W tym wątku to chyba nigdy nic nie pisałam, ale dziś jako info, oto potrawy, jakie tu się serwuje Pdp od lat kilku:
poniedziałek: smażona kiełbasa, ziemniaki, fasolka szparagowa
wtorek :gulasz z piersi kurczaka, ziemniaki, kalafior
środa :mielone, ziemniaki, brokuły
czwartek :gulasz wtorkowy, placki ziemniaczane, mieszanka warzywna
piątek :jajecznica, ziemniaki, marchewka z groszkiem na gęsto
sobota :pulpety w sosie, ziemniaki, marchewka duszona z masłem
niedziela :piersi kurczaka panierowane, ziemniaki, kalafior.
Wszystkie warzywa to mrożonki, a mięso kupowane to próżniowo pakowane. Nie je się tu ryżu ani makaronu w ogóle. Opiekunki, które próbowały przeforsować coś innego, poległy, bo dziadkowie to dziwni ludzie i nawet, jak im coś smakuje, ale jest nowe dla nich jako potrawa, to dla zasady powiedzą, że niedobre, bo...i tu 1000 argumentów, więc ja nawet nie próbuję, bo i po co. A tak naprawdę to chodzi o pieniądze, a nie np. o to, że ryba im się przejadła czy zupa była za słona:-).
W Polsce przy kasie pewnie trochę bym się wstydziła, ale tutaj mam to gdzieś, że cały kosz jest pełny po brzegi produktów "Gut und gunstig", bo to najlepiej rodzicom smakuje, jak mnie uświadomił w zeszłym roku syn, kiedy pojechałam z nim pierwszy raz na zakupy. No to mają, jak im tak smakuje. Ale na soli ich oszukuję, bo kupuję himalajską i jeszcze na kilku innych produktach, które później przesypuję do tych "tanich" opakowań:radosc1:.