 

Dzień dobiega końca, przyjemny, letni wieczór, tylko 25st. Pedepcia śpi już snem spokojnym, a ja genisuję się spokojem na tarasie. Radio sobie cicho gra, muzyka dobiega na taras. Ogród podlany,natura i ja chłoniemy  pyszne powietrze. Cieszę się, że tutaj jestem. To przyjemne miejsce pracy i przyjazne opiekunom . Tak przynajmniej myślę na podstawie własnych odczuć. 
Spokojnego wieczoru Wam życzę. 

Jeszcze przyjemnie ,nie za gorąco, więc prasówka. Babcia z gazetą, ja na WP.
Przeglądam sobie zdjęcia i... zatęskniłam do spotkań nad naszym jeziorem Ukiel, potocznie Krzywym nazywanym. Z psiapsiólkami ,na przystani,przy zimnym piwku z sokiem . Mam nadzieję że  ostatnie dni sierpnia i początek września, będą jeszcze, pogodowo, takim spotkaniom sprzyjały 
 

Gusiu, już się niedługo doczekasz
 
Dzionek fajnie minął. Pierwszy raz wyjechałem do miasta na rowerze w tym czasie. 
Znalazłem kilometr stąd jeden sklep, nawet w necie nie było wzmianki o tym, że jest tu polsko-rosyjski sklep.
Duży i tanio. Duży wybór mięsa, ryb, słodyczy i warzyw i owoców. Raz w tygodniu zrobię w nim zakupy, a co.
Dziadek chyba pójdzie niebawem spać. 
Dziś Bayern z Barceloną grą, ale tylko w DE można oglądać na SKY kodowanym. W kraju wiem, że TVP transmituje mecz. A mi zostanie śledzić relację tylko w internecie.