W tym tygodniu koleżanka pracująca z firmy zauważyła na nodze kleszcza.Nie mogłyśmy go wyciągnąć,a ona pomimo że z firmy nie miała zadnego dokumentu ubezpieczającego.Dzwoniła do firmy , ale coś tam się tłumaczyli i obiecali ,że prześlą kartę(kiedy ,tego nie wie nikt).Za moją namową udała się do lekarza.Po wyjęciu intruza i zabezpieczeniu ranki,wystawili rachunek tylko 30E.Dzwoniła do NFZ i usłyszała ,że to jej wina ,bo wyjechała bez karty i w takim przypadku to ona ma płacić.
Piszę to , aby było nauczką dla innych wyjeżdżających
Czytajcie szybko , bo za chwilę może nie być tego postu.