Ona się drapie po twarzy i głowie.Za każdym razem ubieram rękawiczki bo muszę prowadzić-prawie niewidoma, stąd "radość"że dużo śpi(mam spokój.Obrzydlistwo:do bani:Tyle że wszystko dostaje "pod nos"i nic w kuchni nie robi:oczko2:

Ona się drapie po twarzy i głowie.Za każdym razem ubieram rękawiczki bo muszę prowadzić-prawie niewidoma, stąd "radość"że dużo śpi(mam spokój.Obrzydlistwo:do bani:Tyle że wszystko dostaje "pod nos"i nic w kuchni nie robi:oczko2:
Może to jakaś choroba skórna , alergia albo coś na tle nerwowym . Masakra . Ja właśnie niedawno wykapalam dziadka . Ten jego prysznic to szybko ciach ciach i już . Myje się sam , ja jemu włosy i plecy potem powycierac posmarować balsamem i tyle . Babcie bierze jutro córka .. :kapiel:
To bardziej na tle nerwowym, bo widać że szybko się goi(jeśli mniej drapie).Jej syn jest jej lekarzem więc jak będzie to opowiem.Moze jakieś mocniejsze plastry bo nawet te dobre Hansa odkleja(bo dlubie).Lub w aerozolu, maść z antybiotykiem.Bardziej paskudne jest to że ona wciąż nos czyści...Nie wyobrażam sobie Wigilli..do tego zaproszone jesteśmy do średniego syna.Mam nadzieję że to będzie tylko wieczerza z nie z noclegiem:terminator:
kurcze kiepsko . U mnie właśnie dziadki mają drzemkę a naszło sie rodzinki pierwsza synowa wnuk i durny chałaśliwy pies . Dobrze wiedza że dziadki spią .. Ja nie schodzę moja przerwa w końcu ..
HEJKA, DOBRE lUDKI!
Wpadłam tu z powodu HANIEBNEGO TRAKTOWANIA NAS PRZEZ NIEMCÓW ORAZ PRZEZ NASZE POLSKIE FIRMY w kwestii należnego nam czasu wolnego, czyli 2-3 godzin bez roboty dziennie oraz cał ego dnia lub dwóch popołudni w KAZDYM TYGODNIU, gdy mamy prawo brykać sobie na zewnątrz i nikt nam złego słowa nie powie. W miejscu, gdzie jestem po raz kolejny, korzystałyśmy ze zmienniczką z umownego 2 godzinny dziennie na spacerniaku, bo do głowy nam nie przyszło, że może być inaczej, aż stała się rzecz niezwykła!
Przyjechała tu kobieta-opiekunka, która wiedziała, że według niemieckiego prawa należy jej się cały dzień wolnego albo 2 popołudnia i sobie tego zażyczyła. I RODZINA Z PŁACZEM, ALE SIE DOSTOSOWAŁA! Co więcej, powiedziała nam, że my też możemy tak mieć, bo pewnie liczyli się z tym, że wieść się rozniesie i niewolnik podniesie głowę, więc lepiej już mu pokazać marchewkę
Czuję się jak kompletna dupa, totalna sierota. Latami, jak większość moich koleżanek , żeby nie powiedzieć wręcz że prawie wszystkie, miałyśmy te 2 godziny spuszczenia ze smyczy, z rzadka słysząc o szczęściarach, które trafiły do milszych rodzin i wychodziły na dłużej. Wiele z moich znajomych nawet tego nie miało, boksując się z córkami i synami, pewnymi, że z bidnej Polski to można ludzi robić w bambuko, co zresztą sporej części się udawało . A TERAZ WIDZĘ< JAK BARDZO JESTESMY OSZUKIWANE PRZEZ POLSKIE FIRMY MOWIACE NAM "CZAS WOLNY DO USTALENIA Z RODZINĄ", co nijak się ma do niemieckiego prawa OBOWIAZUJACEGO NASZYCH PODOPIECZNYCH, gdzie czarno na białym stoi - 2-3 godziny bez pracy tak w świątek, jak i piątek oraz wolne 12 godzin w formie jednego dnia lub dwóch popołudni co tydzień!
Sama jestem sobie winna, bo nie czytałam forum opiekunki 24? Na pewno. Ale nie mam takiego obowiązku, choć wiem, że to nie obowiązek, ale przyjemność. OBOWIĄZEK natomiast ma każda polska firma, by znać to prawo i powiedzieć wyjeżdżającym. Boją się, że stracą niemieckie rodziny, gdy zaczniemy wymagać tego, co Niemcy mają w swoich umowach? Czujecie jak to brzmi absurdalnie? Bo ja tak- Niemcy to nie jest kraj, gdzie ludzie sobie, a prawo sobie, niemieckim opiekunkom rodziny by tak nie zrobiły. Polskim mogą, bo nie mają oparcia w swoich firmach .
Resumując - czas na wydrukowanie min. 200 tys bezpłatnych lub niskopłatnych broszurek, dostępnych w każdej Biedronce oraz w internecie. Mały krok ku temu, by Niemcy zaczęli nas szanować, czyli bez szwindli dawać nam to, co się nam należy, BO PODPISALI SIĘ POD TYM WLASNYM NAZWISKIEM
Ale napisz gdzie KONKRETNIE piszą o tym dodatkowym dniu wolnym
W niemieckim ustawodawstwie jest to jasno określone. A pracując na terenie danego państwa podlegamy prawu tegoż. O wolnym czasie Niemcy mają napisane w umowie zawartym z ichnim Ansprechpartner-kiedyś taki dobry Niemiec dał mi to do poczytania. Opiekunka w swej umowie nie ma. Jest celowo wykorzystywana niewiedza opiekunek.
W niemieckim ustawodawstwie jest to jasno określone. A pracując na terenie danego państwa podlegamy prawu tegoż. O wolnym czasie Niemcy mają napisane w umowie zawartym z ichnim Ansprechpartner-kiedyś taki dobry Niemiec dał mi to do poczytania. Opiekunka w swej umowie nie ma. Jest celowo wykorzystywana niewiedza opiekunek.
Właśnie tak, dlatego za brak wolnego należy się pieniążek od rodziny i istnieją instytucje tj. Tagespflege potocznie zwane przez nas przedszkolem, albo rodzina załatwia kogoś na czas pauzy. Pisaliśmy o tym nie raz i nie dwa, w pierwszy dzień trzeba o tym rozmawiać, bo potem jest za póżno i nikt a już na pewno firma tego za nas nie załatwi. Nawet z problemem językowym można się do takiej rozmowy przygotować. Problem niewypowiedziany po prostu nie istnieje, a mało która rodzina o tym sama pomyśli.
HEJKA, DOBRE lUDKI!
Wpadłam tu z powodu HANIEBNEGO TRAKTOWANIA NAS PRZEZ NIEMCÓW ORAZ PRZEZ NASZE POLSKIE FIRMY w kwestii należnego nam czasu wolnego, czyli 2-3 godzin bez roboty dziennie oraz cał ego dnia lub dwóch popołudni w KAZDYM TYGODNIU, gdy mamy prawo brykać sobie na zewnątrz i nikt nam złego słowa nie powie. W miejscu, gdzie jestem po raz kolejny, korzystałyśmy ze zmienniczką z umownego 2 godzinny dziennie na spacerniaku, bo do głowy nam nie przyszło, że może być inaczej, aż stała się rzecz niezwykła!
Przyjechała tu kobieta-opiekunka, która wiedziała, że według niemieckiego prawa należy jej się cały dzień wolnego albo 2 popołudnia i sobie tego zażyczyła. I RODZINA Z PŁACZEM, ALE SIE DOSTOSOWAŁA! Co więcej, powiedziała nam, że my też możemy tak mieć, bo pewnie liczyli się z tym, że wieść się rozniesie i niewolnik podniesie głowę, więc lepiej już mu pokazać marchewkę
Czuję się jak kompletna dupa, totalna sierota. Latami, jak większość moich koleżanek , żeby nie powiedzieć wręcz że prawie wszystkie, miałyśmy te 2 godziny spuszczenia ze smyczy, z rzadka słysząc o szczęściarach, które trafiły do milszych rodzin i wychodziły na dłużej. Wiele z moich znajomych nawet tego nie miało, boksując się z córkami i synami, pewnymi, że z bidnej Polski to można ludzi robić w bambuko, co zresztą sporej części się udawało . A TERAZ WIDZĘ< JAK BARDZO JESTESMY OSZUKIWANE PRZEZ POLSKIE FIRMY MOWIACE NAM "CZAS WOLNY DO USTALENIA Z RODZINĄ", co nijak się ma do niemieckiego prawa OBOWIAZUJACEGO NASZYCH PODOPIECZNYCH, gdzie czarno na białym stoi - 2-3 godziny bez pracy tak w świątek, jak i piątek oraz wolne 12 godzin w formie jednego dnia lub dwóch popołudni co tydzień!
Sama jestem sobie winna, bo nie czytałam forum opiekunki 24? Na pewno. Ale nie mam takiego obowiązku, choć wiem, że to nie obowiązek, ale przyjemność. OBOWIĄZEK natomiast ma każda polska firma, by znać to prawo i powiedzieć wyjeżdżającym. Boją się, że stracą niemieckie rodziny, gdy zaczniemy wymagać tego, co Niemcy mają w swoich umowach? Czujecie jak to brzmi absurdalnie? Bo ja tak- Niemcy to nie jest kraj, gdzie ludzie sobie, a prawo sobie, niemieckim opiekunkom rodziny by tak nie zrobiły. Polskim mogą, bo nie mają oparcia w swoich firmach .
Resumując - czas na wydrukowanie min. 200 tys bezpłatnych lub niskopłatnych broszurek, dostępnych w każdej Biedronce oraz w internecie. Mały krok ku temu, by Niemcy zaczęli nas szanować, czyli bez szwindli dawać nam to, co się nam należy, BO PODPISALI SIĘ POD TYM WLASNYM NAZWISKIEM
Tylko jest tam napisane, że dotyczy to tylko tych, którzy pracują na niemiecką umowę.
śmieszne,a co ma do tego ,niemiecka umowa czy Polska,liczy się człowiek,!!!!Nie bądźmy naiwni i nie dajmy się wykorzystywać!