Hawanko, tak zrobie, andy tez mi to mowi:):aniolki:
Hawanko, tak zrobie, andy tez mi to mowi:):aniolki:
Na skype mam rozmowe z wnuczatkami, jutro popisze.
U mnie jak po generalnym remoncie, wszystko lsni i blyszczy.
Zycie jest nieprzewidzialne, zmieniam wkrotce nazwisko, szczescia we mnie tyle, ze moge je z Wami dzielic.
Buziaki dla wszystkich:)
Na skype mam rozmowe z wnuczatkami, jutro popisze.
U mnie jak po generalnym remoncie, wszystko lsni i blyszczy.
Zycie jest nieprzewidzialne, zmieniam wkrotce nazwisko, szczescia we mnie tyle, ze moge je z Wami dzielic.
Buziaki dla wszystkich:)
hahaha, teraz sobie policzylam , ze od 2 stycznia zrobilam z buta do pracy i z powrotem UWAGA!!!! 214 km:lol3: tylko droga do pracy i do domu , nie liczac zakupow i prywatnego szwedania sie. Powiem prawde, ze nie mam problemo z moimi dolegliwosciami biodrowo- krzyzowymi, ktore mialam od 2 lat w Essen. Ruch czyni cuda:-) Jeszcze zebym znalazla sposob na nie branie do siebie co szef wygaduje. Podajcie mi pomysla prosze:modlitwa:
Berdus, dzieki wielkie:aniolki: Ja wznosze piwkowy toast:dwa piwa: Z ta zla passa , to cholerka wie, wiesz jak to mowia- co sie nie spieprzy to i sie nie polepszy. Kij tam, jakos przetrwam , wazne ze na wolnosci jestem. swoja droga, to czym bardziej poznaje Niemcow , ktorzy staneli na mojej drodze, to zaczynam szczerze wierzyc, ze to narod pusty, zimny i jakis pokrecony, ale ciagle myslacy, ze ta nacja jest naj..... My Polacy wytrwali jestesmy , prawie wszyscy z nas przechodza tu od czasu do czasu jakies psychiczne katusze.
Nie szukaj dumy w tym, że znajdujesz w sobie siłę, bo nie zrobiłaś nic, żeby sutuację polepszyć. Jeśli nie masz sposobu na niego, to szukaj nowego pdp.Jak najszybciej. Wtedy będziemy dumni z Twojej operatywności.
To tam pewnie nie o dume chodzi ale o priorytety bo przeciez my wszyscy po dziwnych stellach porozsylani sa. Mnie tez nie wszystko sie podoba ale musze zmilczec albo upomniec i juz bo nigdzie nie ma idealnie. Problem w tym, ze my z chorymi ludzmi pracujemy i sie uzerac musimy z ich ulomnosciami. Tutaj wlasnie jest to obciazenie psychiczne w kazdej postaci, czy darcia japy, czy latania na golasa, czy srania gdzie popadnie i takie tam inne. Stawiam na to, ze jak jest dialog i jest z kim ten dialog poprowadzic to mozna i swoja sytuacje poprawic o ile sie da. Ja tam nic nie biore do siebie ale wiem, ze rozni jestesmy i roznie odbieramy te nasze prace. Dla niektorych nawet sprzatanie to ujma i ponizenie, ja tam juz zaczynam gubic sie w tym wszystkim i dobrze, ze piszecie bo chociaz mozna przez chwile sobie to wszystko porownac i jakies wnioski wyciagnac. Jak ten podopieczny to cham a trafi na kogos, kto nie bierze do siebie krzykow i po nim splywa to da sie wytrzymac, ale jak trafi na osobe niepewna siebie to ma zwyczajnie przesrane i jej spychika siadzie. Leni nie znam za bardzo i mam nadzieje, ze sobie to wszystko pouklada wg swoich zyciowych wytycznych bo jej najlepszego zycze. :-)
Masz rację, ale są granice. Z tego co pisze leni to pdp już je przekroczył. Chyba, że przesadza.
hahaha, teraz sobie policzylam , ze od 2 stycznia zrobilam z buta do pracy i z powrotem UWAGA!!!! 214 km:lol3: tylko droga do pracy i do domu , nie liczac zakupow i prywatnego szwedania sie. Powiem prawde, ze nie mam problemo z moimi dolegliwosciami biodrowo- krzyzowymi, ktore mialam od 2 lat w Essen. Ruch czyni cuda:-) Jeszcze zebym znalazla sposob na nie branie do siebie co szef wygaduje. Podajcie mi pomysla prosze:modlitwa: