Nie wiem,imienia nie znam, nazwisko znam na S .da mi wizytówkę to napiszę potem .Ma tytuł doktora .:-)dzięki
Nie wiem,imienia nie znam, nazwisko znam na S .da mi wizytówkę to napiszę potem .Ma tytuł doktora .:-)dzięki
Moja ulubiona plus Piaska-śniadanie do łóżka :hihihi:
Jeśli Steuerer, to bardzo kompetentny i pozytywny człowiek. A w numerku tel. nie ma ani jednej trójki. Same superlatywy.
Q.- Bubbletea
Chce do domu na ryby i w stawie się pokąpac , piwko popić w spokoju , w końcu wakacje się zaczęły i sezon
Na razie nie wiem do jakiej pracy się nadaję .
Jakby tak można było jeden dzień tu, drugi w domku, to by było dobre .
Trzeci tydz zaczynamy , no to już potem poleci z bata .
Jeśli Steuerer, to bardzo kompetentny i pozytywny człowiek. A w numerku tel. nie ma ani jednej trójki. Same superlatywy.
Moja babcia mówiła, że włosy i buty u kobiety najważniejsze. Muszą być perfekt :piekna:
:-( na chwilę obecną daleko mi do perfekcji-fryzura taka "bez fryzury ",od grudnia fryzjera nie widziała, a buty to zimowe trzewiki, zapakowane do walizki, teraz noszę na zmianę Nike albo NB ,zakupione tutaj :-(.
Tak w ogóle, to jakaś codziennie taka sama jestem, sportowa, tyle że nawet do sportowej elegancji mi daleko :placze1:
Jeszcze tydzień i nawet w domu, na kwarantannie, będę się stroić sama dla siebie :radosc:
Dobry wieczór. Witam się jak Pan Bóg przykazał oraz spieszę , aby nagich przyodziać i złaknionych :plotki: nakarmić :-)
W sobotę zrobiłyśmy z koleżanką wypad do Berna. Piękne , klimatyczne miasto- tam mieszkali moi podopieczni przed przeprowadzką do podzuryskiej miejscowości i tam też zaczęłam u nich pracę. Z przyjemnością pokazałam koleżance przepiękną starówkę oraz arkady przy Spitalgasse, gdzie wiosną kataryniarz i muzycy z berneńskiego konserwatorium sobie trochę muzykują .Teraz też nie zawiedli. Pod Zytglogge nie było już tylu Chińczyków, jak zawsze- z wiadomego powodu. Zresztą tłumów na ulicach też nie było. Kawa, lody,ciacho- a jakże. Nawet i Falafele z czymś tam- w końcu spacerowałyśmy prawie dzień cały. Odwiedzilysmy Rosengarten na wzgórzu i berneńskie niedźwiadki. Zaciągnełam ją do małego muzeum , powstalego w mieszkaniu Einsteina. Koleżanka była zachwycona architekturą berneńską- zwłaszcza fontannami i wykuszami na kamieniczkach.
Wracałyśmy zmęczone, ale droga niezbyt długa ,bo tylko godzinka jazdy.
W niedzielę natomiast pojechałyśmy w pauzę odwiedzić nową opiekunkę, pracującą kilka km dalej. Panie ze Spitexu podały adres i powiedziały, że kobitce tam pracującej przyda się trochę pogadać.
Miały rację, bo oderwałyśmy ją od kieratu. Troszeczkę nas widok zaskoczył, bo kobitka poderwała się ,jakbyśmy jej przerwaly oddzielanie maku od popiopłu , czy grochu od kapusty. Czyli co? Opiekowała się ,cerowała, sprzątała , gotowała - zupełnie jak pralka automatyczna, tyle, że była od niej starsza.
Co bylo tego powodem? Niby nie podopieczna- choć całkiem miła, to gdyby nie nasza obecność to pewnie stałaby przy niej na baczność. Twierdziła natomiast, że nadrabia po zmienniczce, która by mogła mieć ksywkę Kopernik, bo ruszyła ziemię . Szpadlem :-) zaledwie kilka razy w ciągu swojego pobytu. Poza tym siedziała ciągle jak Tekla- w sieci :-)
Całe szczęście oprócz pauzy, nowo poznana kolezanka ma też wolny dzionek- to ją troszkę wyciągniemy do cywilizacji :-)
Miłego wieczoru :-)