Anerik - i wszystkie inne dziewczyny- dziękuję Wam 100krotnie za wpisy i podtrzymywani mnie na duchu :aniolki:
Staram się myśleć pozytywnie (mam świadomość jak psychika wpływa), ale nie jest to łatwe :-(
Jestem już w domu, ale....
Rozmowa "przedwypisowa" z ordynatorem była długa i poważna - wyszłam wieczorem (już salowa z 5 razy leciała do łóżka, żeby zmienić pościel dla następnej pacjentki, nawet obiadu dla mnie nie było :) ) i nie miałam już siły cieszyć się z tego.
Czyli "sypię się" na potęgę. Jak to lekarz stwierdził u mnie teraz: samonakręcająca się spirala.
Przyszłam do szpitala na diagnozę 1 rzeczy (wyjaśnienie guza/jakieś zacienienie? w płucach) , a "przy okazji" znaleziono!!!
-zakrzepica i zator płucny (dobrze, że urwane skrzepy nie były ogromne, bo inaczej nie ma ratunku - śmierć w ciągu kilku sekund),
-ten guz/cień - to przebyty zawał płuca, jest jeszcze wiele mniejszych guzków,
-spirometria fatalna,
-nadciśnienie skaczące
-wykryto jakąś sporą narośl na lewej strunie głosowej (niebezpieczne!) -stąd stała chrypka i obniżający się głos,
-wole tarczycy (leczę się od wielu lat u endokrynologa) są tak rozrośnięte, że wciskają się w mostek i modelują/zawężają krtań -stąd jeszcze większe niedotlenienie.
-zatoki tez mocno nie w porządku...
-kamienie w woreczku żółciowym (robiłam usg w lipcu -prywatnie ...nic nie było!),
-wiele drobnych guzków na innych organach (!)
Dostałam masę recept i skierowań do specjalistów ....zwolnienie lek.( :) ) na 1 miesiąc po szpitalu z zaleceniem do lek. rodzinnego:dalsze 3 mce lub więcej.....mam teraz dbać gł. o siebie! ....ciekawe jak to zrobić???
Zwolnienie sie przyda jako usprawiedliwienie w pracy (zresztą mam w miarę fajną szefową i już się dogadałam....ale za co mam żyć i się leczyć?).
Dla mnie to szok - bo od ponad 2 lat coraz gorzej się czułam, wszystko mi siadało: trawienie, wzrok, brak powietrza, uporczywe zmęczenie, bezsenność itd. ...a lekarze traktowali mnie jako jakąś hipochondryczkę (nawet prywatne wizyty! -odtrąbione, zapłacone i koniec!) - już sama zaczęłam wierzyć, że ze mną coś nie w porządku :-(
Teraz może się nie dziwicie, że przed 3 miesiącami (jak już nie widziałam wyjścia) zaczęłam samoleczącą głodówkę - zresztą wtedy nie mogłam już nic jeść.
Anerik - widzisz, jaki los jest przewrotny ....ja spodziewałam się szybkkiej diagnozy: nic poważnego (bo na początku: gruźlica i markery rakowe -ok) ...Ty wystartowałaś w szpitalu z jakimś cięższym podejrzeniem .....i co???
Naprawdę takich lekarzy (jak ten mój ordynator) trafia się niebywale rzadko ....mógł -tak jak inni zająć się tylko "guzkiem w płucu" - bo inne go nie obchodzi ....a przebadał mnie w miarę - przynajmniej próbował dociec skąd to się bierze...