Kika67Ale ile można żyć z ołówkiem w ręce. Wybierać między kawałkiem mięsa, owocami a wyjściem do kina czy zakupem nowej pary butów. Nie każdy tak potrafi i nikt tak nie chce żyć. Każdemu taka sytuacja by ciążyła. U mnie nigdy nie było aż tak drastycznie ale co ja się nakombinowalam i naglowkowalam jak dzieci były małe i tylko mąż pracował,zeby na wszystko starczyło. Czasami jak o tym myślę to nie mogę wprost uwierzyć, że dałam radę i jakoś to wszystko się kręciło.
Teraz mogę wspomoc domowy budżet ale wtedy.
Nie jesteś odosobniona w takich wspomnieniach
Też się musiałam nagłówkować czasami,chociaż pieniądze nie kończyły się przed dwudziestym i nie musiałam brać zaliczek, pożyczek, jak wiele koleżanek z pracy. Moje dzieci często wspominają, jako jedne z najfajniejszych wakacji, wyjazd maluchem, troje dzieci (wtedy 5,10,12
),nas dwoje, Drops, nasz kundelek, mały telewizorek, wędki, i wiele innych potrzebnych rzeczy ,poupychanych w siatkach,torbach ,workach pod nogami,zeby jak najwięcej upchnąć
I tak jechaliśmy do odległego o kilkadziesiąt kilometrów, wynajętego domku nad jeziorem
Na parkingu widzieliśmy wiele podobnie załadowanych maluchów,fiatów 125 i "bogaczy "w polonezach
Ale fajnie było...