24 maja 2018 10:03 / 5 osobom podoba się ten post
Różnie się trafia. Jak powiedziała moja kuzynka (cztery lata w tej pracy) jak jest "chemia" to jest dobrze. W tej chwili jest u pani, u której nie ma dużo pracy, jest spokojnie, ale źle się tam czuje, bo się nie polubiły. Bez wyraźnych przyczyn. Wróciła tam drugi raz, bo w tym momencie jej to pasuje zdrowotnie (nie może dźwigać jakiś czas i wie, że tutaj po zabiegu bez problemu dojdzie do siebie- miejsce zna i wie, jakie są wymagania). Ale później raczej nie wróci, choć mówi, że się przyzwyczaiła.
Ja z poprzednią podopieczną dobrze się poczułam, z jej rodziną również. Lekki dystans,, bo jestem pracownikiem przecież, ale się polubiliśmy. Tutaj jest lżej, mam więcej czasu i wydawałoby się, że dobrze byłoby tu zostać, ale coś jest nie tak. Nie bardzo rozumiem, jeśli wierzyć w energetyczne wampiry, to może coś w tym stylu? Rodzina w stosunku do mnie ok., nie ma zastrzeżeń (choć krotko tu jestem).
Podopieczny jest najważniejszy, ale nie żyje w próżni. Rodzina, sąsiedzi. I tymi ostatnimi niekoniecznie trzeba aż tak się przejmować, to uważam, że rodziną już tak. Odwróciłam sytuację i pomyślałam sobie, że przyjechała do mojej mamy opiekunka, której nie lubię- z jakichś powodów, albo bez- bo tak. I pomyślałam sobie, że pewnie chciałabym, żeby była inna, która mi też, jako córce by pasowała. Oczywiście mama na pierwszym miejscu, ale bym chciała, żeby to był ktoś, kto mi się spodoba.
Ale zmienniczka to tylko kolejna pracownica, równorzędna ze mną. Może mieć uwagi, jeśli są zaniedbania. Jeśli jest między nimi rozbieżność zdań to jeszcze jest rodzina i firma. Tutaj nowa opiekunka może być na gorszej pozycji, bo rodzina do takiej stałej przyzwyczajona. Ale nikt nas nie trzyma w jednym miejscu, można szukać sobie takiego, gdzie jest nam dobrze- z podopiecznymi i ich rodzinami.